środa, 30 grudnia 2015
21. Taylor Swift?
Nie robiłam nic pożytecznego przez ten weekend, oprócz spotkania się z Maddie i Cameronem, za którymi naprawdę się stęskniłam. Dwie godziny temu wróciłam z kina do domu, a Justin napisał do mnie krótką wiadomością na facebooku, iż pojawi się niedługo przed moim miejscem zamieszkania. Gdybym powiedziała, że wcale się nie stresuję, to bym skłamała. Cieszyłam się, że Davida nie ma w domu, bo byłam pewna, że uznałby Biebera za mojego potencjalnego chłopaka, co byłoby najbardziej absurdalną rzeczą, jaką bym kiedykolwiek usłyszała. Jak większość dziewcząt w moim wieku, nie miałam zbyt schludnego pokoju i niechętnie zabrałam się za sprzątnięcie w nim, nie chcąc ryzykować, że chłopak tu może wejść, lub nie. W końcu chyba nie będziemy siedzieć cały czas w salonie. Zaczęłam żałować, że wolałam popracować nad projektem u siebie, a nie u niego.
Poukładałam wszelkie książki walające się po kątach w moim pokoju i wsadziłam je w odpowiednie miejsce, sprawiając, że od razu pokój stał się schludniejszy. Sweter leżący na fotelu postanowiłam na siebie naciągnąć, gdyż zrobiło mi się odrobinę zimno, a niebieskie lampki nad łóżkiem zapaliłam. Mój pokój nie był wielki, ale też nie mogłam go nazwać małym. Stanęłam przy drzwiach, aby stwierdzić jak wygląda całość i, gdy już miałam podejść, aby poprawić zdjęcia wiszące na liliowej ścianie, ale wtedy usłyszałam dzwonek, rozbrzmiewający po całym domu. Od razu poprawiłam nerwowo kosmyki swoich jasnych włosów i wzięłam kamerę do rąk, schodząc szybko po schodach. Wzięłam wdech do ust i przybrałam kamienny wyraz twarzy, otwierając drzwi. Zmarszczyłam brwi, gdy nie ujrzałam Justina, ale chłopaka od pizzy. Już raz zdarzyła mi się taka sytuacja, więc tylko westchnęłam, wpatrując się w młodzieńca.
- Musiał coś pan pomylić, nie zamawiałam nic - powiedziałam przekonującym głosem, mając nadzieję, że chłopak szybko sobie odpuści i nie będzie się wykłócał o przebytą drogę i wynagrodzenie, jakie powinien otrzymać.
- Na pewno nie, dzwonił jakiś chłopak i podał dokładnie ten adres. - Pokręcił głową chłopak, a mi przeszło przez głowę, że Bieber postanowił sobie zrobić ze mnie jakiś żart i spojrzałam z niedowierzaniem na chłopaka. Nie chciałam się kłócić, a i tak miałam ochotę na pizzę, więc już miałam się wycofać po pieniądze, ale wtedy usłyszałam inny głos.
- To ja zamówiłem, już płacę - zawołał zachrypłym kapitan drużyny piłkarskiej z naszej szkoły, a ja zmarszczyłam brwi zdezorientowana. Było to dziwne, że postanowił zamówić pizzę do mojego domu, ale nie skomentowałam jego czynu. Patrzyłam jak płaci dla chłopaka z napiwkiem, po czym wchodzi do środka, jakby nigdy nic. Uniosłam brwi w oczekiwaniu na jakieś wyjaśnienia, jednocześnie włączając kamerę.
Justin wzniósł oczy ku górze.
- Ugh, byłem głodny, a nie miałem czasu zjeść u siebie, więc postanowiłem, że zrobimy to tutaj - wyjaśnił, po czym jakby znał położenie w moim domu, ruszył do salonu, stawiając pudełko pizzy na stoliku. Zatrzymalam wzrok na jego jednym z tatuaży, kiedy usiadł na miękki obiciu kremowej kanapy. Otworzył opakowanie, za to ja zostawiłam kamerę, tak, aby było widać i jego, jak i mnie. I tak większość materiału wytnę, ale możliwe, że coś się może sprzydać.
- Jak widzisz, nie mam tu nic ciekawego, jak ty. Nawet zwierzątka nie mamy - mruknęłam trochę zmieszana, jego obecnością w moim domu. Jeszcze dwa tygodnie temu wyśmiałabym osobę, któraby stwierdziła, że Justin Bieber zagości w moim domu.
Justin rozejrzał się po wnętrzu domu, jakby oceniał, co ma zaraz osądzić. Zauważyłam jak zawiesza wzrok na zdjęciach na ścianie, na których znajdowałam się ja, David, lub nasi rodzice. Na jednym też było widać dziewczynę mojego brata, która była dla nas jak prawdziwa rodzina.
- U ciebie chociaż jest przytulnie..tak rodzinnie, a u mnie pusto i chłodno - powiedział z przekąsem, a ja domyśliłam się, że naprawdę musi brakować mu rodziny. Nie wiedziałam co mu mam odpowiedzieć, więc zmieszana próbowałam się uśmiechnąć, co za pewne nie wyszło, a bardziej przypominało grymas twarzy. Wzięłam sobie jeden kawałek pizzy, gdy kapitan ruchem ręki nakazał mi, abym to zrobiła. Smakowała mi. Justin widocznie lubił te same dodatki, co ja.
Gdy chłopak wlepił wzrok w czarny ekran telewizora, znalazłam w tym szansę, aby ukradkiem mu się przyjrzeć, bo nie miałam dziś na to zbyt wielkiej okazji. Miał na sobie biał koszulkę oraz szare dresy, a kolczyk z jego dolnej wargi został wyjęty, przez co wygladał...łagodniej, nie tak wulgarnie jak zazwyczaj. W dodatku jego włosy były zmierzwione, jakby co dopiero wstał, albo ich nie układał. Do tej pory nie mogłam stwierdzić, jakiego koloru są włosy nastolatka. Ciemny blond, lub jasny brąz. Byłam kiepska w takich rzeczach, tak samo jak w matematyce.
Wiedziałam, że Justin przyszedł tu tylko ze względu na projekt, więc nie mogłam sobie pozwolić, aby pomyślał cokolwiek innego. Nie chciałam również tkwić w takiej ciszy, więc wstałam, szukając kabla do mojego telefonu. Podłączyłam go do czarnego radia w rogu salonu i puściłam listę spokojnych piosenek do snu. Dostrzegłam zaskoczoną minę chłopaka na pierwsze brzmienia piosenki jaka się losowo włączyła. Udałam, że tego nie widziałam i przyniosłam dla nas szklanki coli, następnie usiadłam na miękkim, białym dywanie przy stoliku. Odłożyłam pizzę, gdy się najadłam i chwyciłam kamerę, ustawiając ją centralnie na chłopaka, siedzącego na kanapie.
- Więc wiesz coś na temat przygotowań do finału w Miami? - spytałam.
Justin odwrócił wzrok na mnie i wytarł dłonie w czerwoną ścierkę i zmrużył oczy, drapiąc się po tyle jego karku.
- Niezbyt wiele. Treningi mają być ostrzejsze i dieta bardziej określona, ale nic większego. Dostaniemy nowe stroje. Pan Craig przekazał nam, że w finale z nami gra New Jersey. - Nerwowo przygryzł dolną wargę. Przypomniałam sobie, że to właśnie oni chcieli zaproponować mu prywatną szkołę u nich za darmo, gdzie niewiele osób się dostawało. To znaczyło, że musieli być bardzo dobrzy. Twarz Biebera tylko to potwierdzała. - Jednak treningi nie zawsze też są dobre. To znaczy..chcę jak kazdy chłopak zabawić się póki jestem młody, a do tego dochodzi nauka, na którą nie mam czasu, albo chęci po męczącym treningu. - Justin sam kontynuował temat, za co byłam mu wdzięczna, bo nie musiałam zadawać mu pytań, a on mówił sam z siebie. - Jestem zagrożony z hiszpańskiego. Ledwo co poprawiłem oceny z chemii. Wiem, że to po części moja wina, ale nie całkiem. - Westchnął.
Chwilę wpatrywałam się w jeden punkt, nie wiedząc co mam mu powiedziec. Do moich uszu dotarła jedna z moich ulubionych, powolnych piosenek. Był to cover piosenki mojej ulubionej artystki. Widziałam po minie Justina i zaciekawieniu, iż mu przypadła do gustu. Byla odrobinę melancholijna, więc od razu zmienił się klimat na spokojniejszy.
Moja kultura sama w sobie nakazała mu powiedzieć że ja kocham język hiszpański i mogłabym mu trochę pomóc, jednak to by się wiązało ze spędzaniem z nim czasu, a nie mialam pojęcia, czy dobre stosunki między nami są chwilowe i w każdej chwili może powrócic arogancki Bieber. Pozostałam cicho i wstałam sprzątając po nas rzeczy. Resztki pizzy schowałam do lodówki. Usłyszałam chichot i wystraszona podskoczyłam, nie zauważając jak szybko Justin się tutaj zaśmiał z kamerą w ręku i mnie nagrywał. Posłałam mu wymowne spojrzenie.
- Skoro to nie projekt o Boltonie, to również nie o Bentley, prawda? * - Uniosłam brwi, mimowolnie się uśmiechając i chciałam mu zabrać kamerę, ale wysoki chłopak uniósł ją wyżej. Nie chciałam skakać jak dziecko po cukierka, więc odpuściłam mu, kiedy on dalej się ze mnie śmiał.
- Taki ktoś jak on nie zasługuje, aby być na projekcie.
- I nadal nie powiesz mi o co chodzi? - spytałam, wzdychając ciężko pod nosem. Znowu podsycił moją ciekawość we mnie, a wszystkie myśli wróciły. Zastanawiałam się co może mieć na myśli, ale nic logicznego i rozsądnego nie przychodziło do mojej głowy.
Chłopak spojrzał na mnie wymownie, a mi się przypomniały jego wcześniejsze słowa, że nie może powiedzieć, gdyż to nie dotyczy jego samego.
- Pokażesz mi swój pokój?
- Po co?
- Chcę zobaczyć co lubisz, co w nim masz, nie wiem. - Wzruszył ramionami obojętnie, a ja mruknęłam coś pod nosem i pokiwałam głową dosyć niechętnie.
Pozwoliłabym, aby to on tym razem nagrywał, mimo, ze to był projekt o mnie. Po prostu to się nie ukaże się na filmie. Bez zbędnych słów ruszyłam w kierunku schodów, gasząc światło w kuchni. Nie miałam takiego domu jak Justin, ale był ładny i spory. Przynajmniej w moim mniemaniu. Wszędzie dominowały ciepłe kolory, podłogi były pokryte ładnym kolorem paneli i jasnymi, puchatymi dywanami, na które się uparła nasza mama. Ciężko się je odkurzało, jednak specjalnie kupywaliśmy proszek, który w tym pomagał i schludnie to wyglądało. Byłam skrępowana, gdy zawodnik piłki nożnej uważnie rozglądał się po pomieszczeniach, aż dotarłam na poddasze, gdzie miałam swój pokój. Pod dużym, dachowym oknem było obszerne, wygodne łóżko, a z jednej strony szafka nocna. Miałam kilka plakatów na ścianie, a po całym pokoju były porozwieszane niebieskie lampki. Na szafie po prawej stronie znajdowała się duża szafa z książkami na nich, biurko. Po drugiej stronie była trzydrzwiowa szafa z moimi ubraniami, która nie była taka pakowna, na jaką wyglądała i musiałam trzymać część ubrań w pokoju gościnnym. Kochałam swój pokój, nie przeszkadzał mi fakt, że nie mam garderoby, czy muszę dzielić łazienkę ze swoim bratem, który na szczęście o siebie dba i nie muszę go ganić, że zostawia brudne rzeczy, lub mokrą podłogę po wzięciu prysznica.
- Taylor Swift? - Z zamyśleń wyrwał mnie niski głos Justina z nutką rozbawienia. Spojrzałam na rzecz, którą trzymał w dłoni, a mianowicie była nią jedna ze starszych płyt danej wokalisty.
Niepewnie pokiwałam głową, wiedząc, że sporo osób nie przepada za jej muzyką, jednak nie spodziewałam się reakcji chłopaka. Myślałam, że mnie wykpi.
- Też ją lubię. To znaczy nie słucham piosenek tego typu, ale gdy muszę się odstresować, czy coś spokojniejszego, to biorę jej płytę. Starsze kawałki są lepsze - odparł szczerze, a ja przyglądałam mu się szczerze zdumiona. Po raz pierwszy w moim życiu ciepło się do niego uśmiechnęłam.
Usiadłam na łóżku, uprzednio odbierając mu z dosyć dużych rąk kamerę i nagrywałam go, podczas, gdy on przegladał rzeczy w moim pokoju. Powinniśmy rozmawiać na temat projektu, jednak pasowała mi ta sytuacja. Może być pierwszy raz i ostatni, dlatego wolę to wykorzystać i nie powracać do tematu piłki nożnej. Śledziłam wzrokiem po dobrze zbudowanej sylwetce chłopaka, który patrzył na zdjęcia przy łóżku i czytal cytat napisany na ścianie farbami. Spięłam się odrobinę i odchrząknęłam, gdy chwycił do rąk gitarę. Nie znosiłam gdy ktokolwiek jej dotykał. Ale oczywiście jak to ja, nie powiedziałam nic i patrzyłam na to co robi.
- Cholera, umiesz grać? Ja próbowałem, ale to czarna magia - jęknął cicho i chwycił ją do rąk, a ja zdumiona obserwowałam go. Nie poznawałam kompletnie tego Justina, ale dużo bardziej mi odpowiada taki, niż ta chamska i bezczelny wersja.
Podszedł do mnie i usiadł na łóżku obok mnie. Odłożyłam kamerę na szafkę, patrząc na jego ruchy. Zmrużył oczy, patrząc na kapodaster znajdujący się na czwartym progu gitary i odczepił go.
- Do czego to służy? - Wydawał się naprawdę zainteresowany i obracał go w palcach.
- Zmienia tony. Im na dalszym progu, tym wyższe dźwięki - odpowiedziałam, patrząc jak chłopak wzdycha i próbuje chwycić gitarę, ale marszczy brwi. Domyśliłam się o co chodzi. - Skoro jesteś leworęczny, to ta gitara nie jest dla ciebie - dodałam pośpiesznie, lecz on uparcie próbował przyłożyć palce do strun. Widziałam, że sprawia mu to ból i syknął cicho. To najgorsze dla początkujących.
- To jest...A? - spytał układając odpowiednio palce na progu i strunach. Pokiwałam głową. Był to chyba najprostszy dla mnie chwyt, więc nie dziwiłam się, że chłopak go zna. Nie miałam pojęcia, że zwykła gitara sprawi mu taką radość. Przez kilkanaście minut próbował coś brzdąkać na instrumencie, a ja rozłożylam na swoich kolanach książkę z chwytami, a on zerkał na nie i próbował coś zagrał, ale to brzmiało tak okropnie, że nie mogłam się przestać z niego śmiać.
Po jakimś czasie chłopak odłożył gitarę na bok i wyprostował swoje palce. Dostrzegłam zagłębienia na opuszkach palców u prawej ręki od mocnego przyciskania strun.
- Podejrzewam, że gdyby to byla lewostronna gitara, byłoby ci prościej, jednak chyba korzystniej jest się od razu nauczyć na prawą - odezwałam się po chwili, pocierając o swoje uda. Wcześniej Justin poprosił mnie bym cos zagrała, ale odmówiłam, bo czułam się odrobinę niewygodnie. Dochodził fakt, że się wstydziłam.
Bieber pokiwał głową, po czym podniósł się, widząc czas na swoim zegarku, jednocześnie wyjmując wibrujący telefon. Wzrok jego pięknych tęczówek przesuwał się po ekranie telefonu i odpisał coś, po czym spojrzał na mnie bez żadnych emocji.
- Muszę już iść. Nie wierzę, że kiedyś mógłbym to powiedzieć, ale fajnie było - powiedział z początku beznamiętnym tonem, ale zaraz się uśmiechnął, co dodało szczerości jego słowom. Chciałam powiedzieć to samo, ale skinęłam głową, udając, że mnie to nie obeszło. W głębi duszy się cieszyłam, że normalnie mogłam spędzić z nim wieczór, a mój humor się poprawił. Wzięłam kamerę do rąk i poszłam odprowadzić kapitana do drzwi.
- Zostaniesz tu sama? - spytał nagle, marszcząc brwi. Zdał sobie sprawę że było późno, a ja byłam w budynku sama. Nie wiedziałam dlaczego o to pyta.
- Nie, David z Abby powinni niedługo wrócić.
Chłopak pokiwał głową i po raz ostatni spojrzał na mnie tego dnia i wyszedł bez słów z domu.
~ jeśli przeczytałaś, skomentuj
najdłuższy rozdział w historii tego ff, woah.
udało mi się dodać dzisiaj, raczej w niedzielę nie wstawię, bo nie będę miała czasu.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU WAM ŻYCZĘ, OBY BYŁ DUŻO LEPSZY NIŻ POPRZEDNI! (((( i oby było nas tu coraz więcej, jejku ajxhja))))
ps. KTO SHIPPUJE JUSSIE?! LUBICIE LIZZ? JUSTINA? DANA?
używajcie również hashtagu na twitterze - project98ff
ask.fm/ihoransome
twitter.com/bieburtay
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Aa, znalazłam Cie na tt. :D
OdpowiedzUsuńShippuje Jussie! *-*
Tobie też życzę Szczęśliwego nowego roku! I zapraszam do siebie na http://friends-jbff.blogspot.com/?m=1
Moim zdaniem strasznie drętwa jest Lizzy xd ale ogólnie fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku! :)
nawzajem hah ☺ masz dziwne odczucia, większość osób na wattpad bardzo lubi Lizzie, bo się nie nabiera na Justina i obrażał ją i wyśmiewał, więc nie wskoczy mu w ramiona i nie chce mu pokazać, że może szybko owinąć ją wokół palca :)
UsuńKooocham! :* <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam. Shippuje. Kocham Lizz. Kocham Justina. Nie kocham Dana. Do next ❤
OdpowiedzUsuńBozee czekam na next swietny rozdzial!!
OdpowiedzUsuńLizzy nie może mu pokazać ze go lubi lubi, a justinek się w niej buja na banka (*¯︶¯*)
OdpowiedzUsuńOoooo.... ♡♡♡♡
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńAww... najlepszy bo w końcu spędzili trochę czasu razem:D
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! Mega 💕
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, w ogóle całe opowiadanie świetne XD zastanawia mnie o co chodzi z Dan'em i dalej jestem ciekawa co kapitan tamtej drużyny powiedział ze Justin go pobił xdd Lizzie powinna trochę wyluzowac strasznie sztywna jest. Mogłaby zacząć kręcić bardziej z Dan'em żeby Justin był zazdrosny haha czekam na kolejny rozdział i życzę weny w nowym roku ❤
OdpowiedzUsuńMega ! ♥
OdpowiedzUsuńZajebisty. Po prostu.
OdpowiedzUsuńCudeńko 👌❤
OdpowiedzUsuńDlaczego tutaj nie ma kolejnego rozdziału, a na wattpadzie jest?
OdpowiedzUsuńUwielbiam Lizzie ;) Ona przynajmniej nie da się tak Biberowi owinąć wokół palca xd Super że rozdział jest taki długi <3 Rozdział cudo<3 Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuń