Starłam kropelkę potu z czoła i oparłam dłonie o swoje kolana, pochylając się do przodu. Byłam już naprawdę zmęczona tym ćwiczeniem w domu, bo próbowałam za wszelką cenę podnieść jakoś swoją kondycję. Postanowiłam, że jutro przebiegnę kawałek, bo dzisiaj nie starczy mi już z pewnością sił. Unormowałam oddech i skierowałam się do łazienki, w której odkręciłam zimną wodę, automatycznie wkładając pod nią dłonie, następnie przecierając nimi swoją twarz. Sapnęłam pod nosem z ulgą i nabrałam również trochę wody na swój kark, po czym wyprostowałam się, patrząc na swoje odbicie w lusterku. Zdecydowanie potrzebowałam natychmiastowego prysznica. Ignorując swoje ciało, które nie miało ochoty ruszać się z miejsca, powlokłam się po jakąś świeżą bieliznę i legginsy oraz top z flanelową koszulką w kratę. Ponownie pojawiłam się w łazience, gdzie zrzuciłam z siebie zbędne ubrania i od razu weszłam pod prysznic, uprzednio puszczając gorącą wodę. Zaczęłam się myć jak najszybciej, aby pozbyć się tego doskwierającego uczucia brudu.
Starałam się przede wszystkim nie myśleć o tym, co mogło się wczoraj wydarzyć między mną a Justinem. Nie, to na pewno nie mogłoby się stać. On nie chciał tego zrobić, po prostu tak mi się wydawało, jak zwykle wyolbrzymiam fakty. Jak dobrze, że Jaxon zszedł z tej kolejki i skomentował sytuację, w której się znajdowaliśmy. Muszę przyznać, że po części było to naprawdę zabawne. Spodziewałam się, iż Justin będzie traktował mnie oschle i arogancko, jednak w drodze do domu zachowywał się normalnie, jakby próbował pozbyć się tego ze swojej świadomości. Naprawdę zaczynam się w tym wszystkim gubić, z jednej strony Dan, a z drugiej Justin. Komu z nich mam zaufać? Przecież znam Biebera, wiem co potrafi odstawić, kiedy jest zły. Jednak Dan też coś przede mną ukrywa. Wypuściłam ciężko powietrze z ust i spłukałam pianę, która znajdowała się na moim ciele. Zakręciłam wodę i wyszłam spod prysznica, wycierając skórę miękkim ręcznikiem, a drugiego użyłam na swoje wilgotne włosy. Dzisiaj był trening, jednak zabrakło obecności Dana, więc byłam zmuszona ćwiczyć z Nate'em. Nie żebym miała coś przeciwko jego osobie, był naprawdę w porządku, ale odnosiłam wrażenie, że jest mu nie na rękę ze mną ćwiczyć.
Przesunęłam językiem po ustach, aby je zwilżyć, następnie naciągnęłam na siebie ubrania, gdyż dzisiejszego dnia Justin miał przyjść do mojego domu, aby nakręcić trochę materiału. Z każdym dniem go przybywało, więc na moje obliczenia po finale w Miami prawdopodobnie zakończę projekt. Czekam na tę chwilę już naprawdę długo, gdyż ten projekt bardziej wykańcza mnie psychicznie niż fizycznie. Trochę się krępowałam na samą myśl, iż będę sama w domu z Bieberem po ostatnim występku w wesołym miasteczku. Obawiałam się, że będzie mnie traktować z góry i chamsko, pomimo naszej umowy, którą zawarliśmy. Nie miałam już sił na dalsze kłótnie między nami. A raczej przez Justina, który w wyniku złości nie mógł się powstrzymać od obrażenia mnie. Zwykle to na mnie nie działało, ale potrafił uderzyć w mój czuły punkt.
Wyszłam z łazienki, uprzednio trochę susząc swoje włosy na tyle, aby nie kapała z nich woda i w tym samym momencie usłyszałam dźwięk powiadomienia mojego telefonu, który znajdował się na łóżku. Nie spodziewając się od nikogo wiadomości, chwyciłam urządzenie w dłoń i odblokowałam je, od razu parskając śmiechem.
Justin Bieber: Jaxo całą noc ryczał i musiałem z nim spać. Powinnaś sama przyjść i go uciszać.
Co za kretyn, przeszło mi przez głowę i z trudem zmagałam się ze śmiechem, a po chwili dostrzegłam, że zmienił moją nazwę na po prostu Lizzie. Przewróciłam oczami pozbawiona i postanowiłam,że mu nie odpiszę mu, bo zapewne i tak jest już w drodze do mojego domu, więc raczej nie ma to sensu. Zablokowałam ponownie telefon i odłożyłam go, biorąc za to kamerę. Przez fakt, że posiadałam jeszcze trochę czasu, zgrałam na laptopa zawartość karty pamięci kamery, ponieważ wolałam być pewna, że nigdzie mi to nie zginie, bo mogłabym mieć potem przez to niezłe problemy. Podparłam twarz o dłoń i w odpowiednim programie włączyłam jeden z plików. Był nim moment jak Justin rzucił się na jednego zawodnika na meczu, a temu towarzyszyło podekscytowanie trybun. Pokręciłam głową sama do siebie i przełączyłam na inne nagranie, które ukazywało jak śpię na trybunach. W tle był śmiech Justina. Przypomniał mi się dzień, kiedy to było, zasnęłam podczas treningu, bo byłam tak znużona. Już zamierzałam włączyć następny, ale wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi i o mało co nie podskoczyłam na krześle. Wiedziałam, że to Bieber. Szybko wyjęłam z laptopa kartę pamięci kamery i wsadziłam ją na poprzednie miejsce, słysząc na dole rozbrzmiewa niski głos Davida. Miałam nadzieję, iż nie pomyśli, że łączy mnie coś z Justinem, jak to ostatnim razem. Skrzywiłam się na wspomnienie tamtej chwili i tego jak kapitan zażył narkotyków. Dreszcze mimowolnie przeszły przez moje ciało.
Przeczesałam pośpiesznie palcami swoje jasne włosy i odłożyłam laptopa na bok, a kamerę na szafkę, upewniając się, iż ujmuje większość mojego pokoju. Był już wieczór, więc lampki w pomieszczeniu były wcześniej zapalone. Otworzyłam drzwi od pokoju i wyszłam na korytarz, patrząc jak u dołu schodów znajduje się mój starszy brat oraz kapitan we własnej osobie. Posłałam krzywy uśmiech Justinowi, a on zabawnie skinął głową do zdezorientowanego Davida.
- Cześć, młoda - powiedział Justin, a jego kąciki ust zadrżały, jakby powstrzymywał się od uśmiechu.
- Jesteś starszy ode mnie tylko o kilka miesięcy, geniuszu - odparłam, wchodząc do pokoju, a chłopak zrobił to samo co ja i zamknął za nami drzwi. Rozejrzał się po pokoju i zmrużył oczy, patrząc na leżącą płytę mojej ulubionej wokalistki na szafce. Uniosłam odrobinę brew i usiadłam na swoim łóżku, opierając się plecami o ścianę za mną.
- 1989. Powinna powstać akustyczna wersja tego albumu - stwierdził chłopak, oglądając płytę uważnie, a ja wciąż nie umiejąc się przyzwyczaić do tego, że chłopak lubi ten sam typ muzyki co ja, spojrzałam na niego zaskoczona. Jednak miał rację, uważałam to samo.
- Może najpierw zadam ci trochę pytań, a ty...? - zaczęłam w końcu, ale chłopak w jasnobrązowych włosach (było to naprawdę ciężko określić, bo w zależności od światła, wydawało się, że to inny kolor) mi przerwał.
- Najpierw chciałem...huh..wyjaśnić, że to wczoraj to nic nie znaczyło. Po prostu się trochę zapędziłem - rzekł wyraźnie spiętym głosem i zerknął na mnie, a ja poczułam jak robi mi się gorąco, przez to jaki temat zaczął. Czułam jak serce wali mi w klatce piersiowej i z trudem pokiwałam powoli głową.
- Rozumiem. To samo uważam. - Brzmiałam, jakby ktoś inny wypowiedział te słowa. Nie potrafiłam wyjaśnić dlaczego. Czy to ci powiedział robiło mi jakąś różnicę? Przecież sama sobie również to powtarzałam, więc nie rozumiem dlaczego poczułam dziwny ucisk w brzuchu na jego słowa. Opuściłam odrobinę wzrok do dołu i chwyciłam drżącymi palcami kartkę z pytaniami, które teoretycznie mogę zadać dla zawodnika piłki nożnej. Miałam nadzieję, że nie widział reakcji mojego ciała na jego słowa. Wysilając się na uśmiech, zaczęłam czytać pierwsze pytanie, które schludnym pismem napisałam na kartce. - Jesteś najpopularniejszym chłopakiem w naszej szkole. Czy możesz powiedzieć od kiedy zauważyłeś, że większość zwraca na ciebie uwagę?
Justin usiadł na łóżku w dosyć sporej odległości ode mnie i oparł łokcie o swoje kolana. Wpatrywał się w dywan, znajdujący się na panelach.
- Chyba od kiedy tu się przeprowadziłem, od razu było jakieś zamieszanie. Ale wątpię, aby było to moja zasługa - zaśmiał się gorzko, nie odrywając spojrzenia z dołu, a ja poczułam dziwne dreszcze na swoim kręgosłupie. Zerknęłam na kamerę na szafie, a potem na Justina.
- Dlaczego? - spytałam stosunkowo cicho, niezbyt pewna, jakie sfery ten temat porusza.
- Syn byłego piłkarza, który w czasach młodości był najpopularniejszym zawodnikiem Kanady. Myślisz, że każdy chciał się ze mną przyjaźnić, dlatego że wydaję się być wyluzowany i umiem się bawić? - parsknął śmiechem, a ja miałam wrażenie, że temat jego ojca to był drażliwy dla niego temat. W normalnej sytuacji starałabym się go jakoś pocieszyć, albo poklepać po ramieniu, jednak się nie odważyłam. Podciągnęłam nogi pod klatkę piersiową i oparłam brodę o kolana. - Uwielbiam piłkę nożną, to naprawdę jest chyba to, co chcę robić w przyszłości, ale bez przesady. Pamiętasz jak pytałaś mnie o kontrakt w New Jersey? Nie odrzuciłem go, bo nie chciałem wszystkiego zaczynać od nowa. - Pokręcił głową, a ja słuchałam go uważnie, zaskoczona, że mi o tym mówi, ale z drugiej strony byłam mu za to wdzięczna. - To ojciec mi to załatwił, a ja nie chciałem mu dać satysfakcji. Rozumiesz? Chcę sam zapracować na swój sukces, nie tak jak on. Wolę myśleć, że ciężko pracowałem na to wszystko, niż powiedzieć, że miałem z górki przez wpływy mojego ojca.
Przełknęłam ślinę, powoli przytakując swoją głową. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć na jego słowa. Było mi odrobinę przykro. Ja miałam w porządku rodzinę, tata z mamą byli chwilami surowi, ale miałam też trochę wolności, co udowodnili tym, że zgodzili się, abym zamieszkała u starszego brata. Z tego co mówił Justin, wydawało się, że jego ojcu zależało tylko na karierze syna, a nie na jego szczęściu i samopoczuciu. Czy Bieberowi naprawdę tak przeszkadzało to, że każdy się koło niego kręci z powodu sławnego członka rodziny? Zawsze podejrzewałam, że z tego powodu się nawet wywyższa. Wypuściłam powietrze z ust i postanowiłam zadać jeszcze jakieś pytanie.
- Czy twój młodszy brat także interesuje się piłką nożną?
- On chyba woli na razie udawać rycerza i walczyć patykami - zaśmiał się, a ja zawtórowałam dla chłopaka, odwracając wzrok w bok. Na samo wspomnienie Jaxona ciepło się uśmiechnęłam. Miałam nadzieję, że fakt, że to ja wymyśliłam dom strachu, nie oznacza, że już nie będzie mnie lubił. - Pouczysz mnie na gitarze? Te pytania są nudne - jęknął po chwili niezadowolony, a ja odsunęłam kartkę, opadając bokiem na miękkie łóżko.
- A nauczyłeś się chociaż kilka akordów? - spytałam, tłumiąc ziewnięcie w poduszkę i spojrzałam na chłopaka.
- Fajny tyłek - skomentował nagle, a ja zauważyłam jego wzrok na tej części ciała i od razu usiadłam na łóżku.
- Kretyn.
- I tak, mam jakąś gitarę w domu. Pokażę ci. - Wstał, a jego dobry humor ponownie powrócił. Widząc instrument, chwycił go i usiadł na poprzednim miejscu. Widziałam, że przuciskanie odpowiednich strun do akordu było dla niego dużo bardziej komfortowe, niż pociąganie za nie, bo nie była jego władająca ręka. Patrzyłam jak mylą mu się struny, gdy chciał zagrać krótką melodię.
- Powinieneś chyba zostać przy sporcie, Bieber - powiedziałam rozbawiona i chwyciłam jego środkowy palec, przesuwając go na niższą strunę, przez co powstał znacznie ładniejszy dźwięk.
- Uspokój się, Bentley. Zadziorna się zrobiłaś - zauważył, a ja przewróciłam oczami, poprawiając po raz kolejny jego palce na strunach. - Spodziewałem się z początku, że jesteś typową cnotką, co jest nieśmiała i boi się odezwać, a proszę, jest również pyskata i zadziorna wersja. - Bezczelnie się uśmiechnął, a ja w odwecie rzuciłam w niego poduszką, aby w końcu się zamknął. Jeszcze żaden chłopak tak nie zwracał uwagi na to, czy miałam za sobą pierwszy raz jak on.
W końcu się uciszył i próbował zmieniać chwyty, co szło mu dosyć opornie. Po kilkunastu minutach udało mi się nauczyć go prostej melodii na gitarze, a on narzekając, że bolą go palce, odłożył gitarę na bok. Opadł na miejsce obok mnie i przeczesał swoją grzywkę.
- Niedługo muszę iść - westchnął kapitan.
Spojrzałam na niego.
- Dlaczego?
- Miałem się spotkać z Olivią.
- Musi być najlepsza w łóżku z tych wszystkich dziewczyn, skoro to za nią najbardziej latasz - podsumowałam, wzruszając ramionami. Myśl o tej dwójce uprawiającej seks była obrzydliwa, dlatego szybko postarałam się wyrzucić ją z głowy.
- Jest najlepsza w tych sprawach. - Pokiwał głową, zgadzając się na moje słowa i spojrzał na mnie, a ja czułam jak nogi mi drętwieją pod wpływem jego wzroku. Odwróciłam głowę w bok, nie mogąc dopuścić, aby sytuacja z wczoraj się powtórzyła. Domyślałam się, w jakim celu się ze sobą spotykają. Justin był albo uzależniony od sypiania z dziewczynami, albo po prostu się tak przyzwyczaił do swojego trybu życia, że teraz ciężko mu to odstawić w kąt.
Pozostaliśmy we dwójkę w ciszy, patrząc się w biały sufit nad nami. O dziwo, leżałam obok kapitana piłki nożnej w naszej szkole i wcale nie czułam się skrępowana. Można powiedzieć, że nawet byłam rozluźniona. Cieszyłam się, że Justin nie jest oschły w stosunku do mnie i po prostu dał mi do zrozumienia, że wczorajsze wydarzenie nic wielkiego nie znaczyło. Westchnęłam cicho pod nosem i podniosłam się z łóżka, gdy usłyszałam głos Davida, krzyczącego moje imię. Starałam sobie przypomnieć, czy coś ostatnio zbroiłam, ale posłusznie wstałam i otworzyłam drzwi,patrząc na brata, który stał na dole schodów w korytarzu z telefonem przy uchu. Tylko nie mama, poprosiłam w myślach. Nie dałaby mi spokoju przez kilka godzin, jakby dowiedziała się, że Justin jest u mnie w domu.
- Matka Asian dzwoni. Mamy podać już z kim idziesz na wesele, bo będą podpisane miejsca dla osób - oznajmił cicho, wyłączając mikrofon w telefonie i posłał mi piorunujące spojrzenie. Był widocznie zdenerwowany, że tak długo to odkładałam. Już miałam mu powiedzieć, że z Danem nie idę, bo jest sprzeczka między nami, ale wtedy Justin pojawił się obok mnie, patrząc skołowany ja mnie
- Idziesz na wesele? Kiedy?
- Za tydzień - odpowiedział mu David, a ja wzniosłam oczy do góry. Justin się już nie odezwał, tylko zagryzł wnętrze policzka.
- Idę sama - odparłam, parskając śmiechem na minę mojego starszego brata. Byłam zdziwiona, że dosyć późno ustalają takie ważne rzeczy na wesele, ale z drugiej strony nie znałam się na tym.
- Ja już muszę iść. Do jutra, Lizzie - powiedział Justin dziwnym głosem i przyglądał mi się tak zawzięcie, że tylko pokiwałam głową i weszłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Słyszałam jak Bieber schodzi po schodach i o czymś rozmawia z moim bratem. Rozległ się śmiech Justina, a potem trzask drzwi.
Westchnęłam ciężko i włożyłam płytę, którą bawił się kapitan z początku do radia. Opadłam na łóżko w akompaniamencie piosenki i zamknęłam oczy, wtulając twarz w miękki materiał.
Gdybym tylko wiedziała, że wszystko ulegnie zmianie od tego dnia oraz czego jest on początkiem.
~ jeśli przeczytałaś, skomentuj
#project98ff
ask.fm/ihoransome
twitter.com/bieburtay
Bądźcie cierpliwi. Jeszcze będzie trochę niespodzianek przed nami.
ps. Mam nadzieję, że was ten rozdział nie zanudził. Ale trzeba było trochę spędzić czas normalnie i z projektem :) wybaczcie
Jejciu, najlepszy ! <3
OdpowiedzUsuńZgaduję,że Justin rozmawiał z bratem Lizzie o tym,że pójdzie z nią na to wesele haha.Rozdział jak zawsze świetny!xo
OdpowiedzUsuńTe ostatnie zdanie... Aż nie mogę doczekać się dalszych wydarzeń!
OdpowiedzUsuńAww świetny :D!!
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńJustin chce sie wbić na ślub ^^^ i towarzyszyć lizzy? Uuuuu ❤❤
OdpowiedzUsuńA w następnym tygodniu czas spędzę na czekaniuu na rozdział plllls dooodaj w śroooooooodę bo suuuuuupi
OdpowiedzUsuńWydaje mi się ze Justin też idzie na to wesele i nie chcę jej nic mówić haha. Dodawaj czesciej jeśli masz tylko możliwość! Uwielbiam to ff:)
OdpowiedzUsuńkocham to ff serio
OdpowiedzUsuńWidzę,że myślę tak jak każdy w komentarzach haha,że justin pójdzie na ten ślub.Czekam na next niecierpliwie<3333
OdpowiedzUsuńKocham to! Mam nadzieje ze pojda razem na ten slub! Nie moge sie doczekac nasteonego!❤❤
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego ❤️
OdpowiedzUsuńnocontrollife.blogspot.com
Coś czuję, że będzie się działo :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie też myślę że Justin powiedział jej bratu ze pójdzie z nią na wesele XDD genialne *.* czekam na następny
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że Justin pójdzie na to wesele XD Rodział cudowny jak zawsze :3 Czekam nn ❤
OdpowiedzUsuńczy możesz nie pisać takiego zdania na koniec rozdziału?!?! nie podoba mi się to, w ogole! Ale jak byłam zaciekawiona tym opowiadaniem, to teraz już całkowicie mnie kupiłaś dgfgdfg
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ff <3
OdpowiedzUsuńSuper blog . Czytam go od początku i jestem zachwycona .. Prowadzisz może jeszcze jakies Blogi ? Jak Tak to mozesz podeslac link w komentarzu ? Pozdrawiam Agnieszka:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Justin pójdzie z Lizzie na to wesele ;) Ale będzie się działo w następnym rozdziale ^^ Zaintrygowałaś mnie tym ostatnim zdaniem ;) Jedno jest pewnie akcja coraz bardziej się rozkręca ;) Rozdział cudo<3 Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńZajebisty. Po prostu.
OdpowiedzUsuńDobrze, że już coś się dzieje pomiędzy nimi hihihi <3
OdpowiedzUsuń❤❤❤
OdpowiedzUsuńEeeeeeee
OdpowiedzUsuń