wtorek, 30 sierpnia 2016

44. Miami.

                                   

Zmarszczyłam brwi w skupieniu, po raz ostatni raz skanując wzrokiem swoją niedużą walizkę, w której spakowałam rzeczy na nasz wyjazd. Nie brałam dużo rzeczy, gdyż teoretycznie będziemy dwa dni w drodze, a jeden tylko w samym Miami, dlatego mój bagaż był naprawdę niewielki i lekki do uniesienia. W ostatnią porę przypomniałam sobie o ładowarce do telefonu, następnie zapinając walizkę i ruszyłam z nią na dół, gdzie czekał na mnie już starszy brat. Wiedziałam, że jest niezadowolony, że znowu musiał dać mi pieniądze na jakieś głupoty, zamiast przygarnąć kasę od rodziców sobie.
- Gdzie byłeś wczoraj? - spytałam, stawiając walizkę na podłodze, a potem skierowałam się do kuchni, gdzie czekała już na mnie miska z ciepłą owsianką, którą kochałam całym swoim sercem. Uniosłam jedną z brwi i zajęłam się jedzeniem, gdyż byłam zwyczajnie głodna, gdy budziłam się trochę później niż zwykle do szkoły.
David trzymał w dłoniach kluczyki bawił się nimi, jednocześnie opierając się o framugę drzwi. Jego niebieskie oczy po chwili spoczęły na mojej osobie. Zdawało mi się, że był zdenerwowany i gdy tylko się odezwał, moje przypuszczenia się sprawdziły.
- Lizzie... Rzuciłem studia.
- Słucham?! - O mało co nie zakrztusiłam się owsianką i zakaszlałam, patrząc na mojego brata, jakby wyrosło mu przynajmniej kilka głów. - Żartujesz sobie ze mnie, prawda? - dodałam spokojniejszym głosem, jednak mina Davida mówiła co innego. Wstrzymałam oddech i kontynuowałam jedzenie, zastanawiając się gorączkowo, co mam o tym myśleć.
- Nie mów rodzicom, proszę, sam im powiem.
Po raz kolejny przeniosłam wzrok na brata.
- Co robiłeś z pieniędzmi? Przecież pomagali ci też w dużej mierze.
- Zaoszczędziłem dużo. Prawie pół roku już nie studiuję. Wiesz przecież, że zawsze marzyłem o własnym barze? Mam pracę od dawna i wszystko idzie na przygotowania, ale nie chciałem mówić rodzicom o tym... Sama wiesz, jakie mają od nas oczekiwania. Zwłaszcza ojciec - powiedział zrezygnowanym głosem, a mi złość przeszła w ułamku sekundy na jego słowa. Byłam zszokowana, że udało mu się to utrzymać w tajemnicy przez tak długi czas, ale to by wyjaśniało jego nieobecność w domu, skoro pracował i na dodatek chce rozpocząć działalność swojego baru. Pokiwałam tylko głową, nie odzywając się już więcej i nalałam sobie jeszcze dwie łyżki zupy, aż w końcu się najadłam. Wstałam od stołu, sprzątając po sobie, a na koniec wyjęłam z lodówki sok w butelce i wsadziłam go do mojego czarnego plecaka, gdyż był dużo poręczniejszy niż zwykła torba. Szłam za Davidem do jego samochodu, zastanawiając się jak tata zniesie wyznanie własnego syna. Wolę nie myśleć o tym, moim najczarniejszym scenariuszem było to, że zabiorą mnie na wakacje od Davida, co byłoby katorgą dla mnie. Zero przyszłości między mną, a Justinem. Ale czy mogę mówić o przyszłości, skoro prawdopodobnie każdy z nas wybierze się do innego miasta na studia? Nie ma mowy, aby Justin pojechał do Nowego Jorku, gdyż nie ma tam dobrej szkoły z jego kierunkiem z tego co słyszałam podczas lunchu. Jedyna opcja to było New Jersey oraz Atlanta. Nie znosiłam faktu, iż Stany Zjednoczone były tak wielkie, iż prawie nie istniała możliwość, że wybierzesz uczelnię w tym mieście co twój znajomy. Wszyscy rozlatywali się po całym kraju i nie tylko, i każdy tracił ze sobą kontakt. Jedyną moją nadzieją była Maddie, która się wahała między Nowym Jorkiem, a pozostaniem tutaj. Potajemnie liczyłam na to pierwsze.
W końcu usadowiłam się na miejscu pasażera w samochodzie i zapięłam pasy, kładąc swój malutki, skórzany plecak na kolanach, a głowę oparłam o chłodną szybę, podczas gdy brat odpalał silnik. Z jednej strony cieszyłam się, że robi coś, co zawsze kochał, jednak obawiałam się, czy na lewno by sobie z tym poradził.
Droga na lotnisko zajęła więcej czasu niż bym się spodziewała. Całą podróż rozmawiałam z Davidem o jego planach na biznes, o planie awaryjnym i muszę przyznać, że naprawdę mnie uspokoił. Kiedy tylko dotarliśmy na miejsce, zatrzasnęłam drzwi samochodu za sobą i założyłam plecak, spoglądając na brata, który postanowił, że zabierze mi walizkę do miejsca zbiórki (liczył się sam gest, mimo że bagaż poniósłby nawet 12-latek). Do odlotu były niecałe dwie godziny, więc byłam spokojna, że nikt z nas się nie spóźni.
- Jeszcze brakuje dwóch osób i wtedy będziemi mogli pójść na odprawę. - Usłyszałam niski i donośny głos trenera, który stał odwrócony plecami do nas, a wokół niego siedzieli znudzeni uczniowie. Byłam zaskoczona widząc jeszcze nauczycielkę od wf-u, która prawdopodobnie leciała z nami ze względu na finał kraju, jak i do dodatkowej opieki. Nie wstydziłam się faktu, że pojawiłam się ze swoim bratem. Cóż, był osobą, która przykuwała uwagę wszystkich dziewcząt, jak to się stało i w tym przypadku.
Rachel spojrzała na mnie z widoczną ulgą, a jej kręcone włosy poruszyły się niczym sprężynki, gdy wstała, aby mnie uściskać.
- Lizzie już jest! - Zawołała z uśmiechem i przytuliła mnie, zerkając ukradkiem na Davida, który podszedł do Justina. Mimo że rozmawiał z moim bratem, jego wzrok nie opuszczał mojej osoby, co naprawdę mnie wyprowadziło z wątku prowadzonej konwersacji z kapitanką cheerleaderek. Odchrząknęłam i odwróciłam wzrok na O'Connela, który przyszedł na miejsce, a wtedy zrobiło się małe zamieszanie. Na pożegnanie zmierzwiłam włosy Davida, a on kazał mi się zachowywać, po czym odszedł, a ja ruszyłam za grupą w stronę bramki. Odprawa była naprawdę nużąca i ciągnęła się cholernie długo. Każdy z nas musiał zdejmować obuwie, co było irytujące, jednak czasami koniecznie i taka była procedura. Po godzinie przeszliśmy przez wszystkie kontrole, aż byliśmy wolni. Justin przez cały czas opowiadał żarty, które były tak głupie, że aż śmieszne, przez co każdy był w dobrych humorach i nie dało się wyczuć, że jedziemy na finał, na którym mogły być ważne osoby, które szukały wschodzących talentów. Byłam praktycznie pewna, że ktoś zwróci uwagę na Justina i Ryana. Trudno było mi sobie wyobrazić, że jutro będzie nagrywany jeden z ostatnich materiałów na projekt. I wtedy będę musiała zdecydować czy ważniejsza jest moja korzyść czy szczerość, która może zostać źle odebrana.

                    

- Zostaję tu już na zawsze! - wykrzyknęła radośnie Bo, a jej długi kucyk poruszył się, kiedy podskoczyła wysoko do góry.
Wokół nas były przepiękne widoki, mimo że dla mnie niewiele różniły się od samego Los Angeles, ale większość osób była pod wrażeniem Miami. Było tu zdecydowanie duszno i wilgotno, a klimat przypominał po części tropikalny. Kiedy wysiedliśmy z autobusu, który był wynajęty dla nas wcześniej, pani Monroe poprowadziła nas w kierubku hotelu. Nie był tak eksluzywny jak w Phoenix, a raczej powiedziałabym, że należał do najzwyklejszych, gdyż szkoła chciała zaoszczędzić pieniądze, których i tak sporo wydawała na szkolną drużynę.
Poczułam jak czyjeś palce splątują się z moimi, kiedy szliśmy w kierunku budynku, a gdy napotkałam ciemne tęczówki Justina, uśmiechnęłam się.
- Jestem w raju - oznajmił, z zafascynowaniem rozglądając się wokół siebie i przygryzł dolną wargę, zerkając na mój odkryty brzuch. Poczułam dziwne uczucie w swoim żołądku.
- Nie jestem fanką takiego klimatu. Takie upały to przesada - mruknęłam pod nosem, bo dosłownie miałam wrażenie, że słońce wypali mi skórę na plecach, chociaż byłam ubrana zdecydowanie letnio. Mocniej ścisnęłam dłoń chłopaka i puściłam ją, gdy musieliśmy wchodzić po schodkach. Przez myśl mi przemknęło, co reszta osób myśli o moim kontakcie z Justinem. Większość dziewcząt chyba nie miało z tym problemu, jednak Olivia ciągle się wokół nas pojawiała, a raczej przed nami, ostentacyjnie kołysząc biodrami, ale kapitan twardo się trzymał i nie spojrzał się na jej tyłek ani razu. - Z resztą wy to możecie zdjąć koszulkę i tak paradować, a dziewczyny to co innego - dodałam z uniesioną brwią, wchodząc za Nevillem do środka hotelu. Od razu moje ciało ogarnął przyjemny chłód i świeże powietrze.
Podczas czekania na przydzielenie pokojów, wyjęłam kamerę z futerału i niechętnie zaczęłam kręcić to, co się działo wokół nas. Nagrywanie było teraz ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę, bo wysoka temperatura powodowała u mnie ogromne lenistwo. Myślałam, że coś mi się przewidziało, kiedy przed twarzą śmignęła mi Olivia, ale niestety nie było to żadne złudzenie. Zirytowana podniosłam na nią wzrok, gdy przeszkadzała mi w filmowaniu.
- Potrzebujesz jeszcze materiału? Chciałabyś poznać opinię o kapitanie od kogoś...bliższego? - spytała wysokim i przesłodzonym głosem, który cholernie mnie drażnił i nie miałam pojęcia, dlaczego tylko na mnie on tak działał. Zakręciła kosmyk platynowych włosów na palcu. Może i miała na sobie dużo makijażu, ale była naprawdę ładna i się nie dziwiłam, dlaczego tyle chłopaków miało ją za najlepszą laskę w szkolę.
- Nie - odparłam krótko, znowu przysuwając kamerę na wysokość moich oczu, ale w obiektywie Olivia znowu się pojawiła.
- Jesteś pewna? Mogłabym ci podać parę pikatnych informacji. I to co uważam o waszym związku. - Jej cyniczny ton rozbrzmiewał w moich uszach, a ja zdenerwowana wyłączyłam urządzenie i schowałam je do futerału. Zatruwanie życia innym było zdecydowanie jej ulubionym zajęciem. Rozumiałam, że była zazdrosna o Justina, ale skoro ten, dał jej wyraźnie do zrozumienia, że z nią skończył, po co się wtrącała w nie swoje sprawy.
- Może być mały problem, bo, och, wcale twoja opinia mnie nie obchodzi.
- Nie przetrwacie do końca wakacji razem.
- Jestem tego świadoma. A teraz zejdź mi z oczu - warknęłam, powstrzymując się od użycia obraźliwych słów w jej kierunku i wyminęłam ją, idąc do Jade i Bo, z którymi jak wcześniej byłam w pokoju. Nie miałam ochoty na rozmowę z nikim, dlatego wysłuchałam monologu Craiga i zignorowałam Justina, który wyciągnął do mnie dłoń, gdy obok niego przechodziłam. Marzyłam wyłącznie o położeniu się do łóżka, gdyż dzisiaj nie było mowy o treningu; jutro wstawaliśmy wcześnie, rozgrzewka, kilka godzin odpoczynku i popołudniu odbywał się finał. Justin zmarszczył brwi, a jego wzrok był zraniony, gdy poszłam dalej i wspinałam się po schodach zaraz za dziewczynami.
Pokój był schludny i zwyczajny, jednak nie było nic, do czego mogłabym się przyczepić. Ściany były koloru niebieskiego, a okno było dobrze ustawione, przez co wpadało sporo światła do pokoju. Opadłam na pierwsze lepsze łóżko, uznając je za swoje i przymknęłam oczy.
- Lizzie nie przyzwyczajaj się, bo zaraz musimy zejść na kolację - zaśmiała się Jade i rzuciła we mnie poduszką, abym otworzyła oczy. Spojrzałam na nie i jęknęłam, zdałam sobie sprawy, że istnieje coś takiego jak strefy czasowe i wcale nie jest 16 jak u mnie na zegarku, ale 19.
- Racja, jestem taką idiotką - powiedziałam rozbawiona i przycisnęłam poduszkę do swojej twarzy, ale zaraz została mi ona wyrwana z rąk i rzucona przez Jade w Bo, która poprawiała swój makijaż. Dziewczyna rzuciła zirytowane spojrzenie bliźniaczce i wstała, spoglądając na mnie.
-  Bierzesz kamerę?
Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią i pokiwałam głową.
- Jest finał, więc muszę pokazać jak najwięcej rzeczy. Pewnie większość szkoły będzie tego ciekawa. - Wstałam rozleniwiona, odrzucając myśl o Justinie i jego minie, następnie wsunęłam telefon do kieszeni, a walizkę wsadziłam pod łóżko, uprzednio zmieniając koszulkę na zwykłą białą. Podobno ten kolor mi pasował i dodatkowo podkreślał opaleniznę.
Przewiesiłam futerał na swoim ramieniu i ruszyłam na dół po schodach. Naprawdę przywiązałam się do każdej osoby z drużyny (z jednym wyjątkiem) i czułam, że jesteśmy zgraną paczką. Nie należałam do cheerleaderek należycie długo, jednak wystarczająco, aby się zadomowić.
Kiedy dotarłam na miejsce, Craig już był w trakcie swojego dania z Monroe; prawdopodobnie uważali, że jesteśmy wystarczająco odpowiedzialni, aby nie pilnować nas na każdym kroku. Zabawne, bo ostatnim razem musieliśmy wyjechać wcześniej z Phoenix przez przyłapanego Dana, który wracał pijany z imprezy.
Rozejrzałam się za stolikiem, gdzie siedział Ryan i Neville. Zawsze żałowałam, że Zack nie należał do drużyny, gdyż pałałam do niego sympatią prawie tak dużą jak do Neville'a. Posłałam przepraszające spojrzenie Jade i usiadłam przy swoim koledze. Na stole były już ustawione różne dania, jednak ja postanowilam zabrać się za kanapki i nalać sobie do kubka kakao. Kamerę postawiłam obok siebie i włączyłam ją po odpowiednim ułożeniu; chłopcy z drużyny też stanowili część projektu.
- Nie uważanie, że coś się kroi między tą dwójką? - spytałam podejrzliwym głosem, wskazując na nauczycieli, a chłopcy podążyli moim wzrokiem.
- Craig chce się dobrać do jej majtek - stwierdził Ryan, zanurzając łyżkę w owsiance, a Neville zgodził się, kiwając głową.
Zaśmiałam się, patrząc na nich przez ramię, ale spoważniałam, gdy mój wzrok padł na kroczącego Justina i jak zwykle wyglądał zabójczo. Zacisnęłam palce na szklanym kubku i wzięłam łyka gorącego napoju.
Justina wzrok przez kilka chwil spoczywał na mnie, a jego palce bawiły się kolczykiem w dolnej wardze, aż usiadł naprzeciw mnie.
- Właśnie się zastanawiamy, czy trenerowi uda się przelecieć Monroe - zagaił Neville, a ja utkwiłam wzrok w swojej kanapce, czując się dziwnie skrępowana.
- Dajcie spokój, jest brzydka - parsknął śmiechem chłopak, biorąc sobie kanapki na talerz.
- Ale i tak ona jako jedna z niewielu nie dała ci się bzyknąć.
Justin wzruszył ramionami, a ja niemal zakrztusiłam się piciem, patrząc na nastolatka naprzeciw mnie ze skwaszoną miną. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się zażenowany, szturchając mnie kolanem.
- To jest ohydne - stwierdziłam, mając na myśli sytuację, która miała miejsce między Justinem a Monroe, za to Ryan się odezwał.
- Tak, chyba nasikali do mojej owsianki - zdegustowany wzdrygnął się, a ja tylko złapałam się za czoło, śmiejąc  się pod nosem. Napięcie między mną a kapitanem zdecydowanie zniknęło, a atmosfera się rozluźniła. Chłopcy przez całą kolację opowiadali mi o możliwościach drużyny z Miami i fakcie, że już dwa razy z rzędu obronili swój tytuł najlepszej szkolnej drużyny, a kilku z nich robiło karierę w jednych z lepszych klubów. Justin brzmiał naprawdę zdesperowanie, fakt, że zależało mu na tym, jak nikomu innemu widać było gołym okiem.
Nareszcie zaczęliśmy się zbierać, a sala pustoszała. Schowałam powrotnie kamerę i z ulgą ruszyłam do siebie, jednak Justin pokręcił głową i złapał mnie za dłoń.
- Chodźmy do mnie - zaproponował, a ja spojrzałam na niego niepewnie, gdyż niezbyt wiedziałam, czy Ryan, ja i Dan w jednym pomieszczeniu to dobry pomysł. Postanowiłam jednak nic nie mówić, a spędzić trochę czasu z chłopakiem, do którego moje uczucia z każdym dniem się powiększały. Justin stanął przed drzwiami z numerem 34 i otworzył je, pchając drewnianą powłokę do przodu.
- Jako kapitan masz osobny pokój? To śmieszne! - powiedziałam szczerze, gdy tylko dostrzegłam jedno większe łóżko i weszłam do środka, siadając na fotelu.
- Dyrektor to załatwił w podziękowaniu za prowadzenie drużyny i bycie dobrym liderem - rzucił obojętnie, jakby nie robiło to na nim żadnego wrażenia.
Odłożyłam kamerę na szafkę.
- Tobie to dobrze. Ja muszę się cisnąć z dziewczynami. - Leniwie wyciągnęłam nogi przed siebie, a chłopak włączył mały telewizor na szafce.
- Takiego grata to ostatni raz widziałem u swojej prababci - powiedział rozbawiony, skacząc pilotem po kanałach i jęknął, gdy nie znalazł nic wartego uwagi.
- Twoja prababcia poczułaby się zraniona.
- I tak jej nigdy nie lubiłem.
Otworzyłam usta rozbawiona, aby coś powiedzieć, ale zamiast tego z mojego gardła uciekł wyłącznie śmiech.
- A więc jesteś niemiły dla wszystkich. Z początku myślałam, że tylko mnie tak nie znosiłeś - oznajmiłam, schodząc z fotelu i wdrapałam się na miejsce tuż obok Justina, którego dłoń powędrowała na moje udo. Splotłam nasze palce ze sobą i czując wyrzuty sumienia za poprzednie zignorowanie jego osoby, pocałowałam go w policzek, wzdychając cicho.
- Jestem po prostu szczery, a to różnica. Zresztą...powiedziałbym, że walczyłem ze sobą, aby ciebie nie lubić, dlatego byłem takim chamem. Gdybyś tylko czytała moje myśli. - Zwilżył wargi językiem i zaśmiał się ochryple, składając krótki pocałunek na moich włosach. Zirytowany zmarszczył brwi, gdy kosmyk włosów spadł na moją buzię i zdjął z mojego nadgarstka gumkę do włosów.
- Dziwny sposób, ale nie powiem, przynajmniej odpychały mnie te odzywki od ciebie. Miałam cię za największego dupka w całej szkole - odezwałam się, odwracając się, kiedy Justin zgarniał moje jasne włosy w kucyk. Wiedziałam, jaki będzie efekt jego działań, w dodatku bez szczotki, ale robił wszystko delikatnie, jakby bał się, że mnie coś zaboli. Z błądzącym uśmiechem na twarzy czekałam, aż zawiąże gumkę i przesunęłam dłonią po włosach, czując gdzieniegdzie poplątane kosmyki.
- Naprawdę mnie nie znosiłaś? - Jego wzrok był rozczarowany, a ja wbiłam zęby w dolną wargę.
Wzruszyłam tylko ramionami, opadając na łóżko, podczas gdy Justin rozpakowywał swoją walizkę. Wpatrywałam się w biały sufit, pozwalając moim myślom zupełnie odpłynąć. Między nami była cisza, jednak nie należała ona do krępujących.
Justin chwilami dawał mi sprzeczne znaki, czasami zachowywał się, jakby coś do mnie czuł, coś silnego, a nie po prostu jak chłopak, który widzi w dziewczynie wyłącznie obiekt seksualny, chociaż innymi momentami zachowywał się, jakby bał się lub wstydził wykonać jakiś romantyczny gest przy swoich znajomych.
- Co to jest miłość? - Wyrwało mi się z ust, a mój wzrok w dalszym ciągu nie opuszczał sufitu. Słyszałam jak Justin przestaje się wypakowywać i przez parę sekund trwała cisza.
- Wiesz... To zabrzmi śmiesznie, ale mam swoją definicję, którą....um...Wydaje mi się, że to coś jak spacer w drobniutkich kroplach deszczu, wiesz... Człowiek idzie, idzie i dopiero po pewnym czasie orientuje się, ze przemókł do głębi.
Znowu zabrzmiała cisza, jednak chłopak powraca do dalszego rozpakowywania, a ja spoglądam w sufit z dudniącym w klatce piersiowej sercem i zastanawiam się, jak słowa popierzonego Justina Biebera opisują dobrze moją sytuację.

                                  

#project98ff
bieburtay
Więc pojutrze rozpoczynam po raz drugi i prawdopodobnie ostatni raz z wami rok szkolny. Oby każdemu z nas w nim wyszło, ułożyło się. Powodzenia i dziękuję wam za uczestniczenie w przygodzie, jaką jest dla mnie pisanie Project 98.
°
Okay, więc zostałam nominowana przez @Bad_Bitch054 do dodania 15 faktów o sobie, a nie chcę robić oddzielnej części, więc napiszę to tu!
1. Kocham instrumenty i jestem samoukiem, moi sąsiedzi w przyszłości będą mieli problemy 
2. Nie chcę dorastać i przeraża mnie myśl o samodzielności.
3. Nie wierzę w damsko-męską przyjaźń.
4. Nienawidzę niemieckiego.
5. Spongebob moim życiem 
6. Jestem bardzo wrażliwa, to moja wielka wada.
7. Jestem dosyć śmiała i odważna.
8. Nie znoszę czekolady.
9. Kocham lato; upały, wodę, skakanie z pomosty, opalanie, lody, jasne wieczory - żyć, a nie umierać.
10. Jestem urodzona na prima aprilis i obchodzę z moją mamą urodziny tego samego dnia.
11. Za dużo śpię, zdecydowanie.
12. Jestem bardzo leniwa, cóż.
13. Jeśli wszystko mi się uda, pójdę na filologię angielską (Za dwa lata).
14. Nie widzę swojego przyszłego życia, mieszkając w Polsce. Po prostu sobie tego nie wyobrażam.
15. Uwielbiam brytyjski akcent i staram się go wyuczyć.

12 komentarzy:

  1. Super rozdział czekam ma więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, co ta Oliwia znowu się wtrąca. Strasznie mnie drażni xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Już myślałam że się nie doczekam xd cudo, a jego definicja miłości to wow :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny!!! ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam, że coś się tam zadzieje w pokoju :) czekam na neksta .

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaka Olivia jest irytująca :))) a Justin i Lizzie z każdym rozdziałem są coraz bardziej uroczy! (h5! Też nienawidzę niemieckiego i uwielbiam brytyjski akcent) :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Czekam na kolejne!
    .
    I zapraszam do mnie:
    1d-one-direction-imaginy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy dodasz nowy rozdzial? Juz nie moge sie doczekac :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O mamuniu trafiłam na tego bloga przypadkiem i nawet nie wiesz jak bardzo jestem z tego zadowolona, przeczytałam go za jednym podejściem i nie mogę uwierzyć że tak szybko te 44 rozdziały minęły :) twój sposób pisania jest cudowny normalnie się zakochałam i cieszę się ze nie przyspieszasz akcji bo w większości opowiadań wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko A Ty trzymasz w napięciu także tak trzymaj dziewczyno :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, dodaj jak najszybciej bo ciekawość mnie zżera ;) do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń