środa, 20 kwietnia 2016

34. Opinia innych ludzi.

                             

Oblizałam swoje usta, które w zadziwiającym tempie stały się suche. Czując jak chłopak splata delikatnie swoje palce z moimi, kompletnie się czułam, jakbym nie była ludzką istotą, bo moje ciało z pewnością tak nie funkcjonowało. Coś we mnie chciało tańczyć z Justinem, bawić się, ale z drugiej strony nie chciałam oszukiwać innych, że jest moim chłopakiem. Zresztą nie mam pojęcia, dlaczego tak wszystkim oznajmił razem z moim starszym bratem. Ciekawe, czy kiedykolwiek będzie mi dane wiedzieć.
Uniosłam powolnie wzrok swoich tęczówek na twarz Justina, na której widniał jego firmowy uśmieszek. Z pewnością potrafił powalić na kolana.
- Nie, oczywiście, że ci nie odmówię - powiedziałam przesłodzonym głosem, ale również można było w nim wychwycić czyste rozbawienie. Drugą dłonią po raz kolejny chwyciłam krawat Justina i za niego pociągnęłam, śmiejąc się cicho pod nosem. Nie wierzyłam, że naprawdę to wszystko tak sprytnie zaplanował. Dziwiłam się, że chce spędzać czas w moim towarzystwie.
- Żadna nie potrafi mi się oprzeć - parsknął śmiechem kapitan, przewracając jednocześnie oczami, następnie ciagnąc mnie za dłoń w miejsce przeznaczone do tańczenia i orkiestry. Dobrze, że trawa była wyłożona w tym miejscu innym podłożem, dzięki czemu nie musiałam się martwić, czy dam radę tańczyć na wysokich obcasach, przez które i tak nie dorównywałam chłopakowi wzrostem. Stanowczo wyrósł w ostatnie wakacje.
Postanowiłam nie komentować słów Justina, bo mnie zwyczajnie bawiły, poza tym byłam zbyt rozkojarzona tym, jak chwycił w ciągu sekundy moją talię jedną ręką, a drugą, która była spleciona z moją, przycisnął do swojej klatki piersiowej. Doskonale byłam w stanie wyczuć bicie jego serca. Było równomierne i spokojne. Upewniłam się, że moja sukienka jest na odpowiednim miejscu i czując dziwne uczucie w brzuchu, oparłam głowę o tors chłopaka, ponieważ było mi tak po prostu wygodnie. Piosenka grana przez orkiestrę wspaniale pasowała do wolnego tańca, więc wkrótce parkiet został przywitany kilkanastoma parami, jak w tym moim rodzicom. Starałam się na nich nie patrzeć, bo moja mama zaczęłaby posyłać mi znaczące, zadowolone spojrzenia. Ostatni raz tańczyłam wolny taniec na szkolnej imprezie dwa lata temu. Tańczyłam z Cameronem - przyjacielem, który mimo że był w związku z Maddie, nie odpuścił sobie tańczenia ze mną. Na samo wspomnienie poczułam jak ogarnia mnie tęsknota i wzruszenie w stosunku do moich przyjaciół. Przeżyłam z nimi tyle wspaniałych chwil i byłam za nie dozgonnie wdzięczna.
- Wyleciało mi z głowy, żeby powiedzieć ci, że pięknie wyglądasz. - Usłyszałam nad sobą ochrypły głos kapitana, który niedługo potem oparł swoją brodę o moją głowę. Z jakiegoś powodu zupełnie mi to nie przeszkadzało. Miałam wrażenie, że ten Justin, którego poznałam bliżej od czasu projektu ponad miesiąc, jest zupełnie inny, niż tamten, za którego go uważałam. Owszem, potrafimy się kłócić, drażnić, on rani mnie swoimi słowami, ale naprawdę go polubiłam. Zastanawiało mnie, dlaczego jest taki uprzejmy i miły co do mojej osoby, na pewno nie byłam taka jak jego znajomi.
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i tylko mocniej ścisnęłam jego ciepłą dłoń, mając zamknięte oczy przez wpływ spokojnego kołysania naszymi ciałami.
- Wiem o tym. A ty wyglądasz dziś naprawdę przystojnie.
- Myślałem, że codziennie tak wyglądam.
- Och, bez wariacji. Na treningach, kiedy jesteś spocony, wcale nie wyglądasz dobrze - zażartowałam, bo oczywiście nie chciałam mu przyznać, że mimo wszystko jest prawdopodobnie najpiękniejszym chłopakiem, jakiego widziałam. Wiem, że nie mówi się o mężczyznach, jako pięknych, ale istnieją wyjątki. I on nim był.
- Kłamczucha Lizzie. - Czułam jak odrywa dłoń od mojej talii i pstryka mnie w ucho, na co się odsunęłam od niego rozbawiona.
- Jesteś takim idiotą. - Pokręciłam głową z niedowierzaniem, po czym spojrzałam w strone orkiestry, która zaczęła grać jedną z popularnych piosenek na wesele. - Wykombinowałeś to wszystko, aby mnie powkurzać czy może poderwać druhny?
Justin parsknął śmiechem i ponownie chwycił mnie za dłoń, bez ostrzeżenia kręcąc mną kilka razy, a ja z piskiem przytrzymałam ręką swoją sukienkę, która pod wpływem szybkiego ruchu unosiła się do góry. Chłopakowi moje zmagania widocznie przypadły do gustu. Jego śmiech rozbrzmiewał wsród osób i muzyki, a ja nie moglam tego nie odwzajemnić.
- Chciałem po prostu spędzić z tobą czas, Lizz! Jak przyjaciele - dodał rozbawiony, a ja stanęłam w miejscu, odzyskując wreszcie równowagę. Przegarnęłam palcami swoje jasne włosy i uniosłam brwi na jego słowa.
- Jesteśmy przyjaciółmi?
- Tak, a teraz przymknij się i tańcz ze mną. - Przytaknął, a ja zanim zdążyłam odpowiedzieć, zostałam wciągnięta bardziej w tłum, gdzie kapitan żywo tańczył, nie powstrzymując się od robienia głupich min do mnie. Nie mogłam złapać oddechu przez nieustanny śmiech, aż rozbolał mnie brzuch. Widziałam, jak spora część osób nam się przygląda, ale w tamtej chwili zbytnio mnie to nie obchodziło. Spojrzałam na wysokiego chłopaka przede mną z rozczulonym uśmiechem, czując ogromną sympatię do jego osoby. Po kilku przetańczonych piosenkach byłam już zmęczona, więc próbowałam to przekazać Justinowi, któremu oddech również zrobił się urywany. Krzyknęłam, gdy poczułam jak podnosi mnie, trzymając jedną rękę pod moimi kolanami, a drugą na plecach. Automatycznie trzymałam sukienkę, wybuchając śmiechem.
- Boże, ludzie przez ciebie będą uważać, że się napiliśmy, a ja jeszcze nie mam osiemnastu lat - jęknęłam niezadowolona, jednak Justin nie zamierzał mnie puścić, tylko kierował się poza teren wesela.
- Wybaczy pan - mruknął, posyłając przepraszające spojrzenie starszemu panu, który siedział przy jednym z bardziej oddalonych stolików i zabrał mu ze stołu butelkę alkoholu, wciskając mi ją do dłoni, gdyż musiał mnie nieść, a butelka mu tylko to utrudniała.
- Właśnie zrujnowałeś mi reputację - odezwałam się skwaszonym głosem, podczas gdy brązowowłosy chłopak szedł na brzeg niedalekiego jeziora.
- Opinia innych jest ważna, Lizzie, ale nie na tyle, aby kierować naszym życiem.
Nie odpowiedziałam na to, tylko zmrużyłam oczy, zastanawiając się nad jego słowami. Miał rację, więc nie chciałam nawet tego kwestionować. Postanowiłam pozostać w ciszy i wsłuchiwałam się w odgłosy szelestu trawy oraz fal na jeziorze. Było już naprawdę ciemno, jednak nie przeszkadzało to dla kilku weselników wskoczyć do jeziora. Pogoda w tym miesiącu była świetna, więc nie było wątpliwości, że woda była ciepłej temperatury.
Zeszłam z rąk towarzysza, stając na brzegu jeziora, pozbywając się swoich obcasów z nóg. Żałowałam, że jestem na uroczystości, bo z chęcią bym popływała, zwłaszcza, że dawno tego nie robiłam. Spojrzałam na Justina, który odebrał mi z rąk alkohol i zerknął w stronę wody.
- Wchodzimy?
- Jesteśmy na weselu, Bieber - przypomniałam mu, posyłając jego osobie pobłażliwe spojrzenie.
- Pieprzysz. Jechałem tu 140km/h, aby zdążyć na czas i myślisz, że nie wiem z jakiego powodu? - powiedział z ironią w głosie, a ja szturchnęłam go w ramię.
- Mogłeś się zabić.
- Dlaczego powiem jedno zdanie,  a ty wybierasz sobie jego jedną część i na nią odpowiadasz? - Wymamrotał pod nosem chłopak, ignorując moje zmartwienie w głosie i przysunął się blisko do mnie, aż czułam jego gorący oddech. Miałam wrażenie, że żołądek zawiązał mi się w supeł.
- A potem pójdziemy cali mokrzy z powrotem na wesele? - Zmieniłam temat, biorąc krok do tyłu. Nie chciałam powtórki z wesołego miasteczka, bo nie chciałam się czuć potem skrępowanie w jego towarzystwie.
- Albo w ogóle nie odpowiadasz - burknął pod nosem do siebie kapitan szkolnej drużyny, ale zaraz po tym dodał. - Jest bardzo ciepło, wyschniemy. A ubrania zostawimy w czystym miejscu. Nie pierwsze, ani ostatnie wesele.
Wywróciłam oczami rozbawiona i nie chcąc prosić chłopaka o pomoc, sama uporałam się z rozpięciem niebieskiej sukienki.
- Ale pierwsze i ostatnie, na którym jesteśmy razem.
- Pierwsze to racja, ale nie ostatnie. Zostaje jeszcze nasze wspólne wesele.
Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu i potrząsnęłam głową, ciesząc się, że jest na tyle ciemno, że chłopak nie widzi w pełni mojego ciała w bieliźnie. Odłożyłam delikatnie złożoną sukienkę na murku, znajdującym się nieopodal. Justin powtórzył moją czynność, ale przedtem wyjął z kieszeni garnituru telefon i oświecił nim moje ciało.
- Ale z ciebie desperat - skomentowałam, odbierając mu telefon, dostrzegając na tapecie jakąś półnagą dziewczynę. - Desperat - powtórzyłam rozbawiona, oddając mu telefon, ruszyłam na palcach w kierunku wody. Olałam cichy śmiech chłopaka i zamoczyłam jedną nogę, potwierdzając swoje przypuszczenia, że woda jest ciepła. Pokazałam uniesionego kciuka chłopakowi, po czym weszłam głębiej, aż woda sięgała mi do piersi. Odwróciłam się, aby ujrzeć sylwetkę Justina, która była nieznacznie oświetlona przez światło księżyca. Zagryzłam wnętrze policzka.
- Tylko mnie nie chlap. - Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, kiedy zamierzałam to zrobić. Ja już przyzwyczaiłam się do wody, jednak on nie, dlatego zadecydowałam zignorować jego prośbę. Śmiejąc się złowieszczo, zaczęłam chlapać chłopaka, który od razu się wzdrygnął, trzymając w jednej dłoni otwartą butelkę alkoholu i posłał mi mordercze spojrzenie, co tylko bardziej mnie rozbawiło.
- Doigrasz się, Bentley - zapowiedział niskim głosem i spokojnie podszedł do pomostu, stawiając na nim butelkę, a następnie odwrócił się w moją stronę. Mimowolnie pozwoliłam, aby krzyk uciekł z moich ust i próbowałam uciec, jednak opór wody mi to znacznie utrudniał. Duże dłonie chłopaka chwyciły mnie od tyłu i z łatwością mnie podniósł, śmiejąc się pod nosem. - Nie bój się, nie podtopię cię. - Zatrzymał się w miejscu i wypuścił mnie z rąk, dzięki czemu mogłam stanąć na własnych nogach, choć ledwo co miałam grunt. - Jak zanurzę się pod wodą, to staniesz mi na ramionach. Będę 2 razy powoli unosił się pod wodą, a za trzecim wyskoczę do góry, a ty skoczysz do tyłu. Rozumiesz?
- Tak - parsknęłam śmiechem. - Już to robiłam.
Justin nie czekając długo zniknął pod taflą wody, jednak gdy chciałam stanąć na jego ramionach, ześlizgnęłam się.
- Przepraszam, przepraszam. Jeszcze raz - poprosiłam, gdy tylko nastolatek był na powierzchni. Widziałam jak przewraca oczami rozbawiony, ale zgadza się i to robi. Natychmiast złapałam się jego karku i wdrapałam na ramiona, stabilnie stając. Zagryzłam wargę, czując jak się porusza do góry kilka razy, aż za trzecim wyskakuje, a ja zrobiłam.to samo. Poczułam, jak ląduję w wodzie kilka metrów dalej.
- To było świetne - zaśmiałam się, gdy tylko wypłynęłam i odszukałam wzrokiem Justina, który się uśmiechal i patrzył na mnie w inny sposób niż zawsze, jednak nie umiałam tego dokładniej sprecyzować. Podpłynęłam do niego z uśmiechem, a on chwycił butelkę alkoholu. Pociągnął z niej długiego łyka, a ja jednocześnie sprawdziłam, czy tusz mi się nie rozmazał, ale przypomniałam sobie, że mam dzisiaj wodoodporny makijaż.
Odebrałam butelkę od chłopaka, postanawiając również trochę wypić.
- To tylko na cześć Asian i Patricka - zachichotałam, unosząc alkohol do góry, a towarzyszył temu śmiech kapitana. Napiłam się substancji, czując niemiłosierne palenie w gardle, ale mimo to zrobiłam jeszcze kilka łyków. Starałam się nie myśleć o tym, że wargi Biebera były w tym samym miejscu, co w tym momencie moje.
- Pijemy w dobrym celu - uzupełnił chłopak o miodowych oczach, wdrapując się na pomost i pomógł mi zrobić to samo. Kiedy znalazłam się na drewnianej powłoce, wyciągnęłam nogi przed siebie i zamoczyłam nogi w wodzie, lekko nimi machając. Zerknęłam na Justina, który ciągle mi się przyglądał z nikłym uśmiechem na twarzy. Odwróciłam od niego spojrzenie i w ciszy pił, aż znowu mi podał butelkę. Mimo że nadal czułam pieczenie w gardle, przyłożyłam usta do butelki, pociągając z niej kilka łyków. Przyjemne ciepło przeszło przez moje ciało, aż zatrzymało się w brzuchu. Butelka wcześniej była trochę opróżniona więc teraz już nie zostało w niej nic. Postawiłam ją na bok pomostu, wpatrując się w wodę. W oddali było słychać muzykę graną przez orkiestrę.
- Lubię cię, Lizzie.
- Ja ciebie też, Justin - odparłam zgodnie z prawdą, cicho się śmiejąc i pokręciłam głową sama do siebie. Czułam dziwną radość na jego słowa. - Wracasz do domu nad ranem, czy jak?
Justin przegarnął swoją grzywkę do tyłu, powoli się podnosząc, aż wstał. Zawtórowałam mu i uniosłam głowę, przyglądając się jego osobie. Był naprawdę przystojny, dlatego nie dziwiłam się, dlaczego jest tak popularny wśród dziewcząt.
- Szczerze to powiedziałem Davidowi, aby załatwił mi miejsce w tym hotelu dla gości. - Podrapał się po karku i posłał mi uśmiech, co odwzajemniłam. Obydwoje ruszyliśmy do miejsca, gdzie zostawiliśmy swoje ubrania. Nasza bielizna była jeszcze w małym stopniu wilgotna, więc szliśmy jak najwolniej. - Pamiętaj, że powinnaś spać w pokoju ze swoim chłopakiem.
- Oczywiście - powiedziałam sarkastycznie, czując jak po chwili chłopak przyciąga mnie do siebie, gdy dostrzegł jak na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Z początku chciałam się odsunąć, ale odpuściłam to sobie i tylko objęłam go szczupłymi ramionami wokół pasa. - Czuję jak ci bije serce - wymamrotałam niewyraźnie, przymykając powolnie powieki. Naprawdę dobrze czułam się w jego ramionach. Zupełnie inaczej, niż gdy przytulał mnie Dan.
Justin nic nie odpowiedział, tylko mocniej mnie objął, wzdychając ciężko pod nosem. Miałam wrażenie, że chciał coś powiedzieć, jednak zrezygnował. Zamiast tego poczułam jak się pochyla, a jego usta lądują na mojej szyi. Złożył na niej mokry pocałunek, zanim się zorientowałam o tym. Rozchyliłam usta z powodu przyjemnego uczucia, które ogarnęło moją osobę.
- Justin - powiedziałam słabym głosem, odsuwając się, lecz to sprawiło, że znowu mnie objął i zaczął tworzyć malinkę na mojej skórze. W tamtej chwili nogi ugięły się pode mną i zacisnęłam oczy, gdy moje mięśnie praktycznie zesztywniały. Całowanie szyi zawsze było moim najsłabszym punktem, a kiedy robił to kapitan naszej szkolnej drużyny piłki nożnej, kompletnie odlatywałam.
- Od razu lepiej - mruknął zachrypłym głosem Justin, aż oderwał wargi od mojej rozgrzanej skóry i posłał mi łobuzerski uśmiech. - Teraz możemy wracać - oznajmił, odwracając się i podszedł do miejsca, gdzie znajdowały się nasze ubrania. Starannie na nie uważał, a ja stałam w miejscu jak zamurowana, przesuwając palcami po śladzie, który pozostawił mi na szyi sam Justin Bieber.

                                

#project98ff

twitter.com/bieburtay
ask.fm/ihoransone

przepraszam za tak rzadko dodawane rozdziały, ale naprawdę mam sporo na głowie i chęci czasami brak. jednak nie martwcie się o porzucenie tego ff, project 98 to jak moje dziecko!!

22 komentarze:

  1. OMG On ja naznaczyl i jeszcze to "Od razu lepiej" OMFG BSUEVWNHSNEHDHSJS

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem twoim dzieciakiem to tez może być B))))))))))))))))))) idę na autobus ew

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciesze się że jest rozdział :) I mam nadzieję że wszystko się u cb w życiu ułoży !!!! Cudowny i szybko do następnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta a za pare lat powie " ej pamietasz co mowilem ze czeka nas jeszcze nasz wspolny slub? Coz taa, wlasnie nadszedl ten moment" 8)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeejciu, jaki świetny jest ten rozdział. Aż poprawił mi humor. Jesteś niesamowita <3 I doskonale rozumiemy, nie zawsze znajdzie się czas na przyjemności, ale czekać będziemy na każdy rozdział z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie to romantyczne no ale było tak pięknie więc pewnie coś się zepsuje oby nie no ale zapewne. Rozdział cudowny ale to jak zawsze więc nic nowego <3

    OdpowiedzUsuń
  7. ����������

    OdpowiedzUsuń
  8. wowowow chyba nie tego spodziewałam się w tym rozdziale. Ale jednak podoba mi się więc nie narzekam

    OdpowiedzUsuń
  9. Aww Justin ♡♡ Tyle czekałam na momenty Lizzie i Justina i są ♡♡ Widzę że akcja się rozkręca;) Oby tak dalej :)Rozdział cudo♡♡ Czekam na nn♡♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaa kocham kocham ��

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy można spodziewać się nexta? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie moge sie doczekac nexta :))

    OdpowiedzUsuń
  13. A o której godzinie mniej więcej będzie rozdział? ❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Prosze dodaj juz <3

    OdpowiedzUsuń
  15. I co z tym rozdziałem? 6 dni temu napisałaś, że chyba dziś, i co? Każdy czeka a ty masz nas gdzieś... :(

    OdpowiedzUsuń