sobota, 2 stycznia 2016

22. Ciężar.

                         

"Masz nową wiadomość." - Dostałam powiadomienie na telefonie z facebooka. Westchnęłam cicho, niechętnie otwierając wiadomość.
Siedziałam w swoim pokoju, wygodnie wyciągnięta oglądając film na laptopie. Często to robiłam, zamiast zabrać się za naukę do biologii, gdyż jutro miałam z niej test, ale oczywiście znajdowałam każdą najmniejszą wymówkę, aby tego nie robić. W tej chwili starałam się skupić na ekranie, gdzie była wzruszająca scena bohatera z jego ojcem. Mogłabym oglądać ten film każdego dnia i prawdopodobnie nigdy mi się nie znudziłby. Dlatego byłam rozdrażniona, że ktoś śmiał mnie wyrwać z tak cudownej czynności i zmarszczyłam brwi.

Justin Bieber: Craig znowu przełożył trening. Lepiej rusz tyłek. :)

Och, doprawdy? Nie mogłeś mi powiedzieć wcześniej?
Mimowolnie przewróciłam swoimi oczami i podniosłam się z łóżka, mamrocząc pod nosem przekleństwa. Zatrzymałam film, a następnie naciągnęłam na ramiona biały sweter, dzięki któremu będzie mi cieplej. W porę przypomniałam sobie o kamerze, a następnie wyszłam z pokoju, zapominając odłączyć z kontaktu niebieskie lampki i ruszyłam na dół, biorąc po drodze wodę. Niezdarnie założyłam trampki na nogi, o mało co nie wywracając się w korytarzu i poinformowałam Abby, że wychodzę.
Inaczej zamierzałam spędzić ten wieczór. Akurat dziś, gdy miałam taką ochotę na leniuchowanie cały dzień pod kocem, oglądając dramaty i komedie romantyczne, muszę iść robić nieznośny projekt. W tamtej chwili odliczałam dni do jego końca i przeklinałam panią Wigmore. Nie wiem co we mnie musiało wstąpić, gdy zgłosiłam się do gazetki i to do działu sportowego. Owszem, wytłumaczeniem na to może być fakt, iż naprawdę lubię sport. Byłam naprawdę dobra w bieganiu oraz gimnastyce. Sama nie wiedziałam po kim mam takie giętkie ciało, ale niestety rodzice nigdy nie chcieli mnie zabrać do specjalnej szkoły gimnastycznej. W sumie teraz byłam za to im wdzięczna; poznałam przez to pasję do muzyki i to z tym wiązałam przyszłość, mimo że było to mało realne. Czasami było mi przykro, że nie mam nikogo z kim mogłabym dzielić swoje zamiłowania. Maddie kochała chemię i biologię, a Cameron samochody.
Dotarłam na wielkie boisko z niezadowoloną miną po kilkunastu minutach. Słońce mimo wieczoru nadal znajdowało się na niebie i wcale nie było tak zimno, jak podejrzewałam, że będzie. Szybko wyłapałam wzrokiem zawodników biegających po murawie, w tym Justina. Zacisnęłam bardziej dłoń na futerale kamery i jęknęłam, gdy bramka wejściowa przy trybunach była zamknięta. Wzdychając, podniosłam nogę, a potem następną i zeskoczyłam na niesamowicie zieloną murawę. Dostrzegłam na sobie wzrok Dana i posłałam mu skrępowany uśmiech. Trenera nadal nie było, więc Australijczyk skorzystał z okazji i przytulił mnie na powitanie, cmokając mnie w usta. Modliłam się, aby nikt tego nie widział. Sama byłam zaskoczona jego śmiałym gestem, ale oblizałam wargi.
- Cześć. - Uśmiechnęłam się do chłopaka delikatnie, ale wtedy odwróciłam się, słysząc jakieś piski i chichoty. Cheerleaderki kluczykiem otworzyły bramkę i jedna po drugiej wchodziły na boisko w ich dosyć kusych strojach. Kiedyś były koloru bieli z czerwienią, a teraz składały się z białego, złotego, jak i niebieskiego. Dużo bardziej przypadły mi do gustu, niż poprzednie. Odszukiwałam wzrokiem Olivię Nevton, ale nie mogłam jej znaleźć. Zmarszczyłam brwi. Co musiało się takiego stać, że odpuściłaby sobie trening z Bieberem?
Dan chciał coś powiedzieć, lecz rozległ się głośny gwizdek pana Craiga. Oboje westchnęliśmy i rozeszliśmy się bez słów, bo nie było czasu na nie. Idąc na ławkę, z której miałam nagrywać, czułam na sobie wzrok Justina, ale za wszelką cenę powstrzymałam się, aby na niego nie spojrzeć. Nacisnęłam na przycisk odpowiadający za nagrywanie i nakierowałam na całe boisko. W sumie kapitan miał rację, że kazał mi tu przyjść. W końcu był to ich pierwszy trening po wygranej z Seattle.
- Dziewczyny, rozciągajcie się porządnie, a wy, sumienna rozgrzewka - zwrócił się do piłkarzy trener, a Justin wzniósł oczy ku górze, po chwili mrucząc coś do chłopaków i zaczęli robić spore okrążenia, a dziewczęta w tym samym czasie robiły skłony i podstawowe ćwiczenia. Odchrząknęłam cicho, gdy trener usiadł obok mnie. Wymamrotałam przywitanie pod nosem, a on w swoim dzienniku coś zapisywał. Nudziło mi się takie siedzenie na tej ławce i nagrywanie praktycznie tego samego. Postanowiłam wstać za zgodą pana Craiga i skierowałam się do cheerleaderek, które siedziały na trawie. Posłałam uśmiech dla Jade i Bo.
- Hej, dziewczyny. Jak wiecie robię projekt, więc możecie mi coś powiedzieć trochę o kapitanie naszej drużyny? - spytałam uprzejmym głosem. Z tego co wiedziałam tylko dwie cheerladerki były wredne jak Olivia, jednak reszta łamała stereotypy i były naprawdę przyjazne. Jedna z nich, której imienia nie kojarzyłam, odezwała się.
- Jest gorący.
- I niesamowity w łóżku - jęknęła inna ciemnowłosa dziewczyna, opierając głowę o ramię jej przyjaciółki. Skrzywiłam się na tą samą myśl, że Justin prawdopodobnie zaliczył całą drużynę.
- Przestańcie. Chyba nie chcecie, by to ukazało się na filmie. - Mimowolnie parsknęłam śmiechem, podczas, gdy one wychwalały umiejętności Justina języka i jego rąk. W końcu przestałam się razem z nimi śmiać i spoważniałam. - Jaki jest Justin jako kapitan? Co o nim uważacie?
- Jest naprawdę dobry w tym co robi - powiedziała cicho rudowłosa z piegami na nosie dziewczyna, nazywająca się Chloe. Czekałam, aż powie coś więcej, ponieważ wszystkie cheerleaderki ucichły. - Traktuje nas jak rodzinę. Mimo, że nie wszyscy się lubimy.. To ja mam takie wrażenie. Jakbyśmy byli jedną grupą. I ma do nas szacunek. - Dodała, a inna pokiwała głową. Przeniosłam wzrok na nią.
- To nie tak jak pewnie myślisz, że przeleci nas bez uczuć i zostawi. Zazwyczaj to jest tak, że tu my, dziewczyny pchamy mu się do łóżka, nawet, gdy on nie chce. Lubię go. Tak jako chłopaka.
- Ja też.
- Nie denerwuje was to jak się zwraca do innych? Że jest taki humorysty i niegrzeczny? - wtrąciłam, patrząc uważnie na nie. Czułam coś dziwnego w brzuchu, gdy mówiły o nim same dobre rzeczy. Ma wady jak każdy, ale może naprawdę większość szkoły robi źle, oceniając go po pozorach? Nerwowo gryzłam wnętrze policzka. Jeśli tak dalej pójdzie, mój projekt nie tylko go nie pogrąży, ale również zdobędzie dla niego więcej szacunku. Muszę przyznać, że dowiedziałam się o nim wiele okropnych rzeczy, ale były też te drobne szczegóły, które za wszelką cenę ignoruję, aby go nie polubić. Czasami naprawdę czuję do niego nutę sympatii, ale mój rozum wtedy podpowiada mi, jaki chłopak jest zmienny i jak mnie wyśmiewał na początku naszej znajomości.
- On już taki jest. Do tego trzeba się przyzwyczaić. - Wzruszyła ramionami Bo, mówiąc zgorzkniałym głosem. Akurat ona się na nim poznała. Nie miałam pojęcia, czy nadal jest w nim zakochana, ale dał jej tak po prostu kosza, gdy miło spytała go, czy poszedłby z nią na bal.
Chciałam jeszcze pozostać z dziewczynami i pozadawać kilka pytań, które mnie ciekawiły, jednak trener zagwizdał, tworząc dziwną melodyjkę. Usłyszałam westchnięcia, a dziewczyny powiedziały, że mają się nie obijać. Podniosłam się z trawy i otrzepałam ubrania, czując jak bolą mnie pośladki od zbyt długiego siedzenia. Powtórnie skierowałam się co ławki, unikając wzroku pana Craiga, który był bardzo przystojny. Dawałam mu na oko 27 lat, ale to nie zmieniało faktu, iż mógłby konkurować z Bieberem o liczbę wielbicielek w szkole. Zakładam, że Justin by wygrał. Nie to, że zaliczam się do tego grona. Siedziałam i nagrywałam tak dosyć długi czas, mało co nie przysypiając. Rozgrzewki były naprawdę nużące, do chwili, gdy trener nie znalazł się na boisku między osobami.
- Drogie damy, ćwiczycie dziś z chłopakami - oznajmił, a wszyscy wydali z siebie jednogłośnie pomruki zadowolenia. Od razu wiedziałam o co chodzi. Justin kiedyś mówił o wspólnych treningach z cheerleaderkami. Dlatego nie dziwiłam się dziwnym uśmiechom chłopaków. Odłożyłam kamerę na bok i pogładziłam swoje uda, nieruchomiejąc, gdy dostrzegłam ciemne tęczówki Biebera na moich i uśmiech, jaki towarzyszył na jego twarzy. Zakładam, że mógłby spokojnie zagrać w reklamie pasty do zębów.
Wszystkie cheerleaderki szły do swoich zawodników, jednak Justin nie spuszczał ze mnie wzroku, a ja byłam zdezorientowana tą sytuacją, nie mając zielonego pojęcia, dlaczego ciągle się na mnie patrzy. Ukradkiem dotknęłam swojego policzka, aby sprawdzić, że nie mam nic na nim. Wtedy Justin uniósł dłoń do góry.
- Panie trenerze, nie ma Olivii, która jest moją cheerleaderką. Pomyślałem, że może Lizzie Bentley mogłaby ją dzisiaj zastąpić.
Serce przestało mi momentalnie bić, a moje ciało znieruchomiało, gdy tylko do moich uszu dotarło moje imię i nazwisko. Tępym wzrokiem patrzyłam na Justina, którego twarz teraz była zagadkowa, a potem na Dana, który się skrzywił do kapitana, wyraźnie zdenerwowany. Miałam wrażenie, że każdy na mnie patrzy, a ja staram się powstrzymać falę gorąca, która nieuchronnie zbliża się do moich policzków.
- Ja mogę wziąć Lizzie, a ty będziesz ćwiczyć z Jade - zaproponował gorączkowo Dan, poprawiając spadające mu ciemne włosy z czoła.
Zupełnie jakby zapomnieli, że jestem robić tu projekt i ja też mam tu coś do powiedzenia. Czułam jak żołądek zawiązuje mi się w supeł, gdy rozmarzone i zazdrosne dziewczyny się we mnie wpatrują, niektórzy chłopcy się śmieją, a Ryan spojrzał wymownie na Justina, jakby wiedział o co mu chodzi i się wtrącił.
- Masz swoją cheerleaderkę, to się zamknij, Bolton.
Widziałam jak Dan porusza się, jakby chciał podejść do Ryana za te słowa, jednak trener w końcu postanawia się odezwać i staje na wszelki wypadek między chłopakami, a ja niemal nic nie słyszę przez dudniące mi w piersi serce.
Craig spojrzał na mnie przez ramię i ruchem głowy wskazał, abym się ruszyła.
- Lizzie, do Biebera.
- Ale... - zaczęłam kompletnie zdezorientowana. W tamtej chwili martwiłam się kto nagra ten ciekawy trening z cheerleaderki, skoro ja miałam robić za ciężar dla Justina.
- Jazda na boisko - dodał już ostrzejszym głosem, ale lekko się uśmiechnął, oblizując usta. - Kamerę weź ze sobą.
Świetnie, pomyślałam sarkastycznie, widząc jak wszyscy się rozchodzą w odpowiednie miejsca, aby móc spokojnie poćwiczyć. Może i Justin był miły ostatnim razem, ale nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Widząc jego uśmiech na twarzy, byłam praktycznie pewna, że zrobił to na złość dla Dana. Możliwe, że widział jak mnie pocałował na powitanie. Nie spojrzałam na zbulwersowanego Dana, wiedząc, że przez to poczułabym wyrzuty sumienia, że nie jestem z nim w parze. Wzięłam wdech do ust i ściskając kamerę, ruszyłam w kierunku kapitana, który odszedł na drugi koniec boiska tuż przy bramce jak najdalej osób. To sprawiło, że czułam się bardziej nieswojo, krocząc za nim. Nie wiedziałam teraz, czy fakt, że Olivia była nieobecna był dobry, czy zły.
W końcu Justin się zatrzymał i spojrzał na mnie, a ja zrobiłam to samo. Kolczyk w wardze wrócił na swoje miejsce, a jego włosy były ułożone w artystycznym nieładzie. Na ciele miał ich nowy strój oraz specjalnie buty do gry w piłkę nożną. Nie mogło zabraknąć firmowego uśmiechu na jego twarzy. Widocznie miał dziś dobry humor.
- Dobry wieczór, Lizzie. - Uśmiechnął się do mnie, a ja uniosłam jedną z brwi. Obserwowałam go skołowana.
- Cześć. Widzę, że masz dobry humor - zauważyłam, rozglądając się wokół nas. Na szczęście każdy zajął już się sobą, przez co poczułam się dużo lepiej. Znowu spojrzałam na wysokiego chłopaka przede mną.
- Widząc twoją naburmuszoną minkę, od razu mam dobry humor.
- Czyli mam na ciebie dobry wpływ - odparłam, mimowolnie się uśmiechając rozbawiona na jego słowa. Od razu przybrałam inną minę, zdając sobie sprawę, że może faktycznie takową robiłam.
Justin tylko coś mruknął niesłyszalnie pod nosem i zaczął ustawiać się do pozycji robienia pompek.
- Co mam robić? - wyjąkałam zmieszana.
- Po prostu usiądź na moich plecach.
Zawahałam się. Nie bałam się tego zrobić, ale nie znosiłam faktu, że ktoś miałby czuć to ile ważę. Zastanawiałam się zawsze co ta osoba myśli, czy jest jej ciężko, a może ją boli, a nie chce mi powiedzieć, by nie zrobić mi przykrości. Odchrząknęłam cicho i starając się, aby ekran kamery nie trząsł się, usiadłam powoli na plecach chłopaka. Zerknęłam, czy jego mina się nie zmieniła, lub nie nastąpił jakikolwiek grymas bólu, ale tak się nie stało. Zamiast moich wszystkich najgorszych przypuszczeń, chłopak zaczął wykonywać pompki, żądając uprzednio, abym liczyła je na głos. Wykonuję to co powiedział, jednak wpatruję się jak zafascynowała w jego poruszające się mięśnie z każdym jego ruchem. Dobrze, że nie był mnie w tamtej chwili na tym przyłapać.
- Trzydzieści dwa...! - pisnęłam cicho, gdy o mało co nie straciłam równowagi i nie spadłam z kapitana, a kamera upadłaby na jego głowę. W porę się poprawiłam, nie mogąc powstrzymać chichotu, który wywołał dodatkowy trud dla Justina, bo jego "ciężar" się trząsł.
- Bentley - sapnął ostrzegawczo, gdy prawie doliczyłam do pięćdziesięciu, a ja coraz bardziej się śmiałam. Po chwili poczułam jak ramiona chłopaka trzęsą się nie z wysiłku, ale również ze śmiechu. Próbował uparcie dokończyć pompki, zmagając się ze śmiechem, bo widocznie mój go zarażał, aż nie wytrzymał i zgiął ramiona, opadając na murawę. Zleciałam na grunt, chcąc opanować swój śmiech i chwyciłam kamerę, która była w całości, tylko się przeturlała.
- Często tak ćwiczycie?
- Zależy od trenera. Teraz prawdopodobnie częściej przez finał. Jesteś lżejsza od Olivii, więc było mi lepiej - odparł Bieber, wycierając kropelki potu z jego czoła w skrawek koszulki. Parsknęłam śmiechem na jego słowa.
- Silikony trochę ważą - zażartowałam, a chłopak razem ze mną się roześmiał. Polubiłam jego śmiech; coraz częściej słyszałam go w swoim towarzystwie. Był taki gardłowy, niski i jednocześnie uroczy. Nie potrafiłam tego dokładnie opisać. Pokręciłam głową sama do siebie, chcąc pozbyć się takich myśli. Uwielbiam takiego Justina, ale boję się, że to kilkurazowy przypadek, a potem wróci jego stara wersja.
Zerknęłam w stronę, gdzie Dan ćwiczył z Bo. Robili jakieś inne ćwiczenia, bardziej chyba na celu rozciągliwie, a Justin widocznie stawiał na wysiłek. Starał mi się wytłumaczyć jedno z zadań, ale mimo wytężenia mojego umysłu, nie mogłam zrozumieć na czym polega. Na szczęście kolejne było na tyle proste, że musiałam usiąść na jego barkach, gdy on robił przysiady. Minusem było to, ze bardziej mnie krępowało, niż poprzednia czynność. Weszłam na ławkę, gdyż nie mogłam wdrapać się za wszelką cenę na jego plecy, a kiedy tylko ugiął kolana, znalazłam się na jego ramionach. Krzyknęłam, gdy gwałtownie podskoczył, śmiejąc się przy tym.
W końcu się uspokoił, a ja trzymałam się jego szyi, aby nie stracić równowagi. Nie zauważyłam żadnych tatuaży na jego karku co mi odpowiadało. Może i pasowały mu, ale przerażała mnie myśl, że taka pamiątka zostanie na całe życie. Liczyłam pod nosem liczbę zrobionych przez niego przysiadów, a jego duże dłonie trzymały silnie moje nogi, wiedząc, że nagrywam jedną reką i nie jestem zbyt stabilna. Zabawnie będzie wyglądać materiał na filmie, gdy będzie moment jak obraz unosi się w górę i do dołu. Na sam koniec, wyciągnęłam kamerę przed siebie, tak, aby pokazać Justina twarz. Chłopak prychnął cicho i zabrał mi urządzenie, a ja szybko się jego przytrzymałam, tracąc dobre podparcie. Poczułam jak jego włosy pachną i wstrzymałam oddech.
- Fajny szampon - skomplementowałam, gdy zostałam postawiona na grunt. W moim głosie była słyszalna nuta pozbawienia. Justin widocznie ją wyczuł.
- Dzięki, to moja Shauma.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem, zakrywając twarz dłońmi. Nie mogłam uwierzyć, że tak dobrze dogaduję się z Justinem. Ostatnią osobą, którą bym o to podejrzewała. Chciałabym, aby miał taki dobry humor przez cały czas. Ale niestety wiem, że to niemożliwe. Z majączym uśmiechem obserwuję kończące ćwiczyć pary. Ryan zauważalnie podrywał Rose, a Bo krzyczała coś do Jade. Przez to przeniosłam wzrok na Dana, który również chwilę na nas patrzył, a potem podniósł się, pijąc butelkę wody. Jego spocona koszulkę przylegała mu do dobrze zbudowanego ciała. Wzięłam w zęby wnętrze policzka.
Justin podążył wzrokiem tuż za mną.
- Więc mimo moich ostrzeżeń spotykasz się z nim? - spytał nagle zmienionym tonem głosu, wypranym z emocji. Przymknęłam oczy, wzdychając.
- Tak jakby - mruknęłam cicho na jego pytanie; nie powiedziałam mu o tym, że tak naprawdę to Dan źle to zinterpretował i oficjalnie nic nie jest potwierdzone. Po prostu odwzajemniłam pocałunek, a on przyjął to jako przyzwolenie, że teraz może robić to tylko, gdy tylko zechce. Najgorsze było to, że nie wiedziałam, czy mi się podoba to, czy nie. Poczułam coś dziwnego, gdy dostrzegłam jak na moje słowa na Justina twarz wpływa maska obojętności, a jego uśmiech gaśnie. Naprawdę tak bardzo nienawidzi Dana? Skoro tak, dlaczego nie powie mi prosto z mostu o co chodzi?
Westchnęłam cicho i ruszyłam w kierunku ławek, gdzie został futerał kamery, którą teraz nagrywał Bieber. Z racji, że Dan siedział z chłopakami, wzięłam swoją butelkę wody, którą tu przyniosłam i podałam dla Justina, który patrzył na mnie z góry, zasłaniając mi resztki światła, gdyż zaczynało się ściemniać. Uniosłam jedną z brwi, gdy wypił prawie połowę zawartości butelki, po czym otarł pulchne usta z kropelki wody.
- Sprawiasz, że cię lubię, Bentley, mimo, że mnie często kurewsko irytujesz.

                        
               
rozdział dodany dziś, bo nie będę miała potem czasu. nie wiem, kiedy następny. mam nadzieję, że się wam podoba.

edit: jednak ten rozdział przebił poprzedni długością :')

chciałabym wiedzieć co Justin myśli, mamrocząc sobie coś pod nosem, albo nagle, gdy zmienia humor. a wy?

(dodałam rozdział dziś o 4 w nocy, ale nie przyszły wam powiadomienia i musiałam od nowa. jeśli już przeczytaliście wcześniej, proszę, dajcie dalej gwiazdkę, czy komentarz).

ask.fm/ihoransome

#project98ff

twitter.com/bieburtay

22 komentarze:

  1. Jeju na poczatku się nie zorientowałam, ale jak Justin zaczął się tak patrzeć na Lizz to cos kliknęło mi w głowie "Nie ma Nevton, czyli nie ma pary do ćwiczeń" jaaaaa. Mega ❤ Cos tam zaczyna się miedzy nimi dziać. Boski 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Awesome. Awesome. Awesome. Awesome. Awesome. Awesome. Awesome. Awesome. Awesome. Awesome. Awesome. Awesome.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie :* ile bym dała za myśli i slowa ktore mamrota Justin !!!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyllllllleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee byś daaaaaaaałaaaaaaa... z resztą ja też.

      Usuń
  4. Genialny rozdział *-* A oni sà tacy uroczy mimo, że nie są razem ;3 Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Idealny! Czekam na następny! ��

    OdpowiedzUsuń
  6. Idealny! Czekam na następny! ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale świetny rozdział :) Jest dużo Justina i Lea awww ♥
    Zapraszam do dodania swoich ulubionych opowiadań na moim blogu najlepszeff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham to 😍 ten ff jest taki uzależniający 😄

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny!! Oni na prawdę do siebie pasują, zresztą do Dana też pasuje....

    OdpowiedzUsuń
  10. Aww jak oni do siebie pasują <3 Justin w tym rozdziale wogóle jest taki fajny ;) Czekam na wiecęj momentów Lizzie i Justina <3 Rozdział cudo<3 Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  11. Hihih pasuja do sb!! Kochani zmoga tak ćwiczyć częściej ♡◇♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział. Uwielbiam tego bloga ��❤❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu uwielbiam tego bloga. I sama bym chciała wiedzieć co takiego myśli sobie Justin i, dlaczego Ryan mu tak pomógł.

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże kocham tego bloga i.zawsze nie mogę się doczekać co będzie dalej czekam z utęsknieniem. ERIN ��

    OdpowiedzUsuń
  15. Ej, bo ja się chyba uzależniłam

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebisty. Po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział!czekam na next❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny, czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń