niedziela, 27 grudnia 2015

20. Banały o motylkach w brzuchu.

                            

Kiedy w końcu zmusiłam moje ociężałe powieki, aby się uniosły - nikogo nie było w pokoju. Po dziewczynach pozostało tylko niepościelone łóżka. Przez kilka chwil przykryłam twarz poduszką, mamrocząc pod nosem, aż zwlokłam się z łóżka. Podejrzewałam, że jest pora śniadaniowa, albo po prostu wyszły do innych znajomych. Tłumiąc ziewnięcie, poszłam do łazienki, gdzie wykonałam poranne czynności, starając się pokonać walkę z moimi splątanymi włosami.
Wyszłam z pokoju, zamykając go, a klucz schowałam do przedniej kieszeni moich shortów. Mogłam jechać windą, ale byłam przewrażliwiona na jej punkcie, gdy miałam jechać nią sama. Na dodatek śmiesznie mną zarzucało, gdy tylko się poruszała.
- Cholera - wymamrotałam pod nosem, gdy tylko dotarł do mnie niski i donośny głos pana Craiga, który przemawiał coś do naszej drużyny. Jakby tego było mało, zapomniałam zabrać ze sobą kamery. Zła na siebie, zaczęłam kierować się do stolików, gdzie było pełno osób. Kansas wyjechało jeszcze wczoraj, jednakże Seattle w dalszym ciągu zajmowało swoje miejsca, posyłając mordercze spojrzenia w kierunku naszej drużyny. Zauważyłam chytry uśmieszek na twarzy kapitana Seattle i od razu spojrzałam w inną stronę. Kiedy tylko dotarłam do swojego miejsca, a mianowicie do Justina, Ryana, Nevilla i Jamesa, trener skończył swoją przemowę, a każdy zaczął konsumować swoje jedzenie.
Mimowolnie spoglądnęłam krótko na Justina, ale on prawdopodobnie nie pamiętał nic z wczorajszego dnia, ani tego co mi mówił. Dla niego to chyba lepiej, ale dla mnie nie. Wróciły pytania, które wczoraj nie pozwalały mi zasnąć.
- Spakowana? - zagaił mnie Neville, a ja uniosłam wzrok na pucatego chłopaka z przyjazną buzią. Zdezorientowana zabrałam tosta z talerza Ryana, nie chcąc iść sobie do bufetu i zaczęłam go jeść.
- Dziś wyjeżdżamy? - spytałam zaskoczona i przeniosłam spojrzenie na kapitana Los Angeles, który tylko pokiwał głową, przeżuwając jego danie.
- Ale..dlaczego?
James wtrącił się do rozmowy odrobinę wykończony.
- Craig nakrył wczoraj Boltona jak wracał z imprezy. Gdyby zobaczył go ktoś inny, niż trener, mielibyśmy przesrane.
- Skurwiel - burknął pod nosem na dodatek Justin, a ja poczułam nieprzyjemne uczucie w brzuchu, gdy obrażali chłopaka, który, hm, podobał mi się i naprawdę go lubiłam. Wiedziałam jednak, że moja obrona Dana nic nie wniesie, oprócz chamskiej odpowiedzi Justina. Dlatego pozostałam cicho i po zjedzeniu tosta, poszłam dla siebie po jabłko. Zerknęłam na Dana, który siedział z grupką kolegów i kilkoma dziewczynami, jednak na mnie nie spojrzał. Westchnęłam cicho. Sama miałam mu odrobinę za złe, że przez niego nasz wyjazd został ukrócony, ale bardziej się martwiłam tym, co knuli na niego chłopcy i zamierzałam z nim o tym dziś porozmawiać, skoro Bieber nie może pisnąć słówka na ten temat.
Gdy tylko wszyscy skończyliśmy porę śniadaniową, każdy kierował się do swoich pokoi, aby się spakować, o ile tego nie zrobili. Wiedziałam, że nie mam zbyt wiele czasu, więc niezadowolona składałam i pakowałam swoje rzeczy przez trzydzieści minut. Jade oraz Bo zmagały się z tym o wiele dłużej, gdyż ich zbiór kosmetyków i ubrań, był godzien podziwu. Dowiedziawszy się od dziewcząt, iż wyjeżdżamy za niecałą godzinę, postanowiłam pójść do Dana. Na samą myśl poczułam jak mój żołądek się zaciska. Nie wiedziałam, czy na pewno chcę poznać prawdę, bo obawiałam się samych najgorszych rzeczy.
Zapukałam do drzwi od pokoju Dana i przymknęłam na kilka sekund powieki, starając się choć w taki sposób uspokoić, aż usłyszałam jak ktoś podchodzi do drzwi, a drewniana powłoka się otwiera. Pojawił się w nich Justin bez koszulki, unosząc brew. Irytowało mnie to, że praktycznie zawsze, gdy tylko mógł, paradował bez górnej części ubioru. Miałam wrażenie, jakby nie był zaskoczony moimi odwiedzinami.
Byłam z siebie dumna, że ani razu mój wzrok nie zsunął się na jego tors.
- Gdzie kamera, Bentley?
- Nie przyszłam do ciebie. Jest Dan? - spytałam trochę nerwowym głosem, drapiąc się paznokciami po swoim gładkim policzku. Zajrzałam mu przez ramię, jednak chłopak był na tyle muskularny, iż nie byłam w stanie zbyt wiele zobaczyć.
Bieber od razu zmrużył powieki, a jego szczęka się zacisnęła. Wywrócił oczami wyrażnie poirytowany i tylko wzruszył ramionami, wpuszczając mnie do środka.
Rozumiem, że go nie lubisz, ale nie przenoś tych emocji na mnie, pomyślałam, jednak nie wypowiedziałam tych słów na głos.
Jak zwykle panował tu przyjemny zapach, którego nie byłam w stanie określić. Korzystając z faktu, że spędzam z Justinem sporo czasu, mogłam stwierdzić, że to w większości jego zasługa, bo do tej pory nie mogłam zidentyfikować czym dokładnie pachnie. Panował tu niemały bałagan, rozpoczynając od rozwalonych ubrań na dywanie, do damskiej garderoby wystającej spod łóżka.
- Och. Olivia tu była. - Poczułam jak coś ściska moje gardło i odchrząknęłam, aby wyzbyć się tego uczucia. Nie obchodzi mnie co ta niewdzięczna dziewczyna wyrabia z Bieberem. Powinnam jakoś powstrzymać swoją nienawiść w stosunku do niej, ale nie byłam w stanie.
Nikt nie skomentował moich słów, zamiast tego Dan spojrzał na mnie, przestając pakować swoje ubrania do dużej, czarnej walizki. Gestem dałam mu do zrozumienia, że chcę pogadać. Kątem oka, gdy wychodziliśmy z pomieszczenia, dostrzegłam jak kapitan zgarnia dziewczęce stringi spod łóżka i rzuca nimi w Ryana, który od razu odskoczył, jak oparzony. W normalnej sytuacji bym się roześmiała, ale teraz za bardzo stresowałam się rozmową z Australijczykiem. Oparłam się o ciemnoczerwoną ścianę i wypuściłam powietrze z ust, zerkając na Dana, który zrobił to samo co ja. Zastanawiałam się jak to możliwe, że chłopak tak szybko owinął mnie sobie wokół palca, zwłaszcza, że teoretycznie go nie znałam. Nigdy nie rozmawiałam z nim szczerzej, dłużej, a nasza konwersacja to zazwyczaj był podryw z jego strony. Nie mogłam znieść myśli, że podoba mi się tylko z wyglądu, a nie wiem jaki jest naprawdę. W dodatku coś ukrywa, a ja go za wszelką cenę i tak próbuję usprawiedliwić. W tamtej chwili wiedziałam, że najpierw muszę go poznać. A dopiero potem może coś więcej. Mimo to podoba mi się jak jasna cholera.
- Dan, powiesz mi o co chodziło? Jestem już zmęczona tym, że ciągle coś ukrywacie. Justin mówił, że nie jesteś taki, jaki myślę. I próbowali cię wydać, ale ty uciekłeś. - Westchnęłam, przecierając twarz dłonią i oczekiwałam jego odpowiedzi, która długo nie nadchodziła.
- Justin to, Justin tamto, jakby powiedział ci, żebyś skoczyła z klifu, zrobiłabyś to? - mruknął zirytowany, a ja przełknęłam ślinę.
- Nie.
- Więc dlaczego wierzysz mu, a nie mi? Widzi, że mi się z tobą dobrze układa, a mnie nienawidzi, więc próbuje to zepsuć. Jesteś ślepa, Lizzie? - mówił przekonującym głosem, a ja zaczęłam wątpić w słowa Justina. Wiem, że Bieber jest mściwy i złośliwy, ale czy do tego stopnia?
Nie odezwałam się. Czułam cię coraz bardziej zażenowana zaistniałą sytuacją. Porównując Dana do Justina, to pierwszy chłopak jest bardziej wiarygodniejszy, ale.... Nie, to głupie. Postanowiłam przestać analizować wszystkie możliwe wyjaśnienia i tylko pokiwałam głową, czując na sobie wzrok zawodnika. Kiedy sama podniosłam głowę, zauważyłam, że jest dużo bliżej niż się spodziewałam, a oddech mi uwiązł w gardle.
- Jesteś mądrą dziewczyną, Liz - dodał z majaczącym na ustach uśmiechem, a jego dłoń przesunęła się po moim policzku, aż zjechała na tył karku. Wyczułam dziwną nutę w jego słowach, ale nie wiedziałam, czy dobrze ją odczytałam. Niezauważalnie odsunęłam się trochę od Dana.
- N-Nie.. - zaczęłam, próbując jakoś wydostać się spod jego uścisku, bo nagle moja chęć na cokolwiek z Danem znikła, ale wtedy poczułam jak wysoki chłopak przyciska swoje wargi do moich, leniwie mnie całując.
A co ja robię?
Odwzajemniam z chęcią, ale najgorszym było to, że mimo tego jak przyjemnie to się robiło, jak leniwie składał pocałunki, obejmował mnie, a jego kciuk gładził moją skórę - nie czułam nic.
Pieprzone banały o motylkach w brzuchach.

                            

Odetchnęłam z ulgą, gdy znalazłam się we wnętrzu autobusu. Jakimś cudem wymigałam się od siedzenia z Danem razem. Nie mogę powiedzieć, czy żałowałam, że się z nim całowałam, ale jednego byłam pewna - nie wiedziałam, czy na pewno dobrze zrobiłam. Miałam dziwne przeczucia, że mnie oszukuje i robi w konia, a ja mu wierzę, tylko dlatego, że wystarczy jego jedno spojrzenie w moje oczy. Nie miałam zbyt wiele doświadczenia w całowaniu, ale ponoć wtedy człowiek czuje się inaczej. Ciepło, motylki, mrowienie, a ja nie miałam żadnych objawów z tych. Zakładam, że to ze mną jest coś nie tak, bo co jak co - Dan całuje naprawdę dobrze. Dobrze, ze oderwałam się od niego dosyć szybko, mówiąc mu, że najpierw muszę wszystko przemyśleć i, że na razie wolę etap przyjaciół. Jestem prawdopodobnie niezdecydowana, ale podejrzewam, ze gdyby ktokolwiek był w mojej sytuacji i każdy wmawiałby mu inną rzecz - przeżywałby to samo. Miałam nadzieję, że chłopak nie rozpowie każdym, że się całowaliśmy. Wolałabym, aby zachował to dla siebie.
Oparłam policzek o chłodną szybę. Tym razem siedziałam z Nevillem i byłam bardzo zadowolona ze swojego towarzysza, z którym miałam sporo tematów. Opowiadał mi o treningach z cheerleaderkami i obgadywaliśmy oboje Olivię. Byłam wdzięczna dla Nevilla za znaczną poprawę mojego humoru i oderwania swoich myśli od Dana. Wstydziłam się teraz na niego spojrzeć.
- Justin, kiedy masz czas na projekt? Ale nie na treningu, bo tego materiału mam już dużo - zapytałam, wzdychając po kilku godzinach jazdy, gdy każdy robił się już zmęczony, a do dotarcia do domu było coraz bliżej.
Justin siedział za mną na tyle i szturchnął moim siedzeniem, przez co wzniosłam oczy ku górze.
- Zależy, kiedy ty chcesz. A co? - Naprawdę lubiłam jego głos. Był niski i ochrypły. Czułam jak jego wzrok wypala dziurę w tyl mojej głowy. Dobrze, że siedziałam tyłem do niego, bo długo nie wytrzymałabym pod jego czujnym spojrzeniem miodowych tęczówek.
- Pomyślałam, że to ty mógłbyś tym razem do mnie wpaść. - Odchrząknęłam zawstydzona i natychmiast tego pożałowałam, gdy siedzący jego kumple z drużyny usłyszeli to i zaczęli sugestywnie gwizdać. Nie obrzydzajcie mi życia, przeszło mi przez głowę. Dostrzegłam jak Bieber piorunuje wzrokiem jego przyjaciół, widocznie również zdegustowany samą myślą o tym, co chcieli przekazać nam zawodnicy poprzez gwizdy. Dan się odwrócił, aby się na mnie spojrzeć, a jego szyja poczerwieniała na widok mnie, rozmawiającej z Justinem oraz rozweselonego towarzystwa.
Kapitan naszej drużyny mruknął coś twierdzącego, a ja modliłam się, aby jak najszybciej dojechać do domu i wypróbować jakiś sposobów, aby przestać się wstydzić Dana po naszym niezbyt udanym pocałunku.

~ jeśli przeczytałaś, skomentuj

                          

a ja tam lubię dana.

znowu 3 w nocy. czy tylko mi ten rozdział wydaje się jakiś słaby? jezu :(

JAK NOWA OKŁADKA? CO SĄDZICIE O DANIE? O TYM, ŻE JĄ POCAŁOWAŁ? I O JEJ BRAKU REAKCJI? MOŻE POCZUJE COŚ, ALE MUSI WIĘCEJ SPOTYKAĆ SIĘ Z DANEM?

ps. na wszelki wypadek - tylko się pocałowali, Liz nie przyjęła jego oświadczyn, czy nie zrobili sobie dziecka, więc proszę o spokój haha.

#project98ff
ask.fm/ihoransome
twitter.com/bieburtay
project98-ff.blogspot.com


15 komentarzy:

  1. Jeju, jest rozdział 😍 Mi tam się podoba. Ciekawe jakby Justin zareagował na pocałunek Lizz i Dana xd A ja go nie lubię. Wydaje mi się, ze kłamie... Sama nie wiem. Współczuję Lizz tej dezorientacji. PS.hahahhah ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ufam Danowi, i mam nadzieje ze jak najszybciej wyjdzie prawa czy on rzeczywiscie cos probuje zrobic. Czekam na nasteony swietny rozdzial!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech Justin i Lizz się przeliżą niech coś bardziej zacznie się dziać
    Rozdział wspaniały tylko niech się coś dzieje ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że nie wstawisz dzisiaj rozdziału przez to, że wstawiłaś w Wigilię, a tu taki suprajsik ^^ Nie lubię Dana, zresztą Justin też jest dziwny :P Jestem niezdecydowana ^^ Ale kocham to fanfiction! <3 Weny życzę, kochana ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Ona nie może być z Danem :C Ona musi być z Justinem ;) Wogóle to ich do siebie ciągnie ale nie chca sie do tego przynać :P Rozdział cudo<3 Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział :) ja tam też lubię Dana :) czekam z niecierpliwością na next :*!

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby Dan nic nie zrobił ale nie jestem jakiś do niego przekonana ;) świetny

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech pocałuje się z Justinem u niej w domu i poczuje motylki!! to jest to xd Nie przepadam za Danem ale to chyba dla tego że mało o nim wiadomo i te jego wymijające odpowiedzi xd Jakoś podejrzewam że jest dealerem hahah PS. Taaak ja chcę dziecko:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Justin jest dziwny ale Dan jest dziwniejszy! Lizzzy niech no pokaż nam jak się bawisz i łamiesz serca! Bd bezlitosna babaczka!! ∩__∩

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś mi w Danie nie pasuje o.O Tak, jak i w Oliwii. Czemu ona nie spojrzy jakoś inaczej na Nevilla? XD

    OdpowiedzUsuń
  11. Piszesz bardzo fajnie rozdziały są zajebiste, ale jestem nie cierpliwą osobą więc, prosze niech coś sie dzieje. Prosze kocham to fanfiction i coś sie rozwija i rozumiem że masz plan na to opowiadanie ale ja sie nie moge doczekać takich miłosnych wątków hihi ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Piszesz bardzo fajnie rozdziały są zajebiste, ale jestem nie cierpliwą osobą więc, prosze niech coś sie dzieje. Prosze kocham to fanfiction i coś sie rozwija i rozumiem że masz plan na to opowiadanie ale ja sie nie moge doczekać takich miłosnych wątków hihi ♥

    OdpowiedzUsuń