piątek, 4 września 2015

08. Jesteś okropny.

                    

Zatrzymałam się gwałtownie, gdy usłyszałam swoje imię krzyknięte przez niski głos. Oblizałam powoli swoje pulchne wargi i odwróciłam się na pięcie, aby spojrzeć na dobrze zbudowanego, młodego trenera naszej szkolnej drużyny, który posłał mi uśmiech. Przełknęłam ciężko ślinę i ruszyłam nieśpiesznie w jego stronę. Zawsze otaczała go aura chłodu i gdy coś mówił, zawsze zapadała cisza. W dodatku był dosyć młody, co jeszcze bardziej mnie krępowało. Wkrótce stanęłam przed mężczyzną ze spuszczoną głową w dół.
- Tak? - spytałam stosunkowo niepewnym głosem i wzięłam w zęby dolną część ust. Zawsze wiedziałam, że do mnie zwraca się lepiej niż do większości osób, ale nie miałam pojęcia, czym jest to spowodowane.
- Robisz ten projekt z Bieberem, tak?
Pokiwałam głową, nie śmiejąc się odezwać i kopnęłam nogą kępkę trawy znajdującą się pod moim butem. Słyszałam w oddali jakieś chichoty i piski i skrzywiłam się na samą myśl co może się dziać właśnie w tej chwili w szatni.
- Prawdopodobnie to wiesz, ale za tydzień nasza drużyna ma mecz w Phoenix i jeśli tam wygramy, będzie finał w Miami. Dostaniemy się tam autokarem, będzie zapewniony hotel i wyżywienie przez szkołę. Zdaję sobie sprawę, że zależy ci na studiach, więc przemyślałem to i żebyś miała więcej materiału, możesz pojechać z drużyną i cheerleaderkami. Szkoła opłaci połowę za ciebie - oznajmił, unosząc lekko brwi do góry, a ja westchnęłam ciężko i podrapałam się po swoim policzku, biorąc krok do tyłu, spoglądając na trenera, który miał ciągle uśmiech na twarzy i uważnie mnie obserwował.
Nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. David prawdopodobnie da mi pieniądze od rodziców, ale sam fakt, że miałabym tam pojechać nie brzmiał dobrze. Nie wytrzymam zbyt wiele czasu w towarzystwie Olivii i Justina bez swoich przyjaciół. Jednak z drugiej strony trener miał rację, musiałam być praktycznie wszędzie z Bieberem, a gdybym opuściła ten wyjazd, straciłabym dużo minut materiału. W mojej głowie szybko odliczały się wszystkie "za" i "sprzeciw", jednak tych pierwszych było o wiele więcej.
- A ile miałabym zapłacić za siebie? - Wypuściłam powietrze z płuc.
- 30 dolarów. Więc jak?
Ułożyłam usta w dziubek po jednej stronie policzka i zaczęłam się wahać nad odpowiedzią i zdołałam tylko wydusić z siebie tępe "tak", następnie krzywo się uśmiechając. Trener pokiwał głową z lekkim uśmiechem i powiedział, że potem poda mi więcej informacji, jednak, gdy znowu miałam odejść, przywołał mnie z powrotem do siebie.
- Niedługo będzie nowy nabór na cheerleaderki, nie chciałabyś się zgłosić, panno Bentley? Masz wspaniałe proporcje do tej dziedziny.
W myślach głośno wyśmiałam nauczyciela i potrząsnęłam tylko głową. Samo bycie cheerleaderką nie było złe, ale to, że miałabym z chłopcami wspólne treningi, a konflikt z Justinem na pewno by się między nami zaostrzył.
- Pomyślę nad tym, do widzenia, trenerze - wymamrotałam do dorosłego i przymykając oczy, odwróciłam się, prędko wychodząc z wielkiego boiska otoczonego siatką.


                      

Spojrzałam na siebie uważnie w lustrze, znajdującym się w moim pokoju i przechyliłam głowę odrobinę w bok. Miałam na sobie krótką czarną koszulkę, oraz spódniczkę z wysokim stanem. Włosy zostawiłam rozpuszczone, spinając je w kilku miejscach za pomocą wsuwek, by nie przeszkadzały mi. Nie nałożyłam zbyt wiele makijażu, tylko zwykły puder, eye liner oraz tusz do rzęs. Zastanawiałam się co mam myśleć o tym spotkaniu. Czy Dan naprawdę uzna to jako randka? Osobiście nie uważam tak i przyjęłam to za zwykłe spotkanie znajomych i miałam nadzieję, że chłopak zrobi to samo co ja.
Musiałam przyznać, że byłam odrobinę zdenerwowana, bo wiedziałam, że podobam się Danowi, co było co najmiej krępujące.
Biorąc głęboki wdech powietrza do płuc, zgarnęłam kilka rzeczy do swojej torebki i wyszłam z pokoju, schodząc na dół po schodach. Słyszałam stąd wydobywające się dźwięki z telewizora, co oznaczało, że mój starszy brat jest w domu. W dodatku musiałam go poprosić o jakieś pieniądze, bo nie dostawałam kieszonkowych, tylko jak czegoś potrzebowałam i to nie zawsze.
Wbiłam stosunkowo mocno proste zęby w dolną wargę i podeszłam do brata, siadając na oparciu kanapy, na której siedział. Posłałam mu dziwny uśmiech i przesunęłam dłonią po długich, jasnych włosach, które sięgały mi prawie do bioder.
David uniósł na mnie wzrok swoich oczu, a jego brwi poruszyły się ku górze.
- Nie dam ci pieniędzy, bo rodzice powiedzieli, że nie zasłużyłaś - powiedział od razu, jakby wiedział o co mi chodzi, a ja zmrużyłam oczy na słowa wypowiedziane z jego ust.
Wysunęłam dolną wargę do przodu, patrząc na niego z dostrzegalnym wyrzutem.
- Proszę, daj mi te pieniądze, a nie powiem dla mamy co wyprawiałeś ostatnio. Micheal mi powiedział - powiedziałam chytrym głosem, a mina Davida świadczyła o tym, że już wygrałam. Jego najlepszy przyjaciel był okropnym plotkarzem i niewiele trzeba, by pociągnąć go za język, a on wyśpiewa wszystko. Zawsze przyda się hak na swojego brata, bo nie wiadomo co może się zdarzyć. - Z tego co się dowiedziałam, to nieźle bawiłeś się na działce u niego, robiąc z..
- Zamknij się już i idź - przerwał  mi szybko i wcisnął w dłoń kilka banknotów wyjętych z portfela. Zaśmiałam się cicho i potargałam mu włosy na pożegnanie, podczas, gdy on przyglądał się mi morderczym wzrokiem. Była dopiero godzina 16, więc nie musiałam mówić dla niego, gdzie wychodzę, bo było pewne, iż wrócę za kilka godzin, lub mniej.
Droga zajęła mi około dwudziestu minut, a moje nogi już mnie bolały. Mruknęłam coś niezadowolona pod nosem, siadając na ławeczce, gdzie miałam chwilę poczekać na Dana, gdyż mnie uprzedził, że przedłużyły mu się koropetycje z matematyki, które dawał i zaraz będzie. Potarłam swoje uda w nerwowym geście, jak to miałam w zwyczaju, gdyż miałam tam prawie niewidoczne blizny. Zaciągnęłam spódniczkę do dołu i wzięłam do ust miętową gumę do żucia. Nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć.
Dana wciąż nie było, a ja z każdą chwilą bardziej zagłębiałam się w swoich myślach. Przypominałam sobie w głowie słowa Justina, gdy powiedział "sama się przekonasz czym Dan...". Pokręciłam głową sama do siebie i położyłam dłoń na drewnianej ławce, wybijając palcami nieznany mi rytm.
Na dodatek muszę jeszcze powiedzieć Davidowi o wyjazdowym meczu i kolejnych potrzebnych mi pieniądzach. Mam nadzieję, że mnie za to nie zabije, bo czasami miałam naprawdę dużo wydatków, a wiedziałam, że mają też swoje sprawy z rodzicami. Utkwiłam wzrok w przechodzących obok mnie ludzi, aż dostrzegłam ciemne włosy i niesamowicie zielone oczy chłopaka. Od razu wiedziałam, że to Dan, więc podniosłam się zgrabnie z ławki, delikatnie się uśmiechając w jego kierunku. Miał na sobie czarne jeansy i czarno-szarą koszulę, w której wyglądał naprawdę dobrze.
- Przepraszam, ale ten dzieciak naprawdę niczego nie mógł załapać z nowego działu - sapnął zmęczony, a ja poznałam po jego przyśpieszonym oddechu, że nie chciał sie spóźnićm na spotkanie.
Mimowolnie uznałam to za odrobinę urocze i pokiwałam głową ze zrozumieniem.
- Nic się nie stało, nie czekałam długo - powiedziałam szczerze, strzelając ze swoich kości u dłoni i przymknęłam oczy, gdy niespodziewanie poczułam usta chłopaka na swoim policzku. Nie skomentowałam tego, lecz spróbowałam znowu się uśmiechnąć, powoli zaczynając iść.
- Tak naprawdę nie mam pojęcia dokąd idziemy - dodałam, zerkając kątem oka na dosyć wysokiego chłopaka, który się rozejrzał wokół nas.
- Kino jest zbyt typowe, park tak samo, więc może plaża? Po prostu się przejdziemy, coś zjemy - zaproponował, a ja uznałam, że to wcale nie jest taki zły pomysł. W końcu oderwę się choć na chwilę od tego projektu, który naprawdę mnie męczył.
Szliśmy kilka minut w ciszy, nie odzywając się do siebie, ale mi to nie przeszkadzało. Prawdę mówiąc, nie miałam zbyt wielu tematów z chłopakiem do rozmowy, oprócz podstawowych rzeczy. Wątpiłam, by interesował się takimi rzeczami co ja.
Ździerałam lakier ze swoich paznokci, aż dotarliśmy na plażę. Dzisiejszego dnia nie było zbyt wiele ludzi, więc jedynymi dźwiękami jakie się wydobywały to był szum morza, nasze oddechy i ptaki do czasu, aż Dan nie zadał pytania.
- Dzisiaj trener mówił nam, że jedziesz z nami do Phoenix i zamierzasz dołączyć do drużyny cheerleaderek.
Parsknęłam śmiechem, kręcąc głową.
- To pierwsze to prawda, jednak to drugie to bzdura. Bycie cheerleaderką w naszej szkole jest beznadziejne przez fakt, że są łączone treningi, robią za ciężary i należą do jednego z zawodnika. W dodatku pewnie bym miała kogoś, kto nawet, by mnie nie chciał, ale by był do tego zmuszony. - Wzruszyłam obojętnie ramionami, wpatrując się w naprawdę piękny widok przed siebie. Schowałam dłonie do kieszeni sweterka, który nałożyłam, gdyż zrobiło się chłodno i zagryzłam wnętrze policzka. Coraz bardziej chciałam wrócić już do swojego domu.
- Mogłabyś być ze mną w parze - mruknął Dan, spoglądając na mnie z góry i zatrzymał się, sprawiając, że ja również musiałam to zrobić. Zdałam sobie sprawę, że przeszliśmy spory kawałek plaży i zaraz była droga, by wrócić do centrum miasta.
Zmarszczyłam brwi na słowa chłopaka przed sobą z trudem wyłapując słowa przez jego australijski akcent i zwilżyłam wargi językiem.
- Jeśli się nie mylę jesteś z Jade.
- Zawsze można to zmienić i tak będzie nowe losowanie, więc nie będę z nią - powiedział przekonującym głosem, a do mnie wcale nie docierało to, że rozmawiamy o tym, że mam wstąpić do drużyny. Jednego byłam pewna - to nie nastąpi tak szybko, zwłaszcza, że jakoś nie widzę siebie w tym.
- Pogadamy o tym kiedy indziej, okej? - Zmieniłam temat i westchnęłam cicho. Mięśnie na moich udach i łydkach już mnie bolały przez wysiłek fizyczny i nerwowo bawiłam się swoimi palcami u dłoni, zamierając w bezruchu, gdy poczułam dłoń Dana na swoim policzku, a jego kciuk gładził jego skórę.
Cholera, pomyślałam spanikowana, tylko raz się w życiu całowałam i to jeszcze, gdy byłam na imprezie z Davidem u jego kolegi i tego serdecznie żałuję. Nie było to za przyjemne doświadczenie dla mnie.
Czułam jak z każdą chwilą puls mi przyśpiesza, gdy Dan wpatrywał się we mnie.
- Naprawdę mi się podobasz. - Uśmiechnął się zawadiacko, mówiąc to niższym głosem niż zwykle i gdy zauważyłam jak przymyka powieki i pochyla się nieznacznie w moją stronę, odskoczyłam. Nie chciałam, by to zrobił i w dodatku po tak szybkim czasie. Miałam wrażenie, że zaraz zapadnę się pod ten plażowy piasek, a rumieńce ukazały się na moich policzkach.
- Muszę iść, dziękuję za dziś - wymamrotałam niewyraźnie pod nosem, szybko go wymijając. Zauważyłam jak zaskoczony na mnie patrzy i mruczy coś niezadowolony.
Serce było mi jak oszalałe, nie wiedziałam co się przed chwilą działo. Dan chciał mnie pocałować i to po jednym spotkaniu. Możliwe, że biorę to za poważnie - w końcu to nic wielkiego, ale dla mnie to coś, co się wiąże z uczuciami i z byle kim się takich rzeczy nie robi. To dla mnie stanowczo za wcześnie. W dodatku moje doświadczenie jest naprawdę niskie, bo niewiele pamiętam z tamtej felernej nocy na imprezie, gdy pierwszy raz się całowałam i zrobiłam parę głupot, których żałuję.
W ekspresowym tempie dotarłam do domu, nic mówiąc do Davida, zamykając się w swoim pokoju. Długo patrzyłam na siebie w swoim lusterku, nie wiedząc dlaczego, ale miałam ochotę się rozpłakać. Położyłam się, więc do łóżka, zakrywając całe ciało swoją ukochaną i cieplutką kołdrą, a buzię schowałam w miękkiej poduszce. Za dużo emocji we mnie siedziało i w końcu musiałam się jakoś rozluźnić, ale powstrzymałam się. Rzadko kiedy płakałam i nie miałam zamiaru tego zmieniać. Zwłaszcza przez chłopaków. Oni nie są warci łez.
Leżałam tak chwilę, pociągając nosem, starając się opanować. Nie byłam za bardzo zmęczona, ale, kiedy już znalazłam się w łóżku, poczułam się niesamowicie sennie i po krótkiej chwili zapadłam w głęboki sen.
Następnego dnia nie poszłam do szkoły bez powodu. Po prostu byłam zbyt leniwa, a od czasu do czasu mogłam sobie odpuścić jeden dzień w szkole. W naszym liceum pojawiłam się dopiero w piątek. Oczywiście nie mogłam zapomnieć o swoim wiecznym towarzyszu, czyli kamerze i weszłam przez ogromne drzwi do wnętrza budynku. Od razu do moich uszu zaczęły docierać przeróżne, głośne dźwięki, jednak ja podeszłam do swojej szafki.
Wyciągnęłam strój na wychowanie fizyczne i rozejrzałam się, schodząc na dół, gdzie znajdowały się szatnie. Na szczęście nikogo nie było na korytarzu, a w damskiej części były już moje koleżanki z klasy. Z uśmiechem przywitałam się z Jade, gdyż moja przyjaciółka Maddie nie chodziła ze mną do klasy razem z Cameronem i musiałam radzić sobie sama. Rozmawiając w dosyć dobrym humorze, przebrałam się w strój. Kiedy cała klasa wyszła na zewnątrz, trener zarządził, że dziewczyny pograją w siatkówkę, a chłopcy w koszykówkę. Nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu, ale nic nie mogłam poradzić na to, iż pierwszą czynnością jaką zrobiłam, było sprawdzenie, czy jest Justin. Był; jak zwykle wyglądał perfekcyjnie, nieważnie co miał na sobie. Jego włosy były w nieładzie i widać było po jego twarzy, że zaspał. Było to conajmniej urocze, ale przenigdy bym mu tego nie powiedziała w twarz. Nie wiem co byłoby gorsze, mój wstyd, czy jego odpowiedź na moje słowa. Wolę o tym nie myśleć.
Rozeszliśmy się klasą i po chwili grałyśmy, co jakiś czas się zmieniając, aż minęła cała godzina lekcyjna. Chcąc nie chcąc, dostrzegałam, iż Bieber patrzy na mnie z pogardą i wyższością, co chwilami robiło się już naprawdę przykre, zwłaszcza, że ja zazwyczaj nie byłam taka w stosunku do niego. Zastanawiałam się, czy rzeczywiście dobrze zrobiłam, zgadzając się na ten wyjazd. Przecież ja z nim się tam pozabijamy.
- Masz dziś kamerę? - Usłyszałam nagle głos przy sobie, a kapitan zawodników stanął przede mną, ocierając skrawkiem twarzy czoło pokryte kropelkami potu.
- Mam. Gdzie podziałeś swoją Olivię? - spytałam lekceważącym tonem, bo byłam zła o to w jaki sposób wcześniej na mnie patrzył. To, że był bogatszy i miał łatwiejsze życie ode mnie, nie znaczyło, że ma prawo się czuć lepszy ode mnie.
- A ty gdzie zgubiłaś swojego Dana? Już słyszałem jak się z nim całowałaś, opowiadał wszystko w szatni - odparł brązowowłosy chłopak, opierając się o barierkę za nim, a ja zmarszczyłam brwi, bo to nie była prawda. Przecież Dan nie zdążył mnie nawet dotknąć, cóż, nie zamierzałam się tłumaczyć dla takiej osoby jak Justin. A na marginesie muszę pogadać z Danem, dlaczego coś takiego powiedział? Jeszcze cała szkoła pomyśli, że jesteśmy razem, czego nie chcę.
- Jesteś okropny. - Skrzywiłam się, mierząc go spojrzeniem i potrząsnęłam głową z niedowierzaniem.
- Tak jak ty - rzekł tonem wypranym z emocji i tak jak to zawsze robił, ominął mnie, bezczelnie szturchając mnie swoim ramieniem. Zacisnęłam wargi, pocierając trochę bolące miejsce, ale wzdychając po chwili, poszłam za chłopakiem, wiedząc, że muszę jeszcze dziś nagrać kawałek materiału, a w mojej głowie nie byłoby myśli, która nie używałaby wulgaryzmu w stronę Biebera. 


~ jeśli przeczytałaś, skomentuj

                     

wiem, że możecie uznać ten rozdział za nudny i beznadziejny, ale nie mogę ciągle pisać tylko o Justinie i Lizzie, muszę też pokazać inne rzeczy, tak jak spotkania z przyjaciółmi, relacje z rodziną i tym podobne. z góry przepraszam za taki rozdział, aniołki

25 komentarzy:

  1. Haha, przed chwila skomentowalam poprzedni rozdział z pytaniem "kiedy next " 😂 No to czytam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fajny, ale podoba mi sie mnie niż poprzedni... Mimo to juz nie mogę doczekać sie następnego. Buzka 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Supi rodzial ^^ Strasznie mi sie podoba ta fabula ^-^ Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, wcale nie nudny :* nie rozumiem czemu Justin jest taki oschły... Czekam na następny mam nadzieje że pojawi sie nie długo :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski!! Niech lizzy zostanie cheeliderka ヽ(^。^)ノ

    OdpowiedzUsuń
  6. jak zawsze genialny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. super super justin robi sie zazdrosny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. znajac zycie lizzie zostanie cheerliderka i bd w parze z justinem. :) czekam na next❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny! Proszę niech ona dojdzie do cheerliderek i będzie z Jussem :D Do by było wyrabane w kosmos ❤ Czekam na następny :* /nixababy

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem zdziwiona że ona tak szybko uciekła od niego. a lizzie pewnie będzie cheerliderka haha

    OdpowiedzUsuń
  11. No co za frajer z tego Dana -.- Niech Lizzie będzie pomponiarą! Hahaha bardzo bym się ucieszyła. I na pewno miałaby wzięcie :D Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Boskkki <333 dodasz dziś nn??? Proooooooooooooooooosze!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następny???

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlaczego nie ma nn? 😭

    OdpowiedzUsuń