niedziela, 29 listopada 2015

15. Powodzenia.

                            

Patrzyłam zmieszana to na Justina, to na pana Craiga, a moje serce wybijało nierównomierny rytm. Nie miałam najmiejszego pojęcia jak się wytłumaczyć dlaczego Justin jest u mnie w pokoju, zwłaszcza, że zaraz się wyda, że nie ma tu, ani Bo, ani Jade, a razem z tym większości osób z drużyny. Mieliśmy przechlapane. Spojrzałam na chłopaka z nadzieją, że on coś wymyślił i na szczęście tak było.
- Bentley się źle czuła. Czuje pan ten okropny zapach? - zapytał brązowowłosy chłopak i skrzywił się, posyłając mi oskarżycielskie spojrzenie. W chwili, gdy pan Craig odwrócił wzrok na mnie, szybko przybrałam wykończoną minę i przetarłam twarz dłonią. - Bo i Jade poszły szybko jej na dół po wodę i coś lekkiego do zjedzenia - dodał, wykorzystując fakt nieobecności dziewcząt, a ja liczyłam w duchu, że trener mu w to uwierzy. Nie chciałam odpowiadać potem za zniszczoną imprezę, albo nasz powrót do domu. Czułam jak pulsują mi policzki ze zdenerwowania i kłamstw jakich użył Justin.
- Rzeczywiście, cuchnie tu wymiocinami - stwierdził, robiąc niezadowoloną minę i zmierzył mnie uważnym wzrokiem, jak i mój strój. W tamtej chwili dziękowałam Bogu, że ubrałam tylko shorty i koszulkę, a nie jak większość dziewczyn sukienki. - W takim razie jak tylko Bo i Jade wrócą, ty, Bieber, idziesz do swojego pokoju - ostrzegł go, ściągając brwi razem i na wychodne zapytał jeszcze mnie, czy na pewno się dobrze czuję i nie potrzebuję jego pomocy. Potrząsnęłam głową i z chwilą, gdy drzwi się zamknęły, czekaliśmy z Justinem, aż odejdzie na taką odległość, by nas nie słyszał.
- Niezły jesteś w kłamstwach - skomplementowałam chłopaka, po czym odkręciłam butelkę wody, pijąc trochę zimnej substancji.
- Praktyki czynią mistrza - powiedział dumnym głosem, a ja mimowolnie parsknęłam, wchodząc do łazienki, gdzie przeszukiwałam hotelowe szafki. Jeśli naprawdę nieprzyjemnie tu pachnie, to wolę się jak najszybciej tego problemu pozbyć. W końcu moje palce oplotły metalową rzecz z widniejącym napisem na niej "odświeżacz powietrza o zapachu kwiatów". Skinęłam sama do siebie głową, po czym wróciłam do pokoju i zaczęłam pryskać całe pomieszczenie, aż cudowny zapach dotarł do moich nozdrzy. Westchnęłam cicho z zadowoleniem.
- Teraz możesz już iść, poradzę sobie - powiedziałam w końcu i tłumiąc ziewnięcie, wsunęłam się pod chłodną pościel łóżka. Podłożyłam grubą poduszkę pod głowę i przyglądałam się poczynaniom kapitana West High School Los Angeles. Spojrzał na mój telefon na szafce i wraz z tym przypomniał mu się prawdopodobnie sms od Olivii.
- Racja. Widzimy się dzisiaj na śniadaniu, weź kamerę - mruknął, przeczesując swoje miękkie włosy, po czym bez słowa wyszedł z pokoju, gasząc po drodze światło.
Odwróciłam wzrok w bok, zastanawiając się chwilę, która jest już godzina, ale postanowiłam jej nie sprawdzać. Zamiast tego przymknęłam moje zmęczone i ociężałe powieki, pozwalając, aby sen ogarnął moje drobne ciało w ciągu kilku minut.

                         

Jęknęłam cicho w materiał poduszki pod moją twarzą. Czułam jak Jade potrząsa moim ramieniem, abym wstała na śniadanie, ale tak bardzo chciałam spać dalej, że próbowałam z całych sił ignorować dziewczynę.
- Dobra, już wstaję - burknęłam niezadowolona, gdy znowu poczułam ruch swoim ciałem i zaciskając powieki, podniosłam leniwie ciało z wygodnego łóżka. Ogarnęłam szybkim spojrzeniem to co się działo wokół mnie; Bo kręciła swoje dosyć długie włosy, a Jade uśmiechnęła się do mnie i wzięła tabletkę, bodajże na ból głowy. Pewnie nieźle zabawiła się wczorajszej nocy.
Zgarnęłam kilka rzeczy do łazienki i postanowiłam szybko się odświeżyć, gdyż spociłam się przez sen, a raczej koszmar, który mi towarzyszył. Woda była zimna, więc pisnęłam zaskoczona, ale musiałam czekać, aż się nagrzeje, a wtedy spokojnie umyłam swoje ciało. Niecałe dziesięć minut potem moje gołe stopy znajdowały się na chłodnych kafelkach w łazience, a dłonie naciągały bieliznę na ciało oraz jeansy i krótką, czarną koszulkę, która ładnie kontrastowała z moimi jasnymi włosami. Korzystając z tego, że Jade zostawiła tu swoją kosmetyczkę, użyłam korektora i pudry, a na rzęsy nałożyłam tusz. Wyglądałam nawet dobrze, jeśli brać pod uwagę to, jak się czułam poprzedniego dnia. Rozczesałam włosy, krzywiąc się na małe kołtuny na ich końcach, a kiedy wreszcie udało mi się ich pozbyć, wyszłam z łazienki.
Niemalże w tej samej chwili usłyszałam gdzieś ryk pana Craiga, abyśmy schodzili na śniadanie, a Bo jęknęła, gdyż zakręciła tylko połowę swoich ciemnych włosów. W porę przypomniałam sobie o kamerze i prędko zgarnęłam ją w dłoń.
Wyszłyśmy z pokoju kilka minut później, a ze względu, iż winda była zajęta, postanowiłyśmy szybko zejść schodami w dół. Miałam nadzieję, że kapitan drużyny Seattle nie pamięta mnie, ani tego co chciałam zrobić. Zwiesiłam głowę i udawałam niezwykle zainteresowaną futerałem na kamerę i materiału, z którego był wykonany. Zmrużyłam oczy i zaczęłam się rozglądać po ogromnej sali, w której jedliśmy śniadania. Wszystko błyszczało i lśniło, a kelnerzy byli odziani naprawdę elegancko. Jednak ja odnalazłam wzrokiem stół z chłopakami i biorąc wdech do ust, ruszyłam w ich kierunku.
Nie miałam ochoty dzisiaj jeść, nie byłam szczególnie głodna, dlatego nie wzięłam dla siebie tacy z jakimś jedzeniem. Dostrzegłam jak rozmawiający Justin z kolegami, zauważa mnie i na chwilę przerywa rozmowę, ale zaraz do niej powraca. Nie znałam dwóch chłopaków, siedzących przy nim. To znaczy, kojarzyłam ich z wyglądu, ale imion nie mogłam zapamiętać.
- Cześć - powiedziałam odrobinę spiętym głosem i usadowiłam się na miejscu obok Ryana jak zwykle.
Justin nic nie odpowiedział tylko zachował kamienną twarz. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo jest niewyspany, a oczy są ospałe. Jego włosy były w nieładzie, ale mimo wszystko nadal mógłby powalić każdego swoją urodą. Przy nim nawet najpiękniejsza dziewczyna mogłaby stać się zakompleksioną nastolatką.
- Jestem Neville - przywitał się do mnie jeden z nich, a ja przestałam przyglądać się dla Justina. Odwróciłam wzrok na chłopaka, który miał przyjazną buzię i był odrobinę pucaty, ale miał taki urok, że z trudem powstrzymywało się od uśmiechu.
- Czy ty nie jesteś przypadkiem w drużynie cheerleaderek? - spytałam powoli, zaczynając sobie go przypominać jak podrzucają dziewczynami, lub je podnoszą. Neville skinął głową z uśmiechem. - Ja i James. - Kiwnął głową w kierunku swojego kolegi, który miał trochę przydługie ciemne włosy.
Justin wzniósł poirytowany oczy ku górze, a ja speszyłam się i nerwowo pogładziłam swoje uda. Zerknęłam przez ramię na stolik, przy którym siedział kapitan Seattle i momentalnie moje policzki pokryły się rumieńcem, gdy on również na mnie spojrzał. Odchrząknęłam, wracając wzrokiem na futerał i wyjęłam z niego ostrożnie kamerę.
- Jutro mamy mecz. Craig da nam dziś taki wycisk, że jutro nie wstanę - mruknął Ryan, jedząc swój ryż, a ja byłam zdziwiona, iż je to na śniadanie, ale nie skomentowałam i ustawiłam kamerę, by ich nagrywała. Wydawało się, że ani trochę im to przeszkadza i rozmawiali dalej, jakby nic ich nie nagrywało.
- Dziś popołudniu zjadą się wszystkie drużyny. - Głos Justina był spięty i zdenerwowany; widziałam jak sztywno siedzi. Podejrzewałam, że bardzo chce wygrać mecz i brał to wszystko na poważnie. Patrząc na to z innej perspektywy, to był naprawdę dobrym i zorganizowanym kapitanem.
- Więc kto ma przyjechać? - spytał James, marszcząc swoje brwi.
- Los Angeles, czy my, te kutasy z Seattle, Phoenix i Kansas.
Wzięłam w dolną wargę, słuchając tego co mówił Justin. Nie byłam w drużynie, ale również chciałam, aby to nasza szkoła wygrała. A z Bieberem było to możliwe. Bez pytania wzięłam z drugiego talerza Ryana kawałek arbuza i jadłam go powoli, aby się nie ubrudzić.
Gdy tylko skończyła się pora śniadaniowa, wstaliśmy i pomogłam posprzątać chłopakom ze stołu, biorąc kamerę ze sobą. Postanowiłam, że powlokę się za chłopakami do ich pokoju. Nie będę ciągle nagrywała tych samych scen.
- Stęskniłaś się za swoim chłoptasiem? - spytał dokuczliwie Justin, kiedy byliśmy blisko jego pokoju, a ja spiorunowałam go spojrzenie. Ryan nie mógł przestać się śmiać.
- To tylko dobry kolega - powiedziałam upartym głosem, zaciskując w jedną linię usta, po czym weszłam do wnętrza pokoju.
Przyjemnie pachniało, męskimi perfumami, poznałam w nich od razu zapach Justina, który był specyficzny. Panował w nim również porządek, a co do wystroju pokoju, nie różnił się praktycznie niczym od naszego, tylko, że oni nie posiadali balkonu. Uśmiechnęłam się pod nosem, dostrzegając rozmawiającego przez telefon Dana, który skinął mi głową na powitanie. Domyśliłam się, które łóżko należy do kapitana, więc zajęłam łóżko Ryana i nacelowałam obiektyw kamery na chłopaków.
- Lepiej się pośpieszcie, bo za 20 minut macie być na dole - pogoniłam ich ze złośliwym uśmiechem, a Justin odesłał mi identyczny gest.
- Oczywiście, masz zamiar nagrywać jak się przebieramy? - Uniósł brwi, gdy wyjął swój strój z torby sportowej, a ja na chwilę się zmieszałam, ale zaraz się poprawiłam.
- Możesz się przebrać w łazieńce, ale jeśli chcesz tu...to trochę nowego materiału się przyda - powiedziałam z rozbawieniem i zmrużyłam zabawnie oczy. Justin parsknął i bez słowa ściągnął bluzę i koszulkę przez głowę. Starałam się zachować taką samą minę jaką miałam kilka sekund, co było naprawdę trudne. Cieszyłam się, że siedzę na łóżku, bo przysięgam, iż kolana mi się ugięły na widok torsu Biebera. Może go nie lubię, ale do cholery, kto nie uznałby go za seksownego?
Nerwowo zagryzłam wnętrze policzka, wzrokiem przesuwając po kilku tatuażach, które miał na ciele oraz krzyżu, który chyba najbardziej mi się podobał. Gdyby David zrobił sobie tatuażach, rodzice zamordowaliby go, mimo, iż jest dorosły. Widocznie rodzice Justina są naprawdę wyluzowani.
Automatycznie uciekłam wzrokiem w bok, gdy kapitan zaczął odpinać pasek spodni. Poczułam się maksymalnie skrępowana i czułam falę gorąca, uderzającą w moje policzki. Słyszałam jak Justin się gardłowo śmieje z mojej reakcji.
- Nie widziałaś faceta w bokserkach? Czy ty w ogóle widziałaś go rozebranego? - spytał z trudem powstrzymując śmiech, co dla mnie nie było zabawne, a wręcz żenujące. Widziałam, ale nie mam zamiaru mu się z niczego tłumaczyć. Zresztą te wspomnienie jest dla mnie niezbyt przyjemne i chcę o nim jak najszybciej zapomnieć.
- Zamknij się, Bieber, albo ci pomogę - warknęłam nagle i znowu zaczęłam go nagrywać, gdy już był całkowicie ubrany. Pokręcił tylko rozbawiony głową, a ja już w tak krótkim czasie walczyłam sama ze sobą, aby nie udusić go gołymi rękoma.
Dan skończył rozmowę kilka minut potem i również się przebierał, a ja taktownie patrzyłam na ścianę, oszczędzając sobie przy tym wstydu. Odetchnęłam zadowolona z chwilą, gdy Ryan zagonił nas do wyjścia i szybko śpieszyliśmy się, aby zejść na dół na wielkie boisko niedaleko hotelu. Zagryzłam wargę, dostrzegając grupkę dziewcząt z Seattle na trybunach, przyglądającym się naszemu treningowi. Dziewczyny z naszej drużyny już stały w linii na boisku, a ja gdybym się wysiliła, mogłabym powiedzieć jaki kolor stringów miała pod krótką spódniczką. Mruknęłam coś pod nosem niezadowolona i stanęłam przy trenerze, ujmując w obiektywie całą naszą drużynę. Justin stanął jako pierwszy w szeregu, trzymając ręce za swoimi plecami, a obok niego Dan. Craig skreślił coś na liście, odliczył, czy wszyscy są, następnie uważnie przyjrzał się każdemu zawodnikowi.
- To już nie są żarty, jest to nasz ostatni trening przed jutrzejszym meczem. Wiecie, że od niego zależy, czy dostaniemy się do Miami - zaczął mężczyzna, a między drużyną zapadła grobowa cisza. Każdy wsłuchiwał się w słowa trenera, nawet ja. - Drużyna z Seattle jest naprawdę mocna, tak samo Phoenix. Z Kansas sobie spokojnie poradzicie, ale nie możecie im pobłażać. Za wszelką cenę, n i e dajcie się sprowokować, Seattle jest z tego bardzo dobrze znane. Dzisiaj na treningu dajcie z siebie wszystko - zakończył, a chłopcy zaczęli pomrukiwać coś między sobą. Justin zacisnął szczękę, mierzwiąc swoje włosy i rozejrzał się nagle.
- Możemy dostać "powodzenia" od cheerleaderek?
- Jeśli tylko tego chcą i się zgodzą. - Wzruszył obojętnie ramionami nasz trener i posłał mi porażający uśmiech. Słabo odwzajemniłam mu gest.
Nie miałam pojęcia, co Justin miał na myśli przez powodzenia, ale zaraz moje usta uformowały się w literkę "o". Olivia bezceremionalnie podeszła do Justina składając mu namiętny pocałunek na ustach. Kilka dziewczyn cmoknęło chłopaków w wargi, a niektóre w policzki. Nie wiedziałam, czy mam płakać, czy się śmiać, ale zesztywniałam, gdy zobaczyłam jak Dan kieruje się w moją stronę.
O nie.
Nieznacznie cofnęłam się do tyłu, przerywając nagrywanie na kamerze i modliłam się, by nie chodziło o to co myślę.
- Życzysz mi powodzenia? - spytał z uśmiechem na twarzy, a ja zmieszana nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Powodzenia.
- Liz - rzucił wymownie, a ja kątek oka dostrzegłam jak Justin na nas patrzy.
Czy on wyczuwa sytuacje za każdym razem, gdy najbardziej nie chcę, by nas widział?
Westchnęłam i szybko pocałowałam gładki policzek Dana, a on uśmiechnął się szeroko, gładząc chwile moją szczękę i odsunął się, aby zagrać. Zdezorientowana patrzyłam przed siebie, odwracając wzrok na Justina, który spojrzał gdzie indziej i przesunął językiem po górnych zębach.
Dałabym wszystko, aby wiedzieć co sobie w tamtym momencie myślał. 

~ jeśli przeczytałaś, skomentuj

                         
@coldiebieber
ask.fm/ihoransome
#project98ff - hashtag
shippujecie jussie? a może dizzie? 



16 komentarzy:

  1. Koocham to kurde tak mooocno! :*
    Zajebiście piszesz Laaska <3
    Czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha genialny i też jestem ciekawa co sb justin wtedy pomyślał. (*¯︶¯*)

    A tak nwm ale.może kapitan Seattle cos do naszej Liz podbija: 3 hahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział :) jeżeli informujesz o rozdziałach to i mnie możesz @szkitek

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że dodasz dopiero za tydzień, a tu proszę jaka miła niespodzianka :) Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo ❤ Tez chciałabym wiedzieć, co Juss sobie wtedy pomyślał. Do next 😘

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie to najbardziej ciekawi to, kiedy Liz w końcu opowie o tej sytuacji z chłopakiem, z którym się zbliżyła. Czekam tylko na moment, kiedy być może opowie o tym Justinowi, może coś się wydarzy... Nie wiem, ale mam nadzieję, że dotrwam do tego xd A końcówka rozdziału jest urocza! I to bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej mam głupie wrażenie że Justin jest zazdrosny xd ;P Takie słodkie zakończenie ;) Uwielbiam to opowiadanie <3 Rozdział cudo<3 Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  8. ojej, ja też bym chciała wiedzieć co on sobie wtedy pomyślał...... :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej słonko. Twój blog został nominowany na blog miesiąca na ocenialnii jbff --> http://fanfictions-for-you01.blogspot.com/2015/12/blog-listopad-2015.html . Jeżeli wygra będzie nominowany do głosowania na blog roku. Powodzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Justin na pewno jest zazdrosny! Jestem tego pewna!
    Czekam na nn z wielką nadzieją, że Justin się złamie i będzie jakaś fajna, romantyczna scena! Albo już nie taka romantyczna, ale jakby się pocałowali, to sądzę, że nikt by nie narzekał. ;)
    Tymczasem zapraszam do siebie na http://friends-jbff.blogspot.com/ pojawił się już prolog, pierwszy rozdział w tym tygodniu! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemu on nie mógł do niej podejść? Kurde a już miałam taką nadzieję! JA shippuję Jussie!! Oni muszą być razem!

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam! Czekam następny 😃

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to ff i juz sie nie moge doczekac az w koncu sie zacznie cos miedzy justinem a lizz!

    OdpowiedzUsuń
  14. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału oraz tego jak potoczy się między głównymi bohaterami sprawa love.xoxo

    OdpowiedzUsuń