poniedziałek, 29 lutego 2016

31. Fajna bielizna.

                                 

- Będziesz wybierała się niedługo do miasta po jakąś sukienkę i nie wiem, jakieś babskie rzeczy? - Usłyszałam brata, który usadowił się przy stole i podał mi szklankę soku wiśniowego, który zaczęłam pić, nie śpiesząc się, bo wstałam dziś wcześniej do szkoły, aby wszystko zrobić spokojnie. Utkwiłam wzrok w jasnych tęczówkach mojego brata i pokiwałam głową, a kąciki moich ust drgnęły ku górze.
- Przypomniałeś mi, że muszę kupić tampony - specjalnie to powiedziałam, wiedząc, że nie lubi rozmawiać o takich tematach ze swoją młodszą siostrą. Zmagając się ze śmiechem, po chwili dodałam. - A co, chcesz się wybrać ze mną?
- Nie mów mi o takich rzeczach - odparł obrzydzony David, mordując mnie wzrokiem, a ja z trudem wierzyłam, że mój brat już dawno przekroczył pełnoletność. Parsknęłam śmiechem, chociaż naprawdę skończył mi się ten środek higieny, a z tego co kojarzyłam powinnam niedługo znowu dostać okres  co niezbyt mi odpowiadało, bo od kiedy pamiętam moje miesiączki były naprawdę bolesne.
- Jeśli mama prześle jakieś pieniądze na sukienkę, to bym kupiła. - Wzruszyłam ramionami.
- Już wcześniej przesłała trochę, więc raczej nie będzie problemu. Mogłabyś pójść ze mną i Abby - zaproponował, a ja tylko pokiwałam głową, bo nie robiło mi to większej różnicy. Cały czas myślałam tylko o tym, jak rodzice mnie przywitają. Nie widziałam ich już trzy miesiące, ostatni raz przyjechali do nas w marcu, więc minęło sporo czasu od tego wydarzenia. Tęskniłam za nimi, jednak sama wybrałam to, że będę się tu uczyć, więc starałam się nazbyć nie narzekać. Oakland nie było zbyt przyszłościowe w porównaniu do Los Angeles, a że miałam szansę, przyjechałam tu i w żadnym stopniu nie żałuję tego. Chociaż mogłam się uwolnić od wiecznego kontrolowania przez mojego ojca, który był zwykłym policjantem, a zachowywał się jakby był na służbie cały dzień.
Zajęłam się jedzeniem tostów, zaczesując kosmyk włosów za ucho, gdyż miałam je splecione w kłosa, a specjalnie wypuściłam kilka pasem z fryzury, gdyż tak po prostu bardziej mi się podobało. Wyobrażałam sobie, że to z Danem pójdę na wesele, może nie znam go rewelacyjnie, ale w końcu to nie jest randka czy cokolwiek zobowiązującego. Jednak zawsze nic nie idzie po mojej myśli.
W końcu podniosłam się z krzesła i sprzątnęłam po sobie, nie biorąc dzisiejszego dnia ze sobą kamery, bo uznałam, że na treningu nie będzie nic ciekawego, a poza tym musiałam wymyślić nowe pytania, które chciałabym zadać kapitanowi. Pożegnałam swojego brata i opuściłam dom, poprawiając torbę na moim ramieniu, w której zmieścił się również strój cheerleaderki. Praktycznie codziennie starałam się ćwiczyć kilkadziesiąt minut, aby poprawić swoją kondycję. Z gimnastyką nigdy nie miałam problemu, jednak ciągłe podskoki czy inne figury, sprawiały iż się szybko męczyłam. Nie chciałam, aby mnie wyrzucono z drużyny, byłabym wtedy zażenowana tym, że sobie nie poradziłam. Dotarłam do szkoły chwilę przed dzwonkiem, próbując odnaleźć swoich przyjaciół, jednak Maddie i Cameron zapewne siedzieli z tyłu szkoły, więc postanowiłam, że skieruję się na pierwszą lekcję, tak jak zazwyczaj historię. Weszłam jeszcze jeszcze przed czasem, dlatego nikogo nie było oprócz nauczyciela. Usiadłam w swojej ławce i bawiłam się telefonem, wchodząc na instagrama, przeglądając zdjęcia różnych osób. Zauważyłam Dana na jednym z nich, co sprawiło, że uśmiech delikatnie pojawił się na mojej twarzy, a automatycznym odruchem było to, aby polubić zdjęcie. Podniosłam wzrok znad urządzenia w chwili, gdy w końcu do klasy zaczęły wchodzić moi znajomi. Uśmiechnęłam się do kilku z nich, zwłaszcza do Cama i Maddie, która usiadła przede mną, a jej chłopak obok mnie.
- Wigmore zaczepiła nas i powiedziała, abyś po lekcjach przyszła do jej gabinetu - szepnął Cameron w moją stronę, aby nie zwrócić na naszych osobach większej uwagi, a ja jęknęłam cicho pod nosem. Lubiłam nauczycielkę od języka angielskiego, ale nie czułam się dobrze, gdy musiałam z nią o czymś porozmawiać, zwłaszcza, że czasami bywała naprawdę surowa i panikowałam na samą myśl, że będzie mnie pytała o projekt. Co jeśli coś jej się nie spodoba i będę musiała wszystko wykonywać od nowa? Wypuściłam powietrze z płuc,  przyjmując słowa przyjaciela do świadomości i pozostałam w ciszy,  wpatrując się w tablicę, gdzie nauczyciel zaczął wypisywać temat lekcji. Przez cały dzień starałam się nie wybiegać myślami za szkolne sprawy, jednak zauważyłam nieobecność Justina. Dana kilka razy widziałam na korytarzu, jednak starałam się na razie unikać jego osobę.
Dopiero, gdy skończyły się wszystkie lekcje, a ja byłam juz dostatecznie wyczerpana, ruszyłam na trening. Przyzwyczajenie się do tego trybu życia będzie dla mnie naprawdę wyzwaniem, ale myśl, że nie jestem w tym wszystkim sama, była pocieszająca. Popchnęłam drewnianą powłokę drzwi do przodu i moim oczom od razu ukazały się przebierające się dziewczyny przy szafkach w swoje biało-niebieskie stroje ze złotymi elementami. Uważałam, że ten uniform był znacznie ładniejszy niż z poprzedniego roku.
- Jest dzisiaj Justin? - spytałam Bo, zdejmując z siebie koszulkę i wygrzebałam z torby strój, nakładając na ciało górę uniformu cheerleaderki. Dziewczyna o ładnym odcieniu włosów spojrzała na mnie i uśmiechnęła się czule. Miałam wrażenie, że była w dalszym ciągu zadurzona w Bieberze, mimo to jak potrafił ją zranić.
- Widziałam jak wchodził do szatni. Wyglądał tak dobrze - stęknęła cicho, jakby wyrwało się jej to niechcący, a ja uniosłam brwi, zasuwając do dołu koszulkę od stroju, po chwili pozbywając się również shortów, a na ich miejscu pojawił się spódniczka, która moim zdaniem była zbyt kusa i zaczęłam się zastanawiać, czy gdy się pochylam, widać mi pośladki. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym i przypomniała sobie widok bielizny Olivii Nevton. Podejrzewałam ją o przerobienie swojego stroju. Z pewnością nie mógł on być tak skąpy, jaki miała dziewczyna. Mimowolnie zaciągnęłam strój tak, abym miała pewność, że wszystko zakrywa. Prawdopodobnie nic nie było widać, jednak miałam na tym punkcie maleńką obesję. Nie mogłam znieść myśli, że jakiś zawodnik patrzyłby na moje ciało w takiej sytuacji. Chyba byłam przewrażliwiona.
Wzruszyłam już tylko ramionami i odwróciłam się plecami do Bo, która poprawiła mojego kłosa przy pomocy wsuwek, a na końcu zawiązałam błękitną wstążkę, która przypadła mi do gustu. Wyszłam z szatni za grupką dziewcząt i prychnęłam pod nosem, widząc jak Olivia całuje Justina, gdy ten tylko opuścił męską szatnie. Widziałam jak chętnie odwzajemnia pocałunek, ale od razu odwróciłam twarz w bok. Może robić sobie co chce, a mnie to kompletnie nie interesuje. Zwłaszcza po tym co powiedział na temat naszego ostatniego "prawie pocałunku". Patrzyłam na podłoże znajdujące się po moimi białymi tenisówkami, aż dotarłam na murawę, gdzie czekał na nas pan Craig. Miał na sobie markowe dresy i białą koszulkę, jak zwykle wyglądał naprawdę dobrze, dlatego nie dziwiłam się, gdy dziewczęta wpatrywały się w niego niemal tak samo urzeczone, jak na Biebera. Ten drugi zdecydowanie był bardziej atrakcyjny i uwielbiany wśród damskiej populacji szkoły.
- Cześć, Lizzie! - zawołał ochryple Justin w moim kierunku, kiedy oderwał się od ust tlenionej blondynki, a temu towarzyszył niezadowolony jęk. Miałam wrażenie, że chłopak uśmiecha się do mnie w dosyć wymuszony sposób. Musiałam udawać, że nie jestem odrobinę urażona tym, że całuje się z ta dziewczyną po tym co wydarzyło się w wesołym miasteczku. Cholera, Justin całował praktycznie każdą dziewczynę, a ja to interpretowałam jako wielką rzecz. Cieszyłam się teraz w duchu, iż Jaxon przerwał nam cokolwiek, co mogło nastąpić między nami
Wzięłam w zęby wnętrze policzka.
- Hej, Justin - wymamrotałam do niego, a szczery uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Nie umiałam wyjaśnić, dlaczego na jego radosny ton głosu, przestawałam być na niego zła. Może dlatego, że rzadko widziałam go w dobrym humorze, dlatego było przyjemnie na to patrzeć. Odwróciłam wzrok od niego dopiero, gdy wsunał dłoń pod spódniczkę Nevton, a trener mocno dmuchnął w gwizdek, przez co zwrócił na nas swoją uwagę. Ustawiliśmy się w dwuszeregu i wzięłam wdech do ust, gdy zorientowałam się, że za mną stoi Dan, a jego dłoń wślizguje się pod moją koszulkę na moje żebro. Dreszcz przebiegł przez moje ciało, ale nie strzepnęłam jego ręki tylko dlatego, że zauważyłam wzrok Biebera na dłoni Australijczyka, a nie chciałam, aby pomyślał, że tylko z jego powodu będę odtrącać Dana. Jakaś część mnie chciała sprawdzić, czy dobrze odczytuję emocje Justina. Kilka razy mówiono mi, że wydaje się być zazdrosny, ale oczywiście w to nie wierzyłam, dlatego postanowiłam się przekonać tego na własnej skórze.
- Cisza - rozkazał poważnym głosem trener, a ja byłam zdziwiona jego tonem, ale natychmiast spojrzałam na niego, a na boisku zapadła głęboka cisza. Pan Craig uważnie spojrzał na drużynę cheerleaderek, a potem swoich zawodników, po czym zaznaczył coś w swoim notesie. - Mam dla was po części dobrą i złą wiadomość. Trener drużyny z Seattle zadzwonił do mnie i przekazał, iż jego zawodnicy domagają się dogrywki po ostatnim meczu, ponieważ uważają, że mecz był niesprawiedliwy - dodał, a ja czułam jak ciepła dłoń Dana wysuwa się spod mojej koszulki. Domyśliłam się, że chłopcy nie są zadowoleni słowami pana Craiga; zerknęłam na Justina, który zesztywniał i uważnie obserwował trenera. Mi nie robiło to większej różnicy - to oznaczało, że dziewczyny będą wymyślać nowy układ, przez co ja nie będę musiała się uczyć poprzedniego. Zorientowałam się jednak, że dla chłopców będzie to harówka, gdyż Craig nie pozwoli na to, aby przegrali i będzie im dokładał ciężkiej pracy. Poczułam lekkie współczucie dla nich.
- Przecież mecz odbył się według zasad - odezwał się Neville, kręcąc głową, a ja w duchu przyznałam mu rację.
- Możliwe, że to tylko jakaś ich prowakacja, ale nie wypadało odmówić, bo stracilibyśmy uznanie w ich oczach - odpowiedział trener, a reszta niechętnie pokiwała głową. Już nikt więcej się nie odezwał, więc znowu rozległ się gwizdek, rozpoczynający trening, a drużyna cheerleaderek odeszła na drugą połowę boiska, aby móc się rozgrzać, a chłopcy po innej stronie. Westchnęłam cicho pod nosem, zaczynając wykonywać ćwiczenia, takie jak pokazywała kapitanka Rachel. Już po kilkunastu minutach byłam zmęczona, jednak dawałam z siebie wszystko. Gdy przeszłyśmy do gimnastyki, odetchnęłam z ulgą, robiąc ćwiczenia z łatwością, przy okazji zerkając na chłopaków i Justina, który stał w miejscu, pijąc wodę, a potem oparł dłonie o kolana. Zdziwiłam się, że tak szybko się zmęczył, bo zawsze nawet po ciężkim meczu miał jeszcze sporo sił.
Oblizałam spierzchnięte wargi i ustawiłam nogi na szerokość bioder, łapiąc się za kostki i bez problemu głową dotknęłam kolana, czując jak moje mięśnie się rozciągają. W momencie, gdy się podniosłam, usłyszałam przeciągły gwizd, a moje policzki zaczęły pulsować, gdy dostrzegłam jak Dan się śmieje. Upewniłam się, że spódniczka jest na swoim miejscu, jednak nic nie mogło mi widać. Pokręciłam głową sama do sobie, robiąc w głowie notatkę, aby trochę wyluzować. Miałam wrażenie, iż wzrok Biebera niemal wypala dziurę w mojej osobie, ale po chwili wrócił do ćwiczeń. Poczułam jak Olivia mnie szturcha w chwili, gdy się zamyśliłam, a wszystkie cheerleaderki szły na wspólny trening z chłopakami. Powstrzymałam się od jakiegoś komentarza i szłam równo z Olivią na drugą połowę boiska.
- Uważasz, że podobasz się dla Justina? - Uniosła brwi, a ja swoje zmarszczyłam, nie wiedząc dlaczego wyskoczyła z takim tematem, gdyż nigdy takie słowa nie wydostały się z moich ust.
- Nie. Nawet nie chciałabym. Wiesz, dla mnie umawianie się z najpopularniejszym piłkarzem szkolnej drużyny nie jest najważniejszą rzeczą w życiu. - Zacisnęłam zęby poddenerwowana, utwierdzając się tylko w tym, że ta dziewczyna leciała na jego wygląd i zapewne dlatego, że był dobry w łóżku.
- On nie umawia się z dziewczynami.
- Po co mi to mówisz?
- Aby cię uświadomić, że to ja mam z nim układ, a nie ty. - Jej uśmiech był tak fałszywy, że mimowolnie na mojej twarzy pojawił się grymas. Opuściłam wzrok, kiedy odeszła do Justina i przetarłam twarz dłonią. I dlatego jesteś nic nie warta, przeszło mi przez myśl. Zaczynałam czuć coś nie w porządku. W tamtej chwili domyśliłam się po raz pierwszy, że moje zachowanie i odczucia na pewno nie są obojętne w stosunku co do Justina. Kiedy przyznałam to teraz sama przed sobą, poczułam jak bardzo żałosna jestem. Moje ciało ogarnia zazdrość o jakiegoś Justina. Justina, który jest gwiazdą szkolną, a dokładnie piłki nożnej. Chłopaka, dla którego ten sport jest jedna z najważniejszych rzeczy w życiu. Tego dupka, który pod wpływem złości mówi raniące mnie słowa. Ale też tego nastolatka, przy którym potrafię się śmiać i poznać jego dobre strony.
Przetarłam twarz dłońmi, nie chcąc już dłużej kontynuować treningu. Czy mi do cholery podobała się dwójka chłopaków? Źle się z tym czułam. Ale najgorsze było to, że nie chciałam lubić Biebera. Wiedziałam, że to nie jest dobry chłopak; w każdym razie nie chłopak dla mnie. Gdyby wiedział teraz co myślę, z pewnością wyśmiałby mnie. Mała, głupia Lizzie - usłyszałam głos kapitana szkolnej drużyny w głowie i zacisnęłam usta, chcąc się jakoś go pozbyć. Nikt nie wie, jak bardzo ciężko jest mi się do tego wszystkiego przyznać. Jednak w dalszym ciągu będę próbowała się oddalić od tego. Miałam nadzieję, że to wszystko jest tylko chwilowe.
- Lizz! Obudź się! - Chichot Dana dotarł do moich uszu, kiedy objął mnie od tyłu ramionami i złożył miękki pocałunek na moim policzku. Delikatnie się uśmiechnęłam, wdzięczna mu za to, że odgonił mnie od tych myśli. Rozejrzałam się po boisku i zauważyłam, że trener gdzieś znikł, dlatego większość korzysta z tego faktu i obija się na boisku. Bieber siedział na ławce, a Nevton okrakiem na jego kolanach.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co u ciebie słychać? - spytałam dosyć miłym głosem, przypominając sobie mój poprzedni plan i starałam się zapomnieć o tym, że miałam być zła na Australijczyka.
Chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
- Wszystko w porządku. Myślałem, że będziesz zła na mnie przez wieczność - zażartował, choć wcale mi nie było do śmiechu i blado się uśmiechnęłam.
- Och, przestań. Głupio się zachowałam. - Zrobiłam ruch ręką, który oznaczał, że nie miało to dla mnie większej wagi. Mimowolnie spięłam mięśnie, gdy poczułam jego szorstki dotyk na kawałku odkrytego brzucha. Starałam się nie zrzucić jego dłoni i oblizałam suche wargi. - Może zacznijmy ćwiczyć?
- A spotkamy się niedługo? Powinienem naprawić tę naszą pierwszą randkę - mruknął i obrócił mnie przodem do siebie, po czym oparł nasze czoła o siebie. Zerknął w bok i przewrócił oczami. - Ten kutas się na nas patrzy.
Spojrzałam na Justina, który ignorował pocałunki Olivii na jego szyi, a jego ciemne oczy były skupione bez skrępowania na naszej osobie.
- Wcale nie jest taki zły. - Poczułam potrzebę obrony osoby Justina. Taka była prawda. Wiem, że miał sporo wad, ale do najgorszych ludzi na tym globie z pewnością nie należał.
- Daj spokój, mam nadzieję, że nie zda z tego hiszpańskiego, a wtedy ja będę w końcu kapitanem - parsknął śmiechem i zanim zdążyłam się zorientować, złożył krótki pocałunek na moich ustach. Nieznacznie się odsunęłam. Tego nie miałam w planach.
- Jak to nie zda? - spytałam nagle, marszcząc brwi. Przypomniało mi się, jak Justin o tym wspominał, jednakże nie miałam pojęcia, że jest aż tak źle. Nie chciałam mu proponować pomocy z przedmiotem, aby nie uznał mnie za desperatkę albo źle zinterpretowałby to, dlatego zaczęłam się wahać.
Czekałam, aż Dan odpowie na moje pytanie, ale wtedy dostrzegłam wysoką postać przy chłopaku. Przeniosłam spojrzenie na Justina, którego miodowe oczy posłały piorunujące spojrzenie Danowi.
- Lizzie, chodź na chwilę - westchnął kapitan i pociągnął mnie za ramię w bok, mimo że Dan był widocznie niezadowolony. Spojrzałam na niego w chwili, gdy przesuwał językiem po swojej dolnej wardze, aż dotarliśmy na ławke, na której on poprzednio siedział z Olivią. Odszukałam ją wzrokiem i patrzyłam jak przymila się do Jamesa, który widocznie odrzuca jej zaloty. Parsknęłam śmiechem. - Możemy się niedługo spotkać? Znaczy, czy przyszłabyś do mnie, bo będzie Jaxon i moja młodsza siostra. - Jego głos brzmiał tak dziwnie, jakby to nie on wypowiadał te słowa.
Skołowana spojrzałam na niego, unosząc lekko brwi. Nie wiedziałam dlaczego chce, abym przyszła. W końcu Jaxona spotkałam tylko raz, zresztą nie dogadywałam się jeszcze rewelacyjnie z Justinem. Chyba naprawdę chciał, abyśmy przestali się kłócić przy projekcie.
- Mam wziąć kamerę? I kiedy? - spytałam, czując jak chłopak łapie koniec mojego kłosa i bawi się błękitną wstążką. Spojrzenie Dana towarzyszyło przy każdym ruchu Biebera.
Czułam jak moje policzki robią się nagle gorące ze względy na czynność, którą wykonywał.
- Uh, tak, możesz wziąć..w sumie mogę pojut-jutro - poprawił się chłopak, kiedy nagle coś mu się przypomniało, a ulga wstąpiła na jego twarz.
- A co jest takiego jutro?
- Spotykam się z Olivią - odparł bez cienia większych emocji, a ja pokiwałam tylko głową, wbijając wzrok w murawę. - Więc przyjdziesz jutro? O ile ta dogrywka z Seattle nie będzie kolidować, bo Craig nie powiedział kiedy - dodał, a ja znowu pokiwałam głową. Czy on musiał codziennie się spotykać/pieprzyć z Olivią?
Podniosłam się z ławki i ruszyłam znowu do Dana, gdy zauważyłam, jak trener wchodzi na boisko, a każdy zaczyna udawać, że ćwiczy.
- Bentley! - Usłyszałam jeszcze za sobą i odwróciłam się do chłopaka, unosząc brwi do góry. Widząc jego rozbawione spojrzenie, przyszykowałam się na jakiś komentarz. Bezczelnie się uśmiechnął, wstając. - Masz fajną bieliznę pod spodem.
Na jego słowa rozszerzyłam oczy, momentalnie zaciągając spódniczkę do dołu, a temu towarzyszył śmiech kapitana. Poczułam jak klepie mnie w pośladki i wbiega na boisko, a wzrok Olivii gdyby tylko potrafił - wpędziłby mnie do grobu w ułamku sekundy.

~ jeśli przeczytałaś, skomentuj
                                

#project98ff
WESELE BĘDZIE DOPIERO W 33 ROZDZIALE, WIĘC WSZYSCY CALM DOWN. TO SĄ ROZDZIAŁY TAKIE WSTĘPNE ALBO PRZEJŚCIOWE, LOL.
I proszę, nie nalegajcie tak z rozdziałami, bo ja chcę, aby pisanie tego ff było dla mnie przyjemnością, a nie presją, duh
Powoli do przodu, jeśli wam się nie podoba, że jeszcze się nie pocałowali, a Lizzie nie zaciążyła, nie mają gromadki dzieciaków - cóż, nie narzekajcie mi pod rozdziałem. ;) 
Dziękuję, że czytacie moje wypociny.
((((Nie miałam pomysłu na tytuł, więc moja ibf, malwina mi pomogła - pozdrawiam, ily))))

17 komentarzy:

  1. Kiedy masz uczyć się na biologię a czytasz fanfiki... Och ach. Btw to jes supiświetne 😃

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne , mi nie przeszkadza ze się jeszcze nie calowali ani nic , to w sumie dobrze bo w innych jest ona Justin spotykają się , caluja i bam! wielka miłość. I to jest już nudne , a tu wszystko powoli do przodu,genialne ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! Czekalam! Jestes zajebista i te pomysły !! Cóż na zajebiste tzrczy i przyjemne trzeba czekac! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział:)
    Serio uwielbiam to opowiadanie, nie jest takie hmm "sztuczne" ze poznaja sie potem odrazu laduja razem w lozku i wielka milosc-,-
    Lubie twój styl pisania, czekam na nowy
    buuzi

    OdpowiedzUsuń
  5. Omfg! Justin zazdrośnik ���� To opowiadanie jest takie djsjjdbsjcd!!! ���� kocham to że to wszystko dzieje się tak powoli,a nie poznają się i od razu wieka miłość �� Czy to dziwne, że wchodzę tu pięć razy dziennie tylko po to, by zobaczyć czy dodałaś rozdział?? ������

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie mam zamiaru Cię pospieszać kochana, ani nie narzekam, jesteś przewspaniała <3 I czekam niecierpliwie na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach ten Justin :) Najpierw prawie kipi z zazdrości potem podrywa :) A ta końcówka wspaniała ♡♡ Uwielbiam ich wspólne momenty <3 Ja ciebie też nie pośpieszam. Już na początku pisania tego opowiadania wyraźnie podkreśliłaś,że cała akcja będzie się rozwijać powoli. I to mi się najbardziej podoba <3 Wszystko dzieje się tak powoli swoim tępem. Dziękuję ci za to <3 Rozdział cudo<3 Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle świetny! Życzę weny laska😂😄

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny :D kocham to czytać <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Boskie ! Czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój ulubiony blog! *,* Czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział ❤ Kocham to ff!!

    OdpowiedzUsuń