wtorek, 9 sierpnia 2016

42. Jesteś tchórzem, Lizz?




               (rozdział dodany jeszcze raz z powodu problemów z wyświetleniem)
(na górze jest nowy zwiastun, jaki wykonałam, chciałabym, abyście powiedzieli, co o nim myślicie!)

                                

Kiedy tylko uporałam się z uciążliwą chęcią dalszego spania i ręką sięgnęłam na drugą połowę łóżka, oczekując, iż moje palce zetkną się z ciałem chłopaka, do mojego umysłu dotarło, że jego już tu nie ma. Ta myśl sprawiła, że niemal od razu podniosłam się do pozycji siedzącej, a kołdra spadła na moje nogi. Roztarłam swoje zaspane oczy, próbując wyłapać cokolwiek w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam, jednak nie było tu śladu żywej duszy. Wszystko było pozostawione w nienagannym stanie. Zero śladu obecności Justina.
Westchnęłam ciężko pod nosem, wlokąc się z łóżka, gdyż była dziś niedziela i kompletnie nie wiedziałam co mam z sobą zrobić. Ubrałam na siebie swoje wczorajsze ubrania i zabrałam swoje rzeczy, schodząc niepewnie, jednak panowała głucha cisza w całym budynku. Zmarszczyłam odrobinę brwi, wchodząc do kuchni, następnie do salonu, jednak domyśliłam się, że chłopak gdzieś wyszedł. Westchnęłam tylko pod nosem, nie chcąc czekać na chłopaka, chociaż było mi trochę przykro, że nawet nie zostawił mi słowa wyjaśnienia. Zwyczajnie założyłam buty na nogi i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi, znalezionym kluczem. Schowałam je w miejsce, gdzie raczej nikt by ich nie znalazł i poinformował Justina w sms-ie o zaistniałej sytuacji.
Idąc w kierunku swojego domu, nie czułam się zbyt dobrze, byłam śpiąca, a ubrania się do mnie kleiły przez pot, którego jeszcze z siebie nie zmyłam. Moje myśli krążyły wokół Justina, co musiało się stać, że wyrwał się tak szybko z domu? Zdziwiłam się, że było mamy chłopaka w domu, tylko raz miałam z nią styczność, jednak pytanie Justina o takie rzeczy mogło być ryzykowne, jeśli jest to bardziej grubsza sprawa. Kiedy weszłam do swojego domu, domyśliłam się, że David jest, widząc jego rozwalone buty na korytarzu. Przewróciłam oczami rozbawiona i weszłam po schodach jak najciszej, rzucając w swoim pokoju torbę na łóżko. Przez chwilę przystanęłam w miejscu, głowiąc się, jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień. Nie miałam żadnych planów, więc pewnie spędzę połowę doby u swojej przyjaciółki. Przesunęłam dłonią po twarzy, stąpając po miękkim dywanie, aż znalazłam się w łazience, jeszcze niezbyt przytomna weszłam pod prysznic, puszczając lodowaty strumień wody na swoje ciało. Przysięgam, że zimno przyszyło mnie na wkroś i automatycznie się rozbudziłam, przekręcając kurek, aż na moim ciele były tylko gorące krople wody. Prysznic nie trwał długo, prędko się odświeżyłam, nie robiąc sobie makijażu i wpadłam na pomysł, że mogłabym pobiegać, bo i tak potrzebowałam znacznej poprawy mojej kondycji, dlatego przeklęłam siebie w myślach, bo znowu będę musiała brać prysznic, a cóż, należę do dosyć leniwych osób. Zeszłam na dół ze słuchawkami i moim telefonem, podejrzewając, że David jeszcze śpi, skoro nie wyłonił się do tej pory ze swojej sypialni. Włączając sobie playlistę, w której były same żywiołowe i wesołe piosenki, gdyż przy takich najlepiej się mi biegało, zamknęłam dom i ruszyłam spokojnym truchtem w kierunku parku, który był naprawdę rozległy. Muzyka sprawiała, że przestawałam myśleć o wszelkich nieznaczących rzeczach i skupiałam się tylko na moim ciężkim oddechu oraz krokach, jakie wykonywałam. Po zrobionych prawie trzech kilometrach, musiałam się zatrzymać, gdyż czułam, że dopada mnie kolka przez złe oddychanie. Zatrzymałam się przy barierce, przy której był świetny widok na ocean i sapnęłam pod nosem, dotykając nagrzanego od słońca metalu. Zastanawiałam się, kiedy Justin opuścił dom, jak się zachował, kiedy się obudził tuż przy mnie i jakie były jego myśli. Miałam nadzieję, że nie spałam w jakiś odrażający sposób. Na samą myśl się wzdrygnęłam, ruszając piechotą w kierunku pobliskiego sklepu. Dobrze, że miałam trochę drobnych w kieszeni spodenek.
- Cześć! - Usłyszałam głos za sobą, po którym rozpoznałam osobę Dana i momentalnie się obróciłam, aby na niego spojrzeć. Widocznie musiał zauważyć mnie z daleka, bo miał lekką zadyszkę, jakby chciał mnie dogonić. Uprzejmie się uśmiechnęłam.
- Hej, Dan. Jak się czujesz? - Zadałam jedno z podstawowych pytań, odwracając od niego wzrok, kiedy opuszczaliśmy park, a dłonią starłam z czoła kropelki potu.
- Nie najgorzej. Widzę, że dbasz o kondycję.
- Mój zapał na pewno zniknie w ciągu kilku dni. - Wzruszyłam ramionami, gdyż lubiłam czasami pobiegać sama dla siebie, ale teraz musiałam wziąć się za siebie, chociaż w sumie nie wiem czy w wakacje drużyna cheerleaderek nie będzie rozwiązana, skoro wiele dobrych zawodników i dziewcząt kończy szkołę za niewiele ponad dwa tygodnie. Przeszliśmy przez pasy, a ja stanęłam przed ladą, spoglądając na kobietę, która zrobiła sobie przerwę i czytała gazetę z wiadomościami o naszym mieście przez chwilowy brak klientów. Odchrząknęłam, aby zwrócić na siebie uwagę.
- Och, przepraszam, kochaneczko. - Szybko się zreflektowała i odłożyła gazetę na bok, patrząc na mnie wyczekująco.
- Nie szkodzi. - Uśmiechnęłam się niezręcznie i rozejrzałam się po wnętrzu niezbyt dużego sklepu. - Wodę niegazowaną i miętowe gumy do życia.
- Słucham?
- Wodę niegazowaną i miętowe gumy do żucia - powtórzyłam cierpliwie, gdy kobieta niedosłyszała i niedługo potem zapłaciłam za swoje produkty, wychodząc z Danem ze sklepu. Straciłam już jakąkolwiek chęć do kontynuowania biegu, więc tylko pociągnęłam łapczywe łyki z plastikowej butelki.
- Widziałaś? Na drugie stronie był artykuł o naszym dostaniu się do finału! - zaczął podekscytowany Australijczyk i szturchnął mnie w ramię, a ja zaśmiałam się cicho. W tamtej chwili wyleciało mi wszystko z głosy, o czym jeszcze niedawno nie mogłam zapomnieć.
- Nie wierzę, że jesteście aż tak dobrzy. W końcu ze wszystkich szkół wasza się dostała. - Pokręciłam głową z niekrytym podziwem.
- Prawda? Stary trener nie umiał wykorzystać talentu drużyny i ciągle stawiał na tradycyjny skład, ustawienia, zagrania. Ale Craig... Naprawdę zasługuje na większą rozpoznawalność. Zna się na fachu.
Wsłuchiwałam się w słowa chłopaka i pokiwałam głową, gdyż trudno nie było się z tym zgodzić; drużyna w tak krótkim okresie przeszła do historii naszej szkoły.
- Chciałbyś robić coś w przyszłości ze sportem, czy nie za bardzo?
Dan pokręcił głową.
- Kocham piłkę, jednak nie wyobrażam sobie kopania przez całe życie w durnowatą piłkę jak to zamierza Bieber. Fajnie by było posiadać miano kapitana, ale... - Wzruszył ramionami ze skrzywioną miną, jakby nie umiał znaleźć odpowiednich słów, aby to opisać. - Myślę o studiowaniu botaniki, wiem, to śmieszne, ale babcia mnie zaraziła tą pasją.
- To nie jest śmieszne. Podziwiam cię. Dlaczego mieszkasz z dziadkami? - Zignorowałam wzmiankę o Justinie. Nie uważam, że to coś złego, że chce się zając na poważnie swoją pasją. - Jeśli nie-
- Miałem trochę, um, problemów z dawnym otoczeniem, huh, to nie jest pytanie, na które chcę odpowiadać - przyznał, drapiąc się po karku i stał się dziwnie nerwowy. Chciałam otworzyć usta, aby coś powiedzieć, jednak Dan mnie uprzedził. - Wiesz co, muszę jeszcze zajść po drodze do kumpla omówić kilka spraw. Do zobaczenia jutro.
Chłopak obrócił się na pięcie z zażenowanym uśmiechem i pomachał krótko ręką na pożegnanie, następnie odchodząc w przeciwną stronę, jak dotąd szliśmy. Stanęłam w miejscu jak wryta w ziemię, wpatrując się w oddalającą się sylwetkę chłopaka. Byłam kompletnie zdezorientowana, jednak wiedziałam, że coś musiało się wydarzyć w jego życiu, coś, co tak bardzo ukrywał przede mną Dan i Justin z nieznanego powodu.

                               

Kiedy tylko przekroczyłam próg domu, zapach smażonego mięsa dostał się do moich nozdrzy. Zadowolona zrzuciłam buty z nóg, zaglądając do kuchni, w której David w samych spodenkach robił nam obiad, przeprawiając odpowiednio danie. Czułam jak ślinianki zaczynają mi automatycznie pracować.
- To nie dla ciebie. Nie czaj się tak - rzucił przez ramię brat, dostrzegając moje spojrzenie, a moje brwi od razu wystrzeliły w górę. Podniosłam podkoszulek, odsłaniając brzuch, aby wytrzeć czoło i znowu go opuściłam na poprzednie miejsce. - To dla Abby.
- Czyli twoja dziewczyna jest ważniejsza niż twoja własna siostra? - spytałam oburzonym głosem, oczywiście tylko na żarty i szturchnęłam go, patrząc tęsknie na jedzenie.
David nie odpowiedział, tylko nucił piosenkę pod nosem, a ja nadąsana postanowiłam, że sama sobie coś przygotuję i padło na zwykłe tosty, gdyż nie miałam ochoty stać przez godzinę przy garach, a byłam bardzo głodna. Rozmawiając z bratem o zbliżającym się wyjeździe do Miami, zajadałam się swoim prostym daniem, tymczasem on czekał na Abigail. Pokłócił się z nią o jego częstą nieobecność w domu (czytaj: przeze mnie) i chciał się z nią pogodzić. Wiedziałam, że to oznacza jego częstsze towarzystwo. Miałam tylko nadzieję, że nie wpadnę na nich, kiedy będą się zabawiać w pokoju, jak to kiedyś. Potrząsnęłam głową i ruszyłam na górę, aby wziąć prysznic po raz kolejny raz. Wyciągnęłam z pralni na dole jakieś niebieskie spodenki i zwykłą, luźną koszulkę, biorąc je do łazienki, gdzie szybko się zamknęłam. Dziesięć minut później stałam już przed lusterkiem gotowa, malując sobie tylko rzęsy i bardziej podkreślając swoje brwi. Wrzuciłam brudne rzeczy do prania i ruszyłam do pokoju, pchając drewnianą powłokę do przodu.
- W końcu jesteś, myślałem, że będę musiał czekać kolejne pół godziny - jęknął niezadowolony Justin, leżąc na moim łóżku, jakby nigdy nic. Moje serce przeżyło palpitacje, kiedy tylko jego głos dotarł do moich uszu.
Mój wzrok powędrował w kierunku otworzonego okna, a potem znowu na chłopaka, który miał koło siebie stosik książek i nie musiałam się długo zastanawiać, aby wiedzieć, co jest celem jego nagłego wtargnięcia do mojego pokoju.
- Widzę, że się rozgościłeś - rzekłam spokojnym tonem, zauważając włączone lampki, muzykę w radiu i gitarę nie na miejscu. - Dziwię się, że David cię nie zauważył.
- Byłem cicho. Co robiłaś?
- Biegałam. - Opadłam na łóżko bez sił na miejsce obok Justina, a on uśmiechnął się w łobuzerski sposób.
- Następnym razem chętnie pójdę z tobą, tylko daj mi znać.
- W porządku. - Wywróciłam oczami żartobliwie, za co dostałam kuksańca a bok od chłopaka. - Zostały ci tylko dwa działy do zaliczenia? - Otworzyłam książkę, kiedy kapitan pokiwał głową i otworzyłam podręcznik na odpowiedniej stronie, bez zbędnych ceregieli zaczynając rozrysowywać mu plan nauki na cały tydzień, aby miał to z głowy. Przez całą godzinę tłumaczyłam mu gramatykę zdań, które mogą się pojawić na teście, jednak on ciągle mi przeszkadzał, bawiąc się moimi palcami lub zakładając włosy za ucho. Następnie razem wykonaliśmy fiszki na temat zwierząt i pogody, a on niechętnie się ich uczył, gdyż sama nie ukrywam, że nie było to wcale takie proste, na jakie to zapewne wygląda. Uczyliśmy się hiszpańskiego od czterech lat, a mimo to, on wciąż nie umiał podstawowych rzeczy. Wiedziałam, że zależy mu tylko, aby wykuć i zdać
- Koń - mruknęłam do chłopaka po długim czasie, chcąc, aby powiedział mi brzmi jak brzmi jego odpowiednik w języku hiszpańskim.
- El cerdo.
- To świnia.
- El caballo! Świnia z koniem mi się ciągle myli - przeciągnął samogłoskę niezadowolony, odrzucając podręcznik w bok, po czym jego palce oplotły moje kostki i przyciągnął do siebie. Zaśmiałam się, zakrywając twarz inną książką.
- Burza?
- La tormenta - szepnął z hiszpańskim akcentem, który wyszedł mu naprawdę dobrze i tym razem udało mu się wyrwać podręcznik z mojej dłoni, kładąc go na bok. Serce zabiło mi szybciej niż jeszcze minutę temu. Miałam wrażenie, że piosenka zespołu The Fray ucichła, chociaż grała nadal dostatecznie głośno.
Justin patrzył w moje oczy z nieprzerwanym uśmiechem, a ja nie miałam pojęcia, co chodzi mu po głowie.
- Jesteś tchórzem, Lizz? - spytał gardłowym głosem i brzmiał zbyt podekscytowanie na mój gust. Pochylił się nade mną na rękach, aż wyczułam jego gorący oddech na swoich ustach.
Obserwowałam go zbita z tropu.
- Co?
- Słyszałaś moje pytanie.
- Nie, nie jestem - parsknęłam, po chwili robiąc niepewną minę, gdy chłopak na moje słowa zwilżył swoje pełne wargi i wstał z łóżka, przekręcając w drzwiach kluczyk w zamku.
Cholera.
Moje myśli nie były poprawne nawet w najmniejszym ułamku, jego wzrok mówił wszystko za siebie, kiedy z leniwym uśmiechem szedł w moim kierunku. Jeszcze przed chwilą przepytywałam go z hiszpańskiego, a teraz zdecydowanie ma inne plany.
- Zaraz to sprawdzimy. Zobaczymy jak daleko pozwolisz mi zabrnąć. - Jego ochrypły głos odbijał się echem w mojej głowie, kiedy usiadł naprzeciw mnie, a moje nogi były splątane w tureckiej pozycji. W gardle mi zaschło. Nie chciałam się z pewnością wycofać, czułam jak robi mi się gorąco, a krążenie w moich policzkach zaczyna porządną pracę.
Nie odezwałam się już słowem, tylko przymknęłam powieki, kiedy chłopak przysunął się do mnie, łapiąc moją twarz w obie dłonie. Jego mokre usta składały delikatne pocałunki, wręcz niewyczuwalne na mojej skórze. Zaczął od moich policzków poprzez usta, a na samym końcu moje czoło. Dłonią powędrował na moją szyję, a ja walczyłam sama ze sobą, kiedy zaczął muskać moją skórę. Mocniej zacisnęłam palce na prześcieradle z chwilą, gdy zsunął nieznacznie z mojego jednego ramienia koszulkę i całował to miejsce.
Mimowolnie westchnęłam, pokazując mu, że te uczucie jest naprawdę przyjemne i pozwalam mu kontynuować tę zabawę.
- Tchórzysz?
- Nie - wymamrotałam, kiedy jego duża dłoń wślizgnęła się pod materiał mojej bluzki i błądziła po mojej nagiej skórze. Otworzyłam oczy, aby dostrzec jego seksowny uśmiech na twarzy, który mnie rozbroił. Zawzięcie nie poruszałam się, kiedy jedna z jego rąk powędrowała wyżej do mojego biustonosza. Wzięłam wdech do ust, chcąc zwyciężyć pokusę poinformowania go, że przegrywam zabawę. Mimo, że czułam do niego znacznie więcej niż przyjaźń, nie pozwalałam chłopakom mnie dotykać. Jednak tym razem nie chciałam, aby Justin to przerywał. Gorąca temperatura biła od mojego ciała. Złożył kilka pocałunków na moim dekolcie, a dłonią uścisnął moją pierś.
- Tchórzysz, Liz? - zaśmiał się, podnosząc wzrok na mnie. Przez nikłe światło, jakie dawały niebieskie lampki, jego oczy wydawały się naprawdę ciemniejsze niż zwykle. Pokręciłam głową, jednak to mu nie wystarczało.
- Nie. - Mój głos brzmiał wysoko i drżąco, kiedy wsunął dłoń pod moją bieliznę.
Zachłysnęłam się powietrzem, machinalnie łapiąc go za ramiona, jakbym chciała go od siebie odepchnąć, ale druga część mnie walczyła ze mną. Z jednej strony nie chciałam urazić swojej dumy i pozwolić mu wygrać, plus przyjemność, jaką ta sytuacja mogła nieść ze sobą, ale z drugiej strony nie byłam pewna, czy na pewno to dobry pomysł. Zamknij się, Lizzie, powiedział mój głos w myślach i to przesądziło sprawę.
Zacisnęłam usta, kiedy poczułam jednego z jego palców w sobie, co było dosyć niekomfortowym uczuciem, jednak kiedy zaczął nim poruszać, fala rozkoszy oblała moje ciało. Zamknęłam oczy, opierając głowę o jego ramię, podczas gdy on zajmował się sprawianiem mi przyjemności. Mimowolnie jęknęłam, kiedy jego wargi natarły na moją szyję, przesuwając po niej językiem.
- Nie - sapnęłam, kiedy otworzył usta, aby znowu zadać pytanie. Nigdy jeszcze tak dobrze się nie czułam, nie wiedziałam, że to niesie ze sobą tyle przyjemności. Ciężko oddychałam, nie chcąc, aby mój własny brat mnie usłyszał, chociaż od prawdopodobnie też się zabawiał ze swoją dziewczyną.
- Kurwa - warknął Justin, widząc jak uniosłam się na kolanach, aby lepiej poczuć jego palce, gdyż uprzednio postanowił przyłączyć drugiego. Jego praca dłonią zaczęła przyspieszać, a ja z trudem panowałam nad sobą, chowając twarz w jego szyi. Pociągająco pachniał.
Wiedziałam, że niewiele dzieli mnie od zakończenia tego zbliżenia.
- Tchórzysz, kochanie? - drażnił się ze mną, kiedy byłam już na pograniczu z orgazmem, a on zwolnił swoje ruchy. Byłam zbyt wycieńczona, aby spójnie mu odpowiedzieć.
- Niena..widzę cię, Justin, nie.. - Z trudem słowa uciekły z moich ust, kiedy znowu zaczął poruszać we mnie palcami, a kiedy zaczął robić malinkę na mojej szyi, moje ciało przeszły skurcze przyjemności i niesamowite rozluźnienie. Jęknęłam imię chłopaka cicho, przytulając się do jego szyi, bez sił, aby cokolwiek innego zrobić. Miałam wrażenie, że przeniosłam się do niebios, gdyż te doświadczenie przebiło wszystko, co do tej pory przeżyłam.
Zanim powróciłam do rzeczywistości, Justin naciągnął na mnie ubrania z zagryzioną wargą, a swoje palce wytarł w jego koszulkę.
- Wiedziałem, że nie stchórzysz - wymruczał zadowolony z uśmieszkiem, a ja tylko słabo się uśmiechnęłam, czując jak wetknął palec w jeden z moich dołeczków. Każdy to robił i chwilami mnie to denerwowało, jednak rozczulało mnie, gdy wykonywał to Justin.
- Czuję się tak dobrze jak nigdy - wyznałam, opadając na swoje łóżko, a chłopak zrobił to samo, przyciągając mnie na jego ciało. Czułam jak jego klatka piersiowa miarowo się porusza.
- Las nudes. - Prawdopodobnie chciał się popisać swoim nauczonym hiszpańskim w ciągu dzisiejszego dnia. Jego palce przebiegały przez moje jasne włosy.
- Co to znaczy?
- Niebo.
- To znaczy chmury, kretynie - zaśmiałam się, a chłopak jęknął niezadowolony, zaciągając bardziej moją koszulkę, gdy się podwinęła.
- Więc jak jest niebo?
- El cielo, Justin.
- Więc po orgazmie przyjmuję, że jesteś w el cielo?
- Zamknij się. Jesteś obrzydliwym zboczeńcem, który... - Zatkałam jego usta rozbawiona, jednak w tej samej chwili usłyszeliśmy dochodzący jęk z dołu, wołający imię mojego brata. Spojrzałam na siebie z chłopakiem i oboje zaczęliśmy się głośno śmiać, a ja zakryłam swoją twarz poduszką.

~ jeśli przeczytałaś, skomentuj

                                     

#project98ff
bieburtay

Od razu przepraszam za ostatnią sytuację, pisałam rozdział i niechcący opublikowałam, przez co szybko musiałam to cofnąć!

Powiedzcie, co myślicie o zwiastunie! 🐒🌹

+ Macie jakąś teorię co do Dana?

15 komentarzy:

  1. Wow ... Najlepszy zwiastun jaki obejrzałam. Super zrobiony . Gwałce replay :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział tylko denerwuje mnie to że rozdziały są co 2 tyg i za każdym razem musze wracać się do rozdziału poprzedniego żeby wiedzieć o co chodzi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chce częściej rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaaa😲 nie spodziewałam się tego 💗💗

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham ten zeiastun i odcinek i cale to ff shit

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie narzekajcie ze rozdzialy tak rzadko, na wattpadzie wiekszosc rozdzialow jest co 2tygodnie lub dluzej XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, ale cudowny rozdział serio! I jeszcze ta końcówka no idealnie ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rodzial. Widze akcja sie rozkręca <3
    Pięknie ci wyszedl zwiastun gratulacje

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki cudowny zwiastun!!! Na jakim programie go zrobiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy możemy sie spodziewać rozdziału? 😊😚

    OdpowiedzUsuń