niedziela, 6 marca 2016

32. Zakład.

                                 

Oparłam skroń o nagrzaną od słońca szybę samochodu i westchnęłam ciężko znudzona drogą, jaką pokonywałam ze swoim starszym bratem i jego dziewczyną, Abby. Okazało się, że dziś pojedziemy na zakupy na wesele, bo potem nie będą w stanie ich wykonać. Niezbyt miałam na to chęć, za bardzo nie lubiłam chodzić po sklepach i godzinami wybierać co na siebie powinnam włożyć. Nie odzywałam się większość drogi, bo Abby już wcześniej zaczęła temat, czy idę z kimś na ślub, jednak nie musiałam odpowiadać, gdyż zrobił za mnie to David.
Wysiadłam z auta, kiedy tylko silnik został wyłączony, a moje oczy od razu raziło wysoko uniesione nad nami słońce. Ruszyłam za parą do wnętrza ogromnej galerii, krzywiąc się na ilość osób, jaka była w środku.
- Jakiej sukienki będziesz szukała? - spytała Abigail, szturchając mnie delikatnie w bok, a ja rozejrzałam się po sklepach na dole, zagryzając dolną wargę. David wszedł do jakiegoś komputerowego sklepu, co sprawiło, że przewróciłam oczami.
- Jakąś krótką i nieprzylegającą do nóg. Kolor w sumie jest mi obojętny, ale niebieski, biały i czarny mi najlepiej pasuje - mruknęłam do Abby, a ona pokiwała głową. Postanowiłyśmy, że pojedziemy na górę schodami ruchomymi, a tam weszłyśmy do jednego ze sklepów. Zaczęłam uważnie przeglądać sukienki, jakke znajdowały się na wieszakach, jednak nie było takiej, która przypadłaby mi do gustu. Westchnęłam ciężko. W następnym sklepie również nic dla siebie nie znalazłam - w przeciwieństwie do dziewczyny mojego brata, która kupiła beżową, zwiewną sukienkę. W przebieralni widziałam, jak pięknie w niej wyglądała. Ta dziewczyna była tak urodziwa, że nie mogłaby nałożyć na siebie zwykły worek, a zapewne przyćmiłaby pannę młodą. Ruszyłyśmy do następnego sklepu, tam spodobała mi się odzież, ale nie było mojego rozmiaru. Z każdym razem robiłam się corzz bardziej zrezygnowana, gdyż dopiero po dwóch godzinach znalazłam sukienkę, która mi absolutnie odpowiadała. Nie miała zbyt wiele dodatków, była dopasowana, jednak rozkloszowana ku dołowi, a na plecach miała bardzo ładne wycięcie. Była koloru granatowego i podobało mi się po prostu, jak w niej wyglądałam. Cena była trochę wyższa, niż oczekiwałam, ale mama nie poskąpiła gotówki, dlatego mogłam sobie na nią pozwolić. Nie potrzebowałam kupować obcasów do niej, gdyż posiadałam pasujące i rozglądałam się z Abby za biżuterią. W końcu postanowiłam na naszyjnik z kolczykami, a dziewczyna zakupiła podobny zestaw. Skończyłyśmy zakupy niedługo potem, a Abby poszła pomóc dla mojego brata wybrać garnitur, bo jak to chłopak, nie był w tym szczególnie dobry.
Sama pałętałam się po sklepach, szukając czegoś wartego uwagi. W końcu weszłam do swojego ulubionego sklepu, kierując się na dział z płytami. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy zauważyłam płytę mojej ulubionej wokalistki, po czym skierowałam się do działu z zeszytami. Przeglądałam różnorodne notesy, wiedząc, że przyda mi się nowy do tworzenia jakiś tekstów, lub zapisywania akordów. Wybrałam zwykły czarny na gumkę i zakupiłam go za drobne, jakie mi zostały. Wiedziałam, że muszę zaraz ogarniać się do Justina, bo postanowiłam, że sama do niego pójdę, a dla Abby i Davida mogło zająć wybieranie garnituru sporo czasu, więc wysłałam im wiadomość, iż sama wrócę do domu autobusem.
Droga nie zajęła mi zbyt wiele, chociaż w komunikacji miejskiem był ścisk ludzi, jednakże udało mi się szybko dotrzeć do domu, gdzie rozpakowałam rzeczy, a sama poszłam pod prysznic, aby zmyć z siebie pot, jaki pojawił się przez ten upał na moim ciele. Nie miałam zamiaru męczyć się już tyle w ciepłych ubraniach, więc założyłam shorty z wysokim stanem i zwiewną koszulkę. Naprawdę nie chciało mi się iść taki kawał drogi do Justina, bo nie mieszkał blisko mnie, ale musiałam się poświęcić. Zastanawiało mnie to, jak wygląda jego siostra i czy jest do niego tak podobna jak Jaxon. W porę przypomniała sobie o kamerze, którą miałam wziąc ze sobą i ponownie opuściłam dom mojego starszego brata i spokojnym, a nawet leniwym krokiem szłam ulicami na Avercity Place. Kiedy dotarłam na miejsce, byłam już nieźle zmęczona, ale nie tak bardzo jak za pierwszym razem. Być może treningi już wpłynęły na moją kondycję.
Uważnie rozejrzałam się po posesji domu Biebera, wchodząc przez otwartą bramkę. Już chciałam unieść dłoń, aby nacisnąć na dzwonek, ale wtedy usłyszałam dziewczęcy śmiech z tyłu domu, tam gdzie był ogród i basen. Wypuściłam powietrze z ust, głaszcząc psa chłopaka, Elsie, następnie idąc w obranym przez siebie kierunku. Zagryzłam wnętrze policzka, kiedy moim oczom ukazał się siedzący Justin na trawie z młodszą siostrą na kolanach, a Jaxon siedział na huśtawce nieopodal.
- Bentley!
- Bieber! - zaśmiałam się mimowolnie pod nosem na jego powitanie, wznosząc oczy do góry, kiedy dostrzegłam jego zadziorny uśmiech posłany w moją stronę. Poczułam ciepłe uczucie w swoim brzuchu, spowodowane tym gestem i podeszłam bliżej, widząc że ma na sobie zwykłe spodenki i białą koszulkę, a kolczyka w jego dolnej wardze nie ma. Jazmyn spojrzała na mnie wyraźnie zawstydzony i schowała twarz w torsie swojego brata, za to Jaxon uroczo się uśmiechnął.
- Cześć, Lizzie - przywitał się uprzejmym głosem, a ja odpowiedziałam mu tym samym, wystawiając dłoń, aby przybił mi piątkę. Chciałam wspomnieć o tym, że podobno płakał po wesołym miasteczku, jednak wiedziałam, że uraziłabym dumę chłopczyka. Odwróciłam wzrok na Justina, jednocześnie wyciągając swoją kamerę.
- Co dziś robiłaś? - spytał widocznie zaciekawiony kapitan, krzywiąc się trochę, gdy jego siostra zaczęła bawić się jego włosami, a dosłowniej, ciągnąc za nie.
Uniosłam kącik ust, ustawiając odpowiednio kamerę o szukałam miejsca, gdzie mogłabym ją postawić, aż Jaxon zaoferował, że położy ją na krzesełku z tarasu.  Przystałam na jego propozycję i odpowiedziałam Justinowi.
- Byłam na zakupach z Davidem i Abby na wesele, nic interesującego, a ty? - powiedziałam wymijająco, próbując dostrzec buźkę dziewczynki, jednak była za bardzo onieśmielona i ciągle tuliła się do chłopaka.
Justin wzruszył ramionami.
- Byłem u rodziców po rodzeństwo i na razie nie robię nic innego, niż siedzenie z nimi.
- Mówiłeś, że Jazzy to twoja przyrodnia siostra i huh, już trochę się gubię - wymamrotałam wstydliwym głosem, bo nie wiedziałam czy ojciec Justina żyje z inną partnerką, czy może jeszcze inaczej. Byłam zadowolona, że chłopak postanowił mi odpowiedzieć.
- Rodzice się rozstali, a tata był przez kilka lat z inną kobietą, a potem znowu wrócił do mojej mamy - mruknął cicho, a ja wydałam z siebie tylko ciche "och", bo nie wiedziałam, co mogłoby być odpowiedzią na jego słowa. Oblizałam swoje wargi i podążyłam wzrokiem za Jaxonem, który próbował się huśtać, jednak miał za krótkie nóżki. Podniosłam się, każąc mu się trzymać, następnie zaczynając huśtać małego blondyna. Zauważyłam kątem oka, że dopiero teraz Jazzy zaczęła mi się przyglądać. Bawiłam się z Jaxonem przez dobrą godzinę, czując na sobie wzrok Justina. Nie mogłam przestać się śmiać, kiedy Jaxon niechcący zatoczył się i wpadł w krzak, znajdujący się w ogrodzie. Chichocząc, pomogłam mu wyjść, zerkając na Jazzy, która pojawiła się tuż obok mnie. Poczułam jak dotyka delikatnie moich długich włosów.
- Ale masz ładne włoski - westchnęła rozmarzona, a ja spojrzałam na nią z rozczulonym uśmiechem, chwytając kosmyk jej włosów.
- Masz prawie takie same, ale inny kolor - rzekłam, ale dziewczynka tylko pokręciła głową, zaprzeczając moim słowom.
- Mogę porobić ci fryzury? - spytała nieśmiało, a potem zerknęła na Justina, jakby chciała sprawdzić jego reakcję. Dziewczynka była młodsza od Jaxona, jednak miała naprawdę świetną wymowę jak na swój wiek. - Próbowałam robić dla Jusa, ale jemu nie daję rady. - Wydęła wargę, po czym malutkim bucikiem kopnęła piłkę, którą podał jej Jaxon. Niestety nie trafiła w nią i przewróciła się. W tamtej chwili zamarzyłam o młodszym rodzeństwie, tak słodkim jak Justina. Dobrze, że docenia, jakie ma szczęście.
- W porządku - odparłam, chcąc jak najdłużej widzieć ten jest uroczy uśmiech, a ona w podskokach ruszyła do domu. Domyśliłam się, że mam za nią iść.
- Tylko nie pozwól jej wejść ci na głowę - powiedział Justin, posyłając mi dziwny uśmiech, którego nie mogłam rozpoznać do jakiej kategorii należał. Wbił białe zęby w swoją dolną wargę, a ja uciekłam wzrokiem w bok, idąc za Jazzy przez taras do wnętrza domu. Mimo że dom był pięknie umeblowany, nie podobało mi się szczególnie w nim; odnosiłam wrażenie, że jest tu pusto i chłodno. Jęknęłam cicho pod nosem, kiedy Jazmyn po kilku minutach wróciła ze swoimi dziewczęcymi spinkami i innymi akcesoriami do włosów. Mentalnie przyszykowałam się na torturę moich włosów oraz utraty części z nich.
Usiadłam na dywanie poinstruowała przez ciemnowłosą dziewczynkę, a ona następnie rozczesywała moje włosy. Skrzywiłam się, gdy poczułam ból, a Justin w tym samym momencie nagrywał mnie moją kamerą.
- Przestań, Justin - jęknęłam cicho, ale on tylko szerzej się uśmiechnął pod nosem, wyciągając monopol z szafki pod telewizorem. Parsknęłam śmiechem. Byłam w to najlepsza.
Zwilżyłam wargi językiem, obserwując jak chłopak siada naprzeciw mnie, a Jaxon robi to samo, pomagając rozłożyć mu planszówkę. Jęknęłam cicho, gdy Jazzy robiła mi jakiegoś małego koczka na głowie, ciągnąć za ból. Pochyliłam się trochę do przodu, aby wybrać pionka dla siebie.
- Co jak wygram? - Uniosłam brwi do góry, spoglądając na kapitana piłki nożnej, a on powoli oblizał swoje pulchne wargi.
- Chciałem spytać o to samo - mruknął chrapliwym głosem, a ja zaczęłam się zastanawiać o co mogłabym się z nim założyć, jednak nie miałam pomysłu, więc po chwili Justin dodał. - Jak wygram, pomożesz mi na następny test z hiszpańskiego. A jak ty wygrasz, to...
- To umówisz się z Flynnem - dokończyłam. Nie miałam żadnych zadań z korzyściami dla siebie, więc postanowiłam wypowiedzieć imię najbardziej obnoszącego się ze swoją orientacją homoseksualistę w szkole.
- Chyba sobie żartujesz - wykrztusił Justin.
Pokręciłam głową i wyciągnęłam dłoń do nastolatka, który wahał się przez chwilę, jednak przekonany swoją wygraną, uścisnął moją rękę, a ja poczułam jak w tamtym momencie wstrzymuję oddech. Miałam nadzieję, że tego nie zauważył. Wkrótce zaczęliśmy grę, a ja za wszelką cenę starałam się wygrywać, choć to było ciężkie, gdyż uczestnił z nami w tym Jaxon, a był naprawdę cholernie w tym dobry, wykupował same najlepsze ulice, przez co ani Justin, ani ja nie byliśmy na prowadzeniu. Pochyliłam się, aby zapłacić Jaxonowi pieniądze, ale wtedy Jazzy trzepnęła mnie w dłoń, abym się nie ruszała, gdyż psuję jej fryzurę. Dzielnie znosiłam jej eksperymenty, ignorując wyśmiewanie kapitana oraz to, że nagrywał mnie kamerą.
- Jaxon oszukuje! - zawołałam rozbawiona, gdy teoretycznie już bankrutowałam, tak samo jak Justin, który był widocznie przerażony tym, że będzie musiał się umówić z chłopakiem, skoro żadne z nas nie wygra.
- Wystarczy trochę mieć tu. - Jaxon chichocząc, wskazał na swoją głowę.
- Justin ma gdzie indziej. Albo w sumie też nie ma - zaśmiałam się cicho pod nosem, czując na sobie uporczywy wzrok chłopaka.
- Och, czyżby? Jeszcze zmienisz zdanie i to niedługo.
Spojrzałam na niego pobłażliwie, zmagając się ze śmiechem. To co powiedział Justin było jednocześnie tak obrzydliwe, jak i absurdalne. Potrząsnęłam głową automatycznie.
- Jesteś chory - prychnęłam z nutą rozbawienia i zaczęłam rozplątywać koki, jakiś zrobił mi na głowie Jazzy  która była bardzo zadowolona ze swojego arcydzieła. Jaxon skoczył w górę, kiedy Justin zbankrutował i nie miał innego wyjścia, niż zakończyć grę. Szczęśliwy rozwalił całą planszę, a ja zatarłam dłonie zadowolona. Nie przeszkadzało mi w najmniejszym stopniu, że pomogę raz Justinowi z hiszpańskim, bo to, że mogłam patrzeć na minę, jaką teraz miał, było wystarczającą nagrodą.
- Lizzie, a co sobie kupiłaś na te wesele? A może ja ci zrobię fryzurę, jak będziesz gdzieś wychodziła? - spytała słodkim głosikiem Jazzy, a ja podniosłam się, rozczesując palcami swoje jasne włosy.
- Podobną sukienkę, jak ty teraz masz. I raczej nie będę miała czasu wtedy, ale innym razem. - Uśmiechnęłam się ciepło do niej, wskazując palcem na jej granatową sukienkę, po czym niepewnie pogładziłam ją po włoskach, ale na szczęście się nie speszyła. Odwróciłam wzrok na Justina, który wpatrywał się we mnie, aż w końcu podniósł się z miejsca z nieodgadnioną miną. Szepnął coś Jazzy na ucho i przybił z nią piątkę, po czym rzucił dzieciom, aby pooglądały bajkę, a mi zaproponował, że odprowadzi mnie krótki kawałek. Zabrałam kamerę, wsadzając ją do futerału i pomachałam rodzeństwu Justina, wychodząc z nim z budynku. Westchnęłam cicho pod nosem, zerkając na chłopaka, który wciąż miał zrezygnowaną minę.
- Kiedy mam się z nim umówić? - stęknął cicho, a ja widziałam, że jest zrozpaczony, co mnie kompletnie bawiło. Widziałam, że jego ego cierpi na tym, ale było to coś, co dawało mi satysfakcję.
- Kiedy zechcesz, ale masz mieć na to dowód i muszę zobaczyć to na własne oczy.
Justin pokiwał głową i wsunął dłonie do kieszeni swoich spodenek, idąc ze mną chodnikiem do końca ulicy, gdyż nie mógł zostawić na długo swojego brata i siostrę. Stawialiśmy kroki przed sobą w ciszy,  a ja nie miałam pojęcia, jak mogłabym ją przerwać, jednak nie potrzebowałam długo czekać na słowa kapitana.
- Lizz? - odchrząknał cicho, zwilżając językiem usta i wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. - Całowałaś się z Danem?
Niemal zakrztusiłam swoją śliną na jego pytanie. Poczułam jak puls powoli wzrasta, a ja zrobiłam głęboki wdech do ust, przymykając oczy. Dlaczego do cholery on o to pyta?
- Mhm - wymamrotałam tylko cicho pod nosem, zerkając na Justina, który pokiwał głową, przesuwając językiem po swoich górnych zębach. Nie wiedziałam, co mam myśleć o tym wszystkim. Te pytanie mnie naprawdę krępowało, zwłaszcza dlatego, że widział tylko jak wymieniam się z Danem krótkimi pocałunkami. Wszystkie to on wykonywał, nie zważając, czy na pewno ja tego chcę. - Dlaczego pytasz?
- Po prostu. Nie wiem, kiedy przejrzysz w końcu na oczy. Na razie - powiedział zdenerwowanym głosem, a ja zdenerwowana stanęłam w miejscu, chcąc zapytać co ma na myśli, jednak nie było mi to dane, gdyż moim oczom ukazała się tylko oddalająca się sylwetka kapitana.

~ jeśli przeczytałaś, skomentuj

                               

#project98ff
przepraszam za taki nudny rozdział, ale jak mówiłam ten i poprzedni to są tak jakby '''przejściowe'''
następny zapewniam, iż będzie ciekawszy :)
(przepraszam za jakieś błędy, jest po 2 w nocy i zasypiam)
proszę tylko was o spokój, justin i lizzie muszą jakoś bardziej się dogadać i normalnie spędzać czas. jesteśmy coraz bliżej mojego ulubionego rozdziału aidnsjjxjsjxsjjaj

30 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Db juz, oemdxi sry to nie nudne -.''-''---yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy nope, nie nudne nienie

      Usuń
  2. Nie był nudny moim zdaniem,czasem są potrzebne takie lużniejsze rozdziały aby akcja się rozwijała.Dziękuje za rozdział bardzo i czekam na nexta:****

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG oni sładcy gdy sie nie kloca ;)
    Nooo zapowiada sie ciekawie ... :)
    Hmm i co Justin mial na mysli ? ;D
    Roozdzial meega! - Świetnie piszesz :*
    Czekam na kolejny rozd. ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jest nudny :) podoba mi się :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko uwielbiam to!!! ����

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny! To fajnie ze pomału zaczynają się dogadywac :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jdhsovfkdbfj kocham to ff. Chce wiedzieć co z tym Danem noo... ale okej wytrzymam czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. O co chodzi z tym głupim Danem O.o
    Zdecydowanie Justinowi podoba się Lizz shsbjsbdbd
    Fajny rozdział,nie jest nudny a mega uroczy, przyznaję nie obrazilabym się gdyby był dłuższy
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty. Po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pojebało? To nie jest nudne!!! To był sweet rozdxiał! Dzieciaki lubią lizzy wiec jest zajebiście : 3
    .cos czuję ze to pytanie Jazzy w czyn idzie lizzy na ślub nie było przypadkowe i justin chce kupić albo krawat pod kolor lub garniak !! Cjce next : *

    OdpowiedzUsuń
  11. Boze chce takie rodzenstwo aw

    OdpowiedzUsuń
  12. Super!
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jest nudne! Justin jest zazdrosny hehee :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O boże boże co to się dzieje :o I rozdziały nie są wcale nudne. Zawsze czytam je z wielką ciekawością i zapartym tchem. Uwielbiam tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Dla mnie w ogóle nie jest nudny! Jest mega,bardzo mega! ❤ dodasz jeszcze przed weekendem nowy rozdział? Bardzo ładnie proszę ♡☆

    OdpowiedzUsuń
  16. Już się nie moge doczeakć kiedy będą razem <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezu kocham to opowiadania i nigdy jeszcze nudnego rodziału nie było <3 Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku czy on nie może w końcu jej powiedzieć o co chodzi z danem? To mnie mega ciekawi xdd juz nie mogę się doczekać ich pierwszego pocałunku omg a to pytanie hahaha Justin zazdrośniku ❤ czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  19. Wow, super! Jak możesz pisać,że rozdział nudny, skoro w żadnym stopniu taki nie jest! ❤ czekam na next ♡ będzie dzisiaj? :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Ej no, kiedy będzie next, no. *,* nie karz mi dłużej czekać.

    OdpowiedzUsuń
  21. Miazga! Dawaj kolejny rozdział, pliss. ❤

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy następny ?????

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy nastepny? Codziennie sprawdzam czy juz jest:)czekam z niecierpliwoscia!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ej no co jest z tym rozdziałem ?! :( bo zaraz pomyślę, że nas zostawiasz i nie dodasz wcale następnych rozdziałów. Daj nam chociaż znać kiedy będzie, bo tak to wchodzę po kilka razy dziennie i patrze :(

    OdpowiedzUsuń
  25. Napisz przynajmniej kiedy będzie i czy wgl będzie xc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie mam wiele poważnych spraw na głowie i nie mam chęci pisać, dopóki wszystko się nie ustabilizuje. Może za tydzień

      Usuń
  26. Wierzę, że znajdziesz w sobie siłę i determinację. Napiszesz rozdział tak jak go sobie wyobrażałaś, następne również. W sumie to chciałabym napisać jakiś twórczy i motywacyjny komentarz ale cóż. Nie oszukujmy się nie jestem w tym dobra. Powodzenia czy coś. :))))))))))

    OdpowiedzUsuń