niedziela, 24 stycznia 2016

25. Kiepskie obciąganie.

                                

- Chyba sobie żartujesz - powiedziałam niemalże od razu, gdy tylko słowa Justina dotarły do moich uszu. Z początku miałam wrażenie, że się przesłyszałam, jednak, gdy widziałam w ciemności jak Justin patrzy na mnie uporczywie, zdałam sobie sprawę, że mówi poważnie. Chyba musi być naprawdę zalany. Jedna z moich dłoni powędrowała do policzka i zmieszana się po nim podrapałam, a grymas wstąpił na moją twarz. - Doprowadziłeś dom mojego brata do takiego stanu, a teraz gadasz takie głupoty? - zapytałam z niedowierzaniem w głowie i potrząsnęłam sama do siebie głową. Powoli podniosłam się z fotela, jednocześnie słysząc jakieś trzaski na dole i podniesiony głos Camerona. Dopóki on tam był raczej wszystko było pod kontrolą.
Zapaliłam nocną lampkę w pokoju, przez co od razu twarz kapitana została oświetlona, jak i jego cała sylwetka. Leżał wygodnie na łóżku moich rodziców (chociaż nie tylko oni na nim spali), a pod głowę podłożył sobie poduszkę. Miałam ochotę zrobić mu krzywdę za to co się działo na dole, mimo, że wcale nie mogłam go o to oskarżyć.
- Przecież to nie ja, ja przyszedłem.... - bełkotał niewyraźnie, a język nieustannie mu się plątał. Z trudem powstrzymałam się od niemiłego komentarza,  który ciskał mi się na usta. Miałam dość tego dnia od chwili, gdy Dan zamiast mi pomóc, uciekł z nieznanego powodu. Na chwilę wyszłam z pokoju i wróciłam niecałą minutę potem, wręczając mu butelkę wody, którą pił małymi łykami. Ponownie próbował przemówić podczas, gdy ja ugodowo usiadłam na brzegu miękkiego łóżka. Zapach alkoholu oraz papierosów był wyczuwalny z tej odległości. - Przyszedłem rozgonić wszystkich..a...a się skończyło inaczej...
- Skończyło się tym, że się zalałeś w trupa? - Dokończyłam za niego, unosząc dokładnie wyregulowane brwi do góry, a szatyn pokiwał głową na moje słowa. Powoli przesunęłam językiem po górnych zębach, nie wiedząc czy chłopak może mówić prawdę. Jeśli tak, to kto inny mógłby zrobić tu imprezę? Zaczęłam się nad tym zastanawiać, ignorując fakt, że Justin śpiewał wysokim tonem piosenkę Glorii Gaynor I Will Survive, mimo, że było to naprawdę przezabawne.
Wzdrygnęłam się, gdy po raz kolejny z dołu dobiegł jakiś dziwny dźwięk. To przypominało mi o tym, że im szybciej Justin zaśnie, tym szybciej znajdę się na dole i uwolnię się od jego osoby. Położyłam się obok niego, jednak w bezpiecznej odległości, na dodatek wciskając poduszkę między nasze ciała, która miała robić za moją tarczę. Przełączyłam przycisk od lampy, a wokół nas nagle zapadła całkowita ciemność. W ciszy patrzyłam w czarny sufit, oddalając się w swoich myślach. Gdyby teraz chłopak był trzeźwy i leżelibyśmy w tej samej pozycji, byłabym bardziej zdenerwowana, jednak teraz wiedziałam jak zachowuje się w nietrzeźwym stanie, więc mogłam być stosunkowo spokojna. Wsłuchiwałam się w ciężki oddech zawodnika, aż poczułam jak podnosi się z łóżka. Po dźwiękach byłam w stanie stwierdzić, iż pozbywa się swoich spodni oraz koszulki. Automatycznie przełknęłam ślinę na samą myśl jak może w tej chwili wyglądać, ale dałam sobie mentalnego liścia, co odrobinę mnie sprowadziło na poprawny tok myślenia. Justin znowu ułożył się pod kołdrą, uprzednio wypijając trochę chłodnej wody. Czułam ciepło promieniujące od jego ciała.
- Wiem, że mi nie wierzysz - odezwał się nagle po długim czasie tkwienia w ciszu. Powolnie przeniosłam spojrzenie na osobę obok mnie i odchrząknęłam cicho. Ledwo co go widziałam, dlatego wyjęłam telefon z kieszeni i włączyłam latarkę, dzięki której miałam lepszą widoczność, jednak nie taką jak przy lampce. Postanowiłam się nie odzywać tylko czekać na jego dalsze słowa, o ile miał coś mi do powiedzenia. - Z tego co wiem to twój..b-brat zorganizował tę imprezę.
- Co?
- Świętowali dostanie się Niemiec do finału mistrzostw świata z...Billy'ym.
- Bradem - poprawiłam go powoli, biorąc wdech do ust, a złość zaczęła powoli narastać w moim ciele. Z jakiegoś powodu wiedziałam, że nie kłamie, a mój brat czasami zachowywał się jak skończony idiota mimo swojego wieku. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli głodować, gdy ten będzie musiał naprawiać koszty wszystkich zniszczeń, ponieważ z tego co widziałam, było ich sporo. A wszystko dlatego, że David zapewne zniknął z Abby do niej, zapominając, że to on rozpoczął swoją imprezę. W głowie już układałam plan zamordowania swojego brata, modląc się, aby mój pokój został nienaruszony. Jednocześnie poczułam wyrzuty sumienia, że oskarżyłam Justina o coś, czego nie zrobił. A z tego co wynika chciał nawet pomóc... Nawet jeśli mu to nie wyszło.
Mruknęłam coś pod nosem i zdenerwowana również wsunęłam się pod kołdrę w ubraniach. Obróciłam się plecami, a mój humor zapewne był wręcz namacalny. Wpatrywałam się w ciemną ścianę, aż zamknęłam oczy, starając się zasnąć. Teraz przeszła mi chęć pomocy w ogarnięciu sytuacji. Niech David sam sprząta swój bałagan.
- Dan dostał ujemne punkty za to, że go wpisałeś na listę, kretynie - szepnęłam po kilkunastu minutach, gdy zdałam sobie sprawę, że chłopak nadal nie zasnął, tak samo jak ja. Zmagałam się mimowolnie ze śmiechem, nie chcąc, aby pomyślał, że popieram takie zachowanie. Poczułam jak łóżko zaczyna się trząść pod wpływem śmiechu, który opuścił usta Justina. Ten dźwięk należał do jednego z najprzyjemniejszych, jakie miałam w życiu okazję usłyszeć. - Wiesz, ale zdziwiło mnie to, że dopisałeś tam twoją najwierniejszą dziewczynę Olivię.
- Ostatnio kiepsko mi obciągnęła, więc musiałem dać jej jakoś znać o tym.
Zakrztusiłam się własną śliną na jego słowa. Nie wiedziałam, czy mówi to poważnie, ale coraz mniej się gubił w słowach, a alkohol w wolnym tempie wyparowywał z jego organizmu. Na samą myśl o tym zdarzeniu się skrzywiłam.
- To obrzydliwie, już nic nie mów.
Justin przysunął się odrobinę bliżej mnie, abym lepiej go usłyszała.
- Za bardzo się wczuła i przypadkiem użyła swoich zębów. Makabryczne przeżycie.
- Powiedziałam, abyś się zamknął.
- Potem zaczęła za mo... - zaczął mówić rozbawionym głosem, ale ja nie wytrzymałam i w ułamku sekundy zakryłam jego usta dłonią, nie chcąc wysłuchiwać ani słowa na temat Nevton, bo to mogło wywołać zwymiotowanie, tym razem nie na buty Biebera.
- Albo idziesz spać, albo zaraz cię wyrzucę przez balkon - ostrzegłam, a miodowe tęczówki kapitana wpatrywały się w moje. Czułam pod skórą dłoni jak chłopak się uśmiecha, a po chwili coś mokrego dotyla mojej ręki. Z piskiem od razu zabrałam dłoń z jego twarzy i wytarłam w jego ramię.
- Powinnaś być mi wdzięczna, że chciałem ci dać rady jak nie powinno się obciągać.
Jęknęłam niezadowolona na jego słowa i wetknęłam głowę pod poduszkę. Tej kreatury nie dało się uciszyć na żaden znany mi sposób. W dodatku wie jak bardzo nie znoszę tej pustej laluni, a on drażni mnie, wspominając choćby jej imię. Nie potrafiłam wyjaśnić dlaczego fakt, że niedawno spotkał się z tą dziewczyną podniósł mi ciśnienie. Nie powinno mnie to obchodzić.
- Co mogę zrobić, abyś szanownie się zamknął? - spytałam stłumionym głosem przez poduszkę i westchnęłam, wyciągając głowę spod materiału w chwili, gdy zaczęło robić mi się gorąco. Oparłam policzek o pościel i ponownie przymknęłam ociężałe powieki. Z każdą chwilą robiłam się coraz bardziej senna, a to, że Justin zwlekał z odpowiedzią, naprawdę mi nie pomagało, a wręcz przeciwnie. Na dole panowała już cisza. Zastanawiałam się czy Cam wszystko doprowadził do porządku. Powinnam teraz podnieść swój leniwy tyłek na dół i to sprawdzić, ale naprawdę nie miałam na to sił, zwłaszcza, że mój mózg przetwarzał tylko myśl o spaniu.
- Dołącz do drużyny cheerleaderek - wymamrotał niewyraźnie pod nosem, a ja zesztywniałam na jego prośbę. Przez chwilę zaczęłam analizować te słowa, ale potem przypomniało mi się, że brązowowłosy chłopak nie będzie pamiętał niczego z rana. Zresztą nie mogłam siebie wyobrazić w tej roli ani tego, że miałabym co jakiś czas ćwiczyć z chłopakami. Mialam robić projekt, a nie zajmować się cheerleadingiem.
- Dobra. A teraz dobranoc - powiedziałam sennym głosem, tylko po to, aby mieć jego paplaninę z głowy. Nie usłyszałam odpowiedzi z jego strony, dlatego znowu pogrążyła nas cisza, która sprzyjała mojemu snu, który niedługo po tym wyczerpującym dniu mnie ogarnął.

                            


Kiedy moje powieki postanowiły się podnieść, od razu przekręciłam się na plecy i przetarłam oczy, przez chwilę nie wiedząc co robię w tym pokoju. Stłumiłam ziewnięcie, następnie spojrzałam na stronę, gdzie spał Justin. Wyglądała jak nienaruszona, a po nim nie zostało śladu.
Leniwie się podniosłam z łóżka i od razu chwyciłam za klamkę, schodząc na dół po schodach. Wszystko było po części posprzątane, lecz butelki i kubeczki po akoholu walały się po kątach. Zacisnęłam mimowolnie usta na widok Davida, który leżał na kanapie z rozdziawionymi ustami. Kusiło mnie, by zrobić mu jakiś kawał, ale zrezygnowałam. Postanowiłam obudzić osoby, które spały w dziwnych miejscach i uprzejmie wyprosiłam je z budynku. Gdy tylko go opuściły, wyrzuciłam resztki po imprezie, jednak rozlane napoje i rozrzucone przekąski zostawiłam dla swojego starszego brata.
Nie umiałam określić swojego aktualnego nastroju. Nie był ani dobry, ani zły. Myśl, że wczoraj spałam przy kapitanie naszej drużyny szkolnej odrobinę mnie przerażała, bo przecież był on okropnym dupkiem, a ja miałam starać go się nie lubić z całych sił, co ostatnio niezbyt mi wychodziło, bo kurczę, czasami potrafił był naprawdę zabawny i miły. Miałam nadzieję, że to nie jest jakaś głupia gierka, dlatego trzymałam się od niego na dystansie. Skarciłam siebie się nie myślach za to, że wczoraj nie powiedziałam dla Justina o tym zdarzeniu z Danem. Może wstawiony byłby bardziej skory do dania mi jakiekolwiek podpowiedzi. Zapamiętałam tylko tyle, że nagle zobaczył jakąś dziewczynę i zniknął z imprezy szybciej, niż można by sobie to wyobrazić. Westchnęłam ciężko pod nosem i ruszyłam do swojego pokoju, badając jego stan. Cameron chyba zrobił swoje, bo tylko kilka ramek ze zdjęciami oraz moje płyty były poprzestawiane, jednak reszta bez naruszenia. Użyłam spryskiwacza powietrza o przyjemnym zapachu i otworzyłam okna praktycznie w całym domu, aby pozbyć się smrodu alkoholu.
Spojrzałam na ekran telefonu, gdy poczułam wibracje urządzenia. Westchnęłam pod nosem, zauważając, iż połączenie pochodzi od mojej mamy. Nie miałam akurat ochoty rozmawiać z nikim, w dodatku nie w takiej sytuacji, gdzie mogła chcieć brata do telefonu.
- Tak?
- Lizzie? Miałaś zadzwonić do taty ostatnim razem, ale to już nieważne. Dobrze cię słyszeć, opowiadaj jak w szkole! - Moja mama jak zwykle zaczynała trajkotać jak szalona, a ja wzięłam w zęby wnętrze policzka. Gadatliwość. Była to jedna z jej cech, którą w niej uwielbiałam.
Odłożyłam spryskiwacz na półkę w łazience i wróciłam do mojego pokoju, gdzie usiadłam na niewyobrażalnie wygodnym łóżku. Ustawiłam rodzicielkę na głośnik, abym mogła się wygodniej ułożyć na brzuchu, a ręce podłożyłam pod głowę.
- Mamo, wszystko w porządku. Ostatnio nie szło mi zbyt dobrze w szkole, bo jestem trochę zajęta tym projektem, co ci ostatnio mówiłam, ale teraz już jest lepiej.
- Och, na pewno? Pamiętaj, że nauka jest najważniejsza. Ale się też nie przemęczaj - ton kobiety zmienił się na troskliwy, a ja pokiwałam głową, mimo że nie mogła tego zobaczyć. - A jak z tym chłopcem? Mówiłaś, że jest przystojny, aż nie wytrzymałam i prześledziłam go w twoich znajomych na facebooku - dodała podekscytowanym głosem jak nastolatka na widok swojego ulubionego aktora.
- Tylko nie mów, że zaprosiłaś go do znajomych. - Na samą myśl chciałam urwać mamie głowę.
Roześmiała się.
- Nie, wiedziałam, że byś kazała mi go od razu usunąć. Ale bardzo przystojny z niego młodzieniec. Gdybym była tylko dwadzieścia lat młodsza... - Westchnęła, a ja mogłam sobie wyobrazić jak się uśmiecha. Parsknęłam śmiechem.
- My się nawet... - zaczęłam, ale urwałam z chwilą  gdy znowu poczułam wibracje telefonu, teraz sygnalizujące nowe powiadomienie. Podniosłam głowę i odblokowałam ekran, wchodząc w jego treść, a mi w ustach gwałtownie zrobiło się sucho, gdy tylko dostrzegłam nadawcę wiadomości na portalu społecznościowym.
Justin Bieber: Rozmawiałem z Rachel. Dzisiaj o 16 przejdziesz test sprawnościowy, czy nadajesz się do drużyny cheerleaderek ;)
- Nie lubimy, mamo - dokończyłam, a słowa ledwo co wydostały się z moich ust.

~ skomentuj, jeśli przeczytałaś

                            

#project98ff
twitter.com/bieburtay
ask.fm/ihoransome
A teraz dam lańsko w tyłek każdemu, kto oskarżył Justina o zorganizowanie imprezy. W kolejkę, proszę!!!

18 komentarzy:

  1. Ja obstawiałam na Dana czy jak jemu jest bo wydaje mi się ze jest z nim coś nie tak ;( rozdzial jak zawsze świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam dzisiaj rano było przeczytanie tego rozdziału. No i co tu dużo mówić, kocham go tak samo jak wszystkie pozostałe :) @newyorkismy

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholera hahaha To się wkopała biedna Lizzy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahaha Nazwa rozdziału mnie rozwalił :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Życzę Lizzie powodzenia XD Jestem mega ciekawa co będzie w następnym rodziale! A ten jak zawsze zajebisty ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. A się wkopala! Ups..hehee kurde nie moge sie doczekac az miedzy lizzy a justinem cos bedzie.. A z danem jest cos nie tak i chce sie dowiedziec co? I dlaczego tak uciekl! Nie mogr sie doczekac nasteonegi❤ zaczelam to cxytac pare dni temu i bardzo mi sie podoba ☺ tylko mam taka prosbe , bo czasami piszesz cos w stylu,, musze powiedziec DLA Davida..." chodzi mi o to dla, bo tak sie nie mowi, i to sie dziwnie czyta :) wiec chcialam cie poprosic zebys zwracala na to uwage :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Lizzie :// :)) rozdział wspaniały

    OdpowiedzUsuń
  8. Boziu,to jest co raz lepsze uwielbiam to,jestem ciekawa co tego wyniknie i myśle że jednak Justin aż tak bardzo zalany niebył😜😍😍😘

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahaha ;D Zgodziła się i ma :P Ależ się wkopała ;D Widać że Justina coś ciągnie do Lizzie ;) Ach czekam na dalsze momenty tej pary ;) Rozdział cudo<3 Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nevton schodzisz na pay!!
    Hahaha tytuł zaj!
    Justin chce Lizzy blisko sb!!
    Awww słodkie ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejne cudeńko prezczytane 👌❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Huhu a co teraz? Czyją cheerleaderką będzie Lizzie? Na bank Dan będzie się kłócił z Justinem. ♥ Nevton się wczuła i zagryzła wacka Biebsa? 0.0 A to bicz.
    PS. Zgadzam się z komentarzem tej panny, która napisała o tym "DLA" to mega razi w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  13. O matko :o CUDOWNY!!! Tak niech ona bedzie w druzynie cheerleaderek<333 Dawaj szybko nastepny prosze <3 Do nastepnego :#/nixababy

    OdpowiedzUsuń
  14. Dodasz wcześniej nowy rozdział? Raz w tygodniu to tak mało, na takie super ff :( kocham ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  15. Suuuuuper! ❤ uwielbiam to ff! ❤ z niecierpliwością czekam na next! ❤

    OdpowiedzUsuń