niedziela, 6 grudnia 2015

16. Mów do mnie, Lizzie.

                               

- Zaraz chyba zwymiotuję - stęknął cicho Ryan następnego dnia na śniadaniu, siedząc przy stole, a jego dłoń znalazła swoje miejsce na brzuchu. Wyglądał naprawdę blado, widocznie stresował się meczem, który miał być popołudniu.
Spojrzałam na resztę chłopaków, w tym Justina, który nie odzywał się ani słowem, tylko wpatrywał się w skupieniu w swój talerz. Nie odezwałam się, bo sama panikowałam przed meczem, mimo iż nie brałam w nim udziału, lecz miałam nagrywać jego przebieg. Słyszeliśmy przecież jak bardzo jest dobre Seattle i gospodarze - Phoenix.
- Ryan, zjedz coś, bo musisz mieć siły na mecz - powiedział twardym głosem brązowowłosy chłopak, podnosząc na przyjaciela swoje ciemne tęczówki. Ryan pokręcił niezadowolony, ale posłusznie wpakował sporą ilość ryżu z mięsem do ust. Upewniłam się, że kamera uchwytuje odpowiedni obraz i sama zaczęłam jeść, co jakiś czas popijając sokiem pomarańczowym.
- Przegramy, jestem tego pewny - dodał zrezygnowanym tonem Butler, grzebiąc widelcem w swoim pożywieniu, a ja miałam wrażenie, że ostry wzrok Justina wypali w nastolatku dziurę.
- Jeszcze raz tak powiesz, a drużyna będzie zbierać ci się na wieniec - warknął zezłoszczony, a Ryan od razu się uciszył i zajął jedzeniem. Mięśnie Biebera były spięte od kiedy tylko weszłam na salę i jeśli chcecie wiedzieć, nie poświęcił mi do tej pory sekundy uwagi. Miał na sobie szare dresy oraz białą koszulkę, a na nogach czarne nike'i. Wyglądał bardzo dobrze, włączając w to jego zmierzwione włosy, a kolczyk z jego dolnej wargi pozostał wyjęty. Przypuszczam, że nie chciał zrobić sobie krzywdy na meczu. I dobrze, nie życzę nikomu niczego złego. Może z wyjątkiem Olivii, która pojawiała się wszędzie, gdzie jej nie chciano.
Zacisnęłam usta na szklance z sokiem, gdy dostrzegłam jak tleniona blondynka tanecznym krokiem odchodzi od grupy cheerleaderek i kieruje się do naszego stolika. Staram się ignorować jak czule dziewczyna się do niego zwraca, a kątem oka zauważam jak siada obok niego, całując go po szyi. Wyglądał tak jakby nie zwracał na to uwagi i dalej kończył jedzenie ze swojego talerza.
Czasami zastanawiałam się jak określić naszą znajomość. Niekiedy rozmawiało mi się z nim bardzo dobrze i swobodne, innym razem mnie kompletnie ignorował, a najczęściej był dla mnie wredny i oschły. Postanowiłam więc, że będę nas nazywać dalekimi znajomymi.
- Bentley, możesz wyłączyć tę pieprzoną kamerę? - westchnął w końcu Justin i spojrzał na mnie, a ja otworzyłam usta, aby odpowiedzieć, ale wtedy wtrąciła się Olivia.
- To kamera jest włączona? - Jej głos zrobił się dużo wyższy niż zwykle, a jej wymanicure'owana dłoń poprawiła włosy, które przez ciągle farbowanie miały zniszczone końcówki. Wzniosłam oczy ku górze.
- Tak, Olivia. Kamera cię nagrywała, gdy nie miałaś ułożonych włosów, zrobiłaś dziwną minę i śliniłaś Justina szyję. - Jednocześnie z moimi słowami, wyłączyłam nagrywanie i sztucznie się uśmiechnęłam do Nevton, która wyglądała jakby miała mnie zabić.
Szczerze to sprawiało mi przyjemność dokuczanie jej, tak samo jak dla Justina, który teraz się uśmiechnął pod nosem rozbawiony, tym co powiedziałam. Olivia zmrużyła swoje wytuszowane rzęsy, ale nic nie powiedziała i głaskała swojego chłopaka/chłopaka od seksu po ramieniu, aby go uspokoić przed meczem. Przynajmniej ona jako jedna uważała, że spokojnie zwyciężymy mecz. Dla mnie byłoby to na rękę - wtedy pojechałabym do Miami na finałowy mecz, co oznaczałoby więcej materiału. Mam nadzieję, że nie będzie to kolidować z weselem Asian i Patricka. Naprawdę chciałam niedługo zobaczyć swoich rodziców, z którymi rozmawiam od kilku miesięcy przez telefon, czy Skype.
Westchnęłam ciężko, gdy odwróciłam się przez ramię, aby zobaczyć jak Seattle składa dłonie na siebie i wyrzucają je w powietrze, krzycząc, że wygrają. Byli tego tak pewni, że każdy straciłby wiarę w siebie. Miałam nadzieję, że Justin jednak sobie poradzi, bo był kapitanem, a jeśli on przestanie wierzyć w wygraną, to całą drużynę pociągnie w dół.
Wstaliśmy wszyscy grupką, sprzątając po sobie, a ja pomachałam z daleka dla Dana, którego zielone oczy wyróżniały się spośród tłumu.
- Idziemy wszyscy do sali spotkań. - Usłyszeliśmy niski głos pana Craiga, który jak zwykle wyglądał nienagannie, a jego włosy były perfekcyjnie ułożone do góry. Mimowolnie zagryzłam wnętrze policzka, a Justin prychnął, widząc to i zaciągnął mi na oczy kaptur mojej granatowej bluzy. Jęknęłam niezadowolona, zdejmując materiał z głowy przez co odzyskałam pole widzenia. Obrzuciłam Biebera oskarżycielskim spojrzeniem i podążyłam za grupą osób do odpowiedniego pomieszczenia, gdzie znajdowała się tylko nasza drużyna. Pokój był naprawdę wielki, każdy spokojnie się tu zmieścił, w dodatku było ciepło, a kominek nadawał przyjemnej atmosfery.
Zajęłam sobie jedno z wolnych miejsc przy ścianie na fotelu, ponownie wciskając przycisk na kamerze, służący za nagrywanie. Patrzyłam jak trener staje przed kominkiem i bierze wdech do ust, bawiąc się swoimi gwizdkiem zwisającym z szyi. Omiótł nas uważnym spojrzeniem, ściągając swoje brwi razem.
- Zaraz zjadą się wszystkie drużyny. Nie słuchajcie tego co do was mówią - mruknął, opierając się o ceglaną ściankę, a w pomieszczeniu zapadła grobowa cisza. Zerknęłam na Justina, przy którym siedziała Olivia, obejmując jego szyję. Znowu spojrzałam na pana Craiga. - Nie bądźcie zbyt pewni siebie, ale również uwierzcie w siebie. Butler, co to za markotna mina? Weź się w garść, bo zachowujesz się jak panienka - powiedział, kręcąc głową i podszedł do chłopaka, żartobliwie unosząc jego brodę do góry. Wszyscy parsknęliśmy śmiechem, a napięcie jakie panowało, odrobinę zelżało. - Nie będę wam już truł o ustawieniu, ani o taktyce, bo to wiecie, a nie chcę wam już mącić w głowach. Za 3 godziny widzimy się przed hotelem.

                          

Justin wziął głęboki wdech dla uspokojenia i przeczesał palcami jego miękkie jak jedwab włosy.
Byłam w stanie stwierdzić, jak bardzo zależy mu na wygraniu meczu i dostaniu się do finału. Nie wiedziałam po co to robi, kiedy go pytałam, dlaczego nie wyjechał do New Jersey, gdy mógł otrzymać stypendium - zbawił mnie odpowiedzią, że nie chciałby zaczynać wszystkiego od nowa. Czułam, że jest w tym coś głębszego, jaki chłopak nie chciałby spełnić swoich marzeń? Zwłaszcza tak zadufany w sobie Justin mógłby wszystkim pokazać, ile osiągnął. A tu jeżeli mu się uda, co najwyżej zdobędzie popularność wśród uczniów naszej szkoły i miasta. Przez kilka miesięcy media się zainteresują wygraną drużyną, a potem wszystko odejdzie w zapomnienie. Tak było zawsze. A mimo to, wszyscy się stresowaliśmy meczem, jakby od tego zależało nasze życie.
Odwróciłam wzrok na krótkowłosą Jade oraz jej bliźniaczkę Bo. Obie nerwowo podrzucały swoimi biało-czerwonymi pomponami, nie odzywając się, ani słowem. Dan siedział koło nieznanego mi czarnoskórego chłopaka i rozmawiali po cichu. Jednak moja uwaga i tak najbardziej skupiała się na Justinie; nie mogłam znaleźć powodu dlaczego tak jest.
Jego szczęka była zaciśnięta, tak samo jak pięści, aż jego knykcie pobielały. Żyły na jego rękach stały się bardziej widoczne jak zwykle, a on nie odrywał spojrzenia od wzorku na purpurowym dywanie. Im dłużej go obserwowałam, to stwierdziłam, iż nieznacznie się trzęsie.
Przeniosłam wzrok moich błękitnych tęczówek gdzie indziej, nie chcąc, aby zdał sobie sprawę, że mu się przyglądam. Nie było to konieczne.
Szliśmy w kierunku ogromnego boiska, na którym było już wiele zawodników. Ścisnęłam z nerwów kamerę, starając się uchwycić jak najwięcej zdarzeń, począwszy od rozciągania się cheerleaderek do rozmawiającego sędziego z trener z innej drużyny. Na trybunach znajdowała się masa ludzi, nie miałam pojęcia skąd byli, ale dostrzegłam też niektóre osoby z naszej szkoły, ale większość była za Phoenix, co można było dostrzec po kolorze ich ubioru. To naprawdę zdołowało nas wszystkich.
- Zaczynamy mecz za pół godziny. Pierwszy gracie wy z Kansas, a potem gra Seattle i Phoenix. Wiadome, że wygramy z Kansas, więc gracie najważniejszy mecz jako ostatni. Idźcie się rozgrzać, nie chcę żadnych kontuzji. - Pojawił się przed nami trener, machając swoją ręką, a wszyscy pokiwali głowami.
Panowała nieprzyjemna, spięta atmosfera, więc jak najszybciej wycofałam się z tłumu i usiadłam na pobliskiej ławce, nagrywając to co się działo wokół. West High School Los Angeles poszło się rozciągać i rozgrzać, a ja nie mogłam oderwać wzroku od Olivii, która lepiła się do Justina, ale wtedy on coś jej powiedział, na co obrażona fuknęła, odchodząc do dziewczyn. W duchu się zaśmiałam z tego i przyglądałam się, jak ćwiczą, a Seattle mierzy ich szyderczym wzrokiem. Starałam się nie słuchać ich niemiłych komentarzy na temat naszej gry i rozgrzewki.
Oblizałam spierzchnięte wargi i wyciągnęłam swoje nogi przed siebie, ciągle trzymają kamerę przed sobą. Lubiłam to robić, spodobało mi się to, ale chyba nie na tyle, aby stało się to moim hobby'ym. Jedyne hobby jakie miałam to muzyka i pisanie. Nic więcej. Przynajmniej nie odkryłam innych zainteresowań. Niestety nie znałam nikogo, kto dzieliłby moje pasje ze mną.
Nie minęło długo, a zawodnicy naszej szkoły przestali się rozgrzewać, gdy byli już gotowi. Każdy usiadł na murawie, pijąc wodę, a Justin szedł w moją stronę, wycierając pot z czoła w swoją koszulkę od stroju drużyny. Serce mi zamarło, nie byłam gotowa na rozmowę, czy przebywanie w jego obecności. Starałam się zachować kamienną minę, gdy cicho sapnął i usadowił się na miejscu obok mnie, jak na mój gust trochę za blisko, więc się odsunęłam.
Chłopak tego jednak nie skomentował i ciężko oddychał, co mnie zdziwiło i spojrzałam na niego. Chciałam się zapytać, czy wszystko dobrze i czy może mu pomóc, ale wtedy spojrzał na mnie i zamknęłam usta. Ten dupek mnie cholernie peszył i nic nie mogłam na to poradzić.
- Możesz...możesz do mnie mówić? - spytał zdenerwowanym głosem, co brzmiało jakby z trudem wyduszał z siebie słowa. Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc co ma na myśli i podążyłam za nim spojrzeniem, gdy się podniósł z ławki i ułożył na murawie, patrząc na mnie ciemnymi tęczówkami, które zabiłyby mnie, gdyby tylko posiadały ową zdolność.
- Co?
- Mów do mnie, Lizzie. Muszę się uspokoić - warknął poirytowany, a ja moje serce o mało co nie wyskoczyło mi z piersi. Starałam się nie być zaskoczona tym, że nazwał mnie po imieniu. Rzadko to robił, o ile w ogóle to robił, gdyż nie mogę sobie tego przypomnieć. Byłam w stanie tylko przytaknąć głową i patrzyłam jak zaczyna robić pompki, a jego mięśnie spinają się z każdym ruchem.
- Uh...więc...j-jest ładna pogoda na mecz - wydukałam, nie wiedząc co mam do niego mówić i odchrząknęłam, wiedząc, że robię z siebie idiotkę. - Nie wiem co mam mówić, więc..będę mówiła co się dzieje wokół - wymamrotałam niewyraźnie, ale Justin dalej robił pompki, więc stwierdziłam, że to oznacza zgodę. - Craig wydaje się zdenerwowany. Ciągle drapie się po karku. Nie jestem pewna, ale chyba jakiś stary dziadek jest ubrany w kolorach naszej szkoły. To miłe. - Uśmiechnęłam się sama do siebie, rozglądając się po boisku w poszukiwaniu czegoś ciekawego. - Faith z naszej drużyny chyba zaraz zwymiotuje, jest cała zielona. A...a Olivia morduje mnie teraz wzrokiem. W drużynie z Phoenix gra niezły przystojniak. Ale klata - stęknęłam cicho, zakrywając usta dłonią, gdy zobaczyłam ciało chłopaka i przerwałam opowiadanie dla Justina, który parsknął rozbawiony śmiechem, kończąc robić pompki. Widziałam, że trochę się rozluźnił, choć wciąż zdenerwowanie malowało się na jego twarzy.
- Jesteś dziwna, Bentley - oznajmił Justin, zdyszanym głosem i znowu usiadł obok mnie. Wzruszyłam tylko ramionami.
- Jestem najnormalniejszą istotą z najbardziej normalnych osób na tym nienormalnym świecie - odparłam, zerkając na chłopaka, a on pokręcił głową. Oblizał swoje pulchne wargi i patrzył na Olivię, a kąciki jego ust drgnęły, gdy się akurat tak pochyliła, iż widział jej cały dekolt. Typowe.
- Boisz się?
- Nie.
- Oczywiście - mruknęłam z sarkazmem w głosie i wstałam, gdy usłyszałam donośny głos przez megafon. Justin zrobił to samo, a wokół nas wszelki hałas ucichł. Moje serce zaczęło bić szybciej, bo wiedziałam, że to już się zaczyna.
Czułam jak oblewa mnie zimny pot.
- Prosimy o wejście na boisko zawodników i osoby dopingujące zespół Cleveland High School z Seattle oraz West High School Los Angeles! 

~ skomentuj, jeśli przeczytałaś                       

chciałam dla was dodać w ten weekend rozdział, ale musiałam jechać autem do innego miasta ponad godzinę i dla was w czasie jazdy pisałam rozdział, ale zaskutkowało to, że chciało mi się potem wymiotować 😂😂😂😂 czego się nie robi dla was 😂
do następnego ♥ 
ROBI SIĘ CORAZ MNIEJ KOMENTARZY,  HEJ, CZYTACIE 1 10 MINUT, A JA PISZĘ 2/3 GODZINY. PROSZĘ WAS 😔

hashtag na twitterze - #project98ff
pytania
twitter

30 komentarzy:

  1. Mecz czas zacząć!!

    Nie rozumiem toku myślenia Justina └(^o^)┘

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy Justin nie przyznał się, że Liz go uspokaja?
    Ohh, jakie urocze! Przeczytałam ten moment jeszcze raz, bo to taka oznaka tego, że ją lubi. :'D
    Czekam na kolejny, pozdrawiam, życzę weny. ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. On jest uroczy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki słodki momencik miedzy naszymi bohaterami ❤ Ten moment, kiedy Liz powiedziała o klacie tego przystojnego kolesia 😂👌

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe kiedy zbliżą się do siebie ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdzial byl slodki hahaha juz sie nie moge doczekac nastonego

    OdpowiedzUsuń
  7. Oho coś chyba zaczyna się dziać między tą dwójka ;) Już się nie mogę doczekać wspólnych momentów między nimi ;) Mam nadzieję,że wygrają mecz ;P Rozdział cudo <3 Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  8. On jest kurde taki słodki noo ;3
    Jeśli lubisz opowiadania o Justinie to zapraszam też na moje :)
    http://massage-boy-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. I o to chodziło! W końcu potraktował ją normalnie i dobrze. Tego mi brakowało! Oby wygrali wszystkie mecze. Cholera, chcę w końcu trochę czułości no :C Błagam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ta Oliviia nudna już ;/ mogłaby sobie gdzie pójść. Za mało Justina i lizzie

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam ! Czekam na następny 🙈🙉

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam to opowiadanie *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Coraz bardziej lubię ... pisz tak dalej :) ♡

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy Justin powiedział jej imię? Coś się zaczyna dziać! ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. W końcu przeprowadzili jakąś normalna rozmowe, co jest bardzo dziwne, ale normalne relacje chyba długo nie potrwają

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy będzie nn? :* kocham to ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie mogę się doczekać kolejnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Dodasz dzisiaj, najlepiej zaraz , nowy rozdział? prooosze ❤

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudo, genialny,mega,idealny czyli jak zawsze

    OdpowiedzUsuń