środa, 22 lipca 2015

04. Wiem, że na mnie patrzysz, Bentley.

                             

- Dobrze ci radzę, znajdź sobie w końcu jakiegoś chłopaka, bo zaczynam się bać, że jesteś lesbijką - oznajmił David, opadając na miejsce na kanapie obok mnie. Miał na sobie tylko shorty, z dumną miną gładząc się po swoim umięśnionym torsie. 
Spojrzałam na niego zdezorientowana i jednocześnie rozbawiona; nie raz mi to powtarzał, a ja mu za każdym razem tłumaczyłam, że na zawołanie sobie nie znajdę, a poza tym jakoś nie interesuję się chłopakami na tę chwilę. 
- Po co mam znajdować? - spytałam, wzdychając i przewróciłam oczami, ściszając o parę tonów telewizor, bym mogła lepiej słyszeć głos swojego ukochanego brata. 
Roześmiał się cicho do mnie, a potem poczułam jak przyciąga mnie do swego ciała i mierzwi mi włosy, na co jęknęłam niezadowolona. 
- Przecież Asian i Patrick biorą ślub za miesiąc. Chyba sama nie chcesz iść, prawda? - droczył się ze mną, mocniej mnie obejmując, a ja naprawdę byłam przyduszana jego silnymi ramionami. 
Odpowiadając na jego pytanie - wcale mi nie przeszkadzało nieposiadanie chłopaka na ślub kuzynki. Był dopiero za miesiąc, więc nawet nie chciałam o tym myśleć, a do tego dochodził fakt, że jestem zazwyczaj aspołeczna i nie lubię takich rzeczy jak bale, czy wesela.  
- Puść mnie, albo oberwiesz - wymamrotałam, próbując odciągnąć jego ręce ode mnie i, gdy nadal tego nie zrobił, uderzyłam łokciem w jego krocze, czując jak natychmiast rozluźnia uścisk. 
Wstałam, podnosząc futerał swojej kamery, spoglądając na brata z uniesioną brwią, z trudem powstrzymując się od śmiechu. Może to było niegrzeczne, ale zachowywaliśmy się jak typowe rodzeństwo.
- Zobaczysz.. - stęknął, próbując brzmieć groźnie, kuląc się na czarnej kanapie, a jego dłonie znalazły swoje miejsce pomiędzy nogami. - Powiem wszystko dla rodziców, tylko zadzwonią... - Podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł dłonią twarz, gdy ból mu przeszedł.
Rzucił mi mordercze spojrzenie, a ja odwzajemniłam jego gest.
- I tak wiem, że tego nie powiesz. - Wzruszyłam ramionami z delikatnym uśmiechem, przegarniając swoje jasne włosy palcami. 
Poprawiłam pasek na ramieniu od kamery i ruszyłam do drzwi, naciągając na nogi swoje ulubione, niesamowicie wygodne buty. Chwilę potem już mnie w domu nie było, a ja spokojnym krokiem szłam w stronę szkoły. Nie stresowałam się już tak jak za pierwszym razem, gdyż już się przyzwyczaiłam, że jestem z Bieberem na etapie nienawiści, ale odpowiadało mi to. Nie wyobrażam sobie, że mielibyśmy się w jakimś stopniu dogadywać, bo żadna normalna dziewczyna, nie mogłaby wytrzymać w takim zadufanym w sobie kolesiu. 
Oczywiście, gdy doszłam na miejsce, były tylko cheerleaderki w swoich kusych strojach. Od razu poznałam tlenione blond włosy Olivii i jej słynny, pełny dekolt, który uważałam za sztuczny, ale to były tylko moje podejrzenia. Weszłam na trybuny i usiadłam na jednym z krzesełek, chwilę przyglądając się jak ćwiczą, a niedługo potem głośne, męskie śmiechy zawodników, gdy weszli na murawę. 
Podniosłam wzrok wyszukując Biebera, jednak nie mogłam znaleźć jego osoby. Nerwowo przygryzłam dolną wargę, czując zirytowanie ogarniające moje ciało, bo przyszłam tutaj tylko i wyłącznie z jego powodu, a pierwszą myślą było to, że po prostu nie przyszedł. 
Postanowiłam trochę poczekać, obserwując jak trener wchodzi na boisko i sprawdza obecność. 
- Bieber! - wyczytał z listy dosyć młody trener, a gdy nikt mu nie odpowiedział, rozejrzał się dokładnie po całym boisku. 
Widziałam jak niezadowolona Olivia zdziera lakier ze swoich długich paznokci, robiąc typową minę obrażonej księżniczki. 
- Gdzie jest do cho... - zaczął jawnie zdenerwowany mężczyzna, ale po chwili przerwał mu chłopak, wchodzący na boisko, poprawiający swoje włosy.
- Przepraszam, panie trenerze - powiedział na tyle głośno, iż byłam w stanie to usłyszeć nawet z trybun. Twarz Nevton rozjaśnił szeroki uśmiech, gdy tylko go zobaczyła, a ja cicho prychnęłam pod nosem. Naprawdę nie znosiłam tej dziewczyny, chociaż nie miałam do tego powodu, bo szczerze mówiąc, nie powinno mnie obchodzić co wyprawia z Justinem. 
Stanął w linii, obok Dana, posyłając mu chłodne spojrzenie, następnie wyprostował się dumnie, a ja ciężko przełknęłam ślinę, gdy jego wzrok powoli przesunął się na mnie. Na twarzy nie widniały żadne emocje, więc patrzyłam na niego w taki sam sposób, starając się wyglądać obojętnie. Po krótkiej chwili odwrócił spojrzenie na Olivię i puścił do niej oczko.
- Masz szczęście, Bieber, że mam dziś dobry humor i nie musisz robić karnych pompek, ani okrążeń - oznajmił trener do nastolatka, a on tylko się cicho zaśmiał. - Więc rozgrzewkę prowadzi Bolton. 
Dan uśmiechnął się zadowolony pod nosem, po czym zaczął biegać wokół boiska, a reszta robiła to samo.
Spuściłam wzrok na swój notatnik i bazgrałam na nim jakieś cytaty z piosenek, oraz dziwne rysunki, które nic nie przypominały. Zastanawiałam się, co potrzebne jest mi do materiału w projekcie. Co powinnam jeszcze się od niego dowiedzieć? Zresztą, jak mam to zrobić, gdy my ze sobą nawet normalnie nie rozmawiamy, tylko jedno kieruje złośliwe uwagi do drugiego. 
Po dwudziestu minutach, w końcu wyciągnęłam kamerę z futerału i nagrałam parę ujęć, jak Justin gra na boisku. Robił to naprawdę dobrze, a ja naprawdę się dziwiłam, dlaczego odrzucił propozycję najlepszej szkoły w całych Stanach Zjednoczonych. Widać, że trener był dumny z niego, oraz tego, iż podciągnął poziom gry naszej drużyny szkolnej do góry, a chłopaki nabrali werwy. 
Z każdą minutą robiło się coraz ciemniej, a ja dziękowałam Bogu, że miałam na sobie swoją ulubioną, szarą bluzę. Położyłam kamerę na kolanach i przymknęłam oczy, opierając się wygodniej, czując ogarniającą mnie po chwili senność.

                            

Mruknęłam coś przez sen niewyraźnie i niezadowolona, gdy usłyszałam cichy śmiech przed sobą. Niechętnie otworzyłam oczy i jęknęłam, widząc jak Justin trzyma w dłoni kamerę i nagrywa mnie. Ukryłam twarz w swojej bluzie, jeszcze mało co kontaktując ze światem. 
Przetarłam twarz dłońmi, by się bardziej rozbudzić i dopiero po chwili, wszystko powróciło do normy. Podniosłam wzrok na dosyć wysokiego chłopaka przede mną i przewróciłam oczami. Miał na sobie strój zawodnika, jednak oczywiście - koszulkę miał przewieszoną przez ramię, a jego mięśnie na torsie były naprawdę widoczne. Odchrząkując, odwróciłam spojrzenie, wyciągając rękę po kamerę.
- Daj - mruknęłam, prosząco do niego, jednak on tylko parsknął śmiechem, oddając mi ją, uprzednio wahając się, a ja ustawiłam kamerę z boku tak, by go nagrywała, a ja nie musiałam trzymać jej w dłoni. Wzięłam do dłoni notatnik, by czymś zająć dłonie i spojrzałam na niego, podczas, gdy usiadł obok na krzesełku, wycierając twarz z potu koszulką.
- Więc.. - zaczęłam, przesuwając językiem po górnych zębach, niezbyt wiedząc, co powinnam powiedzieć, czy też zapytać.
- Opowiedz, jak wyglądają wasze codzienne treningi. Lubisz trenera? Co powinno się poprawić w naszej drużynie? - wydusiłam z siebie i zatrzymałam długopis na kartce, patrząc na chłopaka od dołu.
Zmrużył oczy na moje słowa i zamyślił się; widziałam, że otworzył usta, by coś powiedzieć (zapewne chamskiego), ale zerknął na kamerę i odezwał się po niecałej minucie. 
- Nasze treningi wyglądają tak, jak widziałaś - mruknął z czystym niezadowoleniem w głosie, posyłając mi aroganckie spojrzenie. Zacisnęłam lekko usta na to i zagryzłam dolną wargę. - To zależy od pory roku i od tego, czy cheerleaderki mają w tym samym czasie trening. Jeśli jest zima, ćwiczymy na hali, a resztę roku na boisku przed szkołą. Dziewczyny służą za nasze ciężary - mówił wszystko z taką lekkością, łatwością, jakby to naprawdę było coś co lubi robić i go interesuje. 
- To znaczy? - Westchnęłam pod nosem, gdy na chwilę się zaciął w mówieniu. 
Patrzyłam, jak uśmiecha się zadowolony, na same słowa o cheerleaderkach. Chyba naprawdę go kręciły, zwłaszcza Olivia Nevton. 
- Czyli, gdy robimy standardową rozgrzewkę, między innymi przysiady, one są na naszych barkach, robiąc nam za ciężar. Tak samo przy pompkach i innych ćwiczeniach. Jeśli cheerleaderek nie ma, wtedy ćwiczymy sami. Po rozgrzewce, następuje mecz. Zawsze zmieniamy skład podzielonych drużyn, by były równe siły. Zazwyczaj cały trening trwa około dwóch godzin, ale niekiedy krócej. Co do trenera..jest w porządku, a nasza drużyna robi się coraz lepsza. Jedynie mamy mały problem z podawaniem długich piłek. - Zakończył, a ja mentalnie się uśmiechnęłam, że choć trochę coś mi opowiedział i w dosyć normalnym tonie. 
Pokiwałam głową, przecierając oczy i upewniłam się, że kamera jest włączona. Wzięłam ją do ręki, gdy Justin wstał.
- Chodź do szatni. 
Kiwając głową, szłam obok niego i nagrywałam jak idzie, zadając kolejne pytanie, przeskakując przez barierkę.
- Czasami masz dość treningów?
Justin spojrzał na mnie uważnym spojrzeniem i po chwili patrzył przed siebie, wchodząc do szatni, a ja stałam, nie wiedząc, czy powinnam wejść do środka.
Wywrócił oczami i wciągnął mnie do środka, tak szybko, jakby mój dotyk go parzył. Rozumiem, że mnie nie cierpiał, ale nie aż w takim stopniu. Westchnęłam cicho, bo chwilami robiło mi się przykro, ale starałam się tego nie okazać, bo jestem silna, prawda? 
Usiadłam na ławce, opierając się za szafki za mną i przyglądałam się, nagrywając, jak Justin wyciąga ręcznik i parę innych rzeczy.
- Nie, treningi to dla mnie sama przyjemność - odparł krótko i rzucił mi spojrzenie przez ramię, ruszając w stronę pryszniców. - Poczekaj. 
- Mhm.
Obserwowałam jak znika za drzwiami, a niedługo potem słyszę, jak bierze prysznic. Wypuściłam powietrze z rozchylonych warg i uniosłam kamerę do oczu, by móc nagrać urywek szatni, następnie wyłączając ją, a nogą wybijałam na podłodze znany tylko mi rytm. Czekałam, aż chłopak wyjdzie i znowu coś ponagrywam. Wiedziałam, że projekt będzie trwać naprawdę długo i muszę się przyzwyczaić do Biebera i jego zachowania. Zastanowiłam się, czy ma jakieś problemy z policją przez wjechanie radiowozem do basenu, ale wolałam o to nie pytać, bo może się wściec na mnie.
Wyciągnęłam wygodne nogi przed siebie, znudzona znowu pociągając za nitki moich podziurawionych spodni. Z jednej strony cieszyłam się, że dziś nie był z Olivią i teraz nie muszę znosić jej towarzystwa, ani jej sztucznych cycków. 
Z chwilą, gdy Justin wyszedł z łazienki, podniosłam wzrok i od razu go spuściłam, bo miał na sobie tylko przepasany przez biodra ręcznik. Cholera, moje myśli naprawdę nie były prawidłowe w tamtym momencie i udawałam nazbyt zajętą swoim notesikiem, gdzie miałam zapisane niektóre ważne pytania i odpowiedzi kapitana. 
- Wiem, że na mnie patrzysz, Bentley. - Usłyszałam stłumiony i zadowolony głos nastolatka, gdy wziął czyste ubrania, znowu znikając w łazience.
- Nie, nie patrzę - odpowiedziałam, zaciskając usta i napisałam swoje imię na kartce. 
- Patrzysz - odezwał się, wychodząc już całkowicie odziany i schował swoje rzeczy, następnie wychodząc z szatni, a ja znowu włączyłam nagrywanie w kamerze. 
- Przymknij się.
W końcu mnie posłuchał, chociaż widziałam jak posyła mi wredny uśmieszek. Przewróciłam mimowolnie oczami i wbijając zęby w dolną wargę, opuściliśmy teren szkoły w ciszy. Naciągnęłam kaptur szarej bluzy na swoje włosy i patrzyłam w ciemność, którą rozświetlało kilka przydrożnych lamp. 
- Wsiadaj, odwiozę cię, cnotko - mruknął do mnie, a ja nie wiedziałam, czy mam być zła za to jak mnie nazwał, czy być wdzięczna, że mnie odwiezie, bo było późno i ciemno. 
Postanowiłam wybrać drugą opcję i wsiadłam do jego czarnego samochodu, zapinając pasy, obserwując jak on sam obchodzi auto i znajduje się obok mnie za kierownicą. Wyszukał sprytnie klucze i umieścił je w stacyjce, nie siląc się, by na mnie spojrzeć. 
- Dzięki. - Odważyłam się w końcu powiedzieć i odwróciłam wzrok za szybę, patrząc jak Justin wyjeżdża z parkingu na ulicę. 
Nie odpowiedział, jednak zauważyłam, jak delikatnie zaciska szczękę, jedną ręką kierując samochodem.
Jechaliśmy w krępującej ciszy, uznałam, że skoro Bieber nie pyta o mój adres, wie, gdzie mieszkam. Oparłam głowę o szybę i wyłączyłam kamerę, bo nie było sensu, już nagrywać i tak zauważyłam, że stracił humor bez konkretnego powodu. 
No cóż, Liz, nie zwracaj na to uwagi, pomyślałam i przymknęłam zmęczona powieki. Było to dopiero kilka dni, a ja miałam dość już projektu, głównie przez Justina, który wykańczał mnie psychicznie i po części fizycznie również. Jutro w końcu była sobota, ale wiedziałam, że będę musiała jakoś kontynuować projekt. Denerwowałam się, bo nie wiedziałam, czy jutro jest trening, a jak nie, to jak mam spotkać się z Justinem. Nie chciałam spędzać z nim wolnego czasu od szkoły, ale pani Wigmore musiała mnie wybrać. Serdecznie dziękuję.
- Więc uh...co wynikło z tym radiowozem? - wymamrotałam niewyraźnie po długiej chwili, mocno zagryzając wargę z nerwów. Oczekiwałam jego odpowiedzi ze ściśniętym żołądkiem, zerkając na jego profil twarzy. 
Chłopak skręcił w lewo, wjeżdżając w moją dzielnicę i zerknął na mnie w ułamku sekundy, palcami stukając o kierownicę.
- Mój ojciec zatuszował sprawę - odpowiedział na moje pytanie obojętnym głosem, jednak wyczułam, iż jest to drażliwy dla niego temat. 
Tak myślałam. 
Przecież sam Justin Bieber był zbyt idealny, by mieć jakieś problemy. Kasa jego ojca wszystko załatwi, a reputacja o synu wciąż będzie dobra. To tylko mnie upewniło w tym, że szatyn siedzący obok mnie, jest zwykłym, rozpieszczonym dzieckiem, które nie miało w życiu żadnych problemów. Nigdy nie będzie musiał na siebie pracować, nie będzie musiał się martwić o typowe dla dorosłych rzeczy. Nie wyobrażam sobie, że sama niedługo będę obchodziła osiemnaste urodziny. 
Wolałam być niepełnoletnia i móc popełniać błędy, bo każdy myśli, że dorosły musi być rozważny i odpowiedzialny. Wcale tak nie jest, wiem, że sobie nie poradziłabym sama ze wszystkim i jestem wdzięczna, że mieszkam z Davidem. W sumie wydawało się to dość proste, bo nasi rodzice siedzieli w innym mieście, przesyłali nam pieniądze, chociaż mój brat dorabiał czasami jako barman. 
Po dziesięciu minutach, rozpoznałam, że jesteśmy na miejscu. Schowałam kamerę do futerału, powoli odpinając pasy, nie patrząc na Justina, bo jego wzrok mnie onieśmielał.
- Jutro nie ma treningu.
Zagryzłam wnętrze policzka, otwierając drzwi samochodu i wystawiłam jedną nogę, by wysiąść, nie odpowiadając, bo zwyczajnie nie wiedziałam co.
- Jutro jestem w domu dopiero o 18 - dodał, nonszalancko opierając się jedną z dłoni o okno i przegarnął długimi palcami swoje włosy. 
- Okej. - Pokiwałam głową, wysilając się na chłodny uśmiech w jego stronę, następnie zatrzaskując drzwi za sobą. Gdy spojrzałam na niego przez ramię, dostrzegłam jak wywraca oczami, po czym znowu odpala silnik. Stałam na tarasie, opierając się o barierkę i patrzyłam na niego, dopóki samochód nie zniknął w ciemności.

jeśli przeczytałaś, skomentuj!
                       

1) zagłosujcie w ankiecie!
2) informowani!
3) hasztag na twitterze, by więcej osób się dowiedziało o p98, więc szybciej pojawiałyby się rozdziały!
4) komentujcie ☺☺
5) ZROBIŁAM NOWY ZWIASTUN!  


więc nasz ship nazywa się Jussie  (od JUStin i lizzIE)

22 komentarze:

  1. coraz bardziej się rozkręca podoba mi się :)natrafiłam na opowiadanie przez przypadek teraz wchodzę tu cały czas i sprawdzam czy nie ma rozdziału czekam aż coś zaiskrzy między tą dwójką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie, czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrrr no no ciekawie ⊙﹏⊙

    OdpowiedzUsuń
  4. najlepsze ff ever czekam na next:****

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rodział ^^ Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział bardzo mi się spodobał :D

    OdpowiedzUsuń
  7. O jezu, jak ja kocham tą dwójkę. Chcę więcej rozdziałów kochana :D Ale co dalej z relacjami między nimi? Niech stanie się coś fajnego :D <3

    OdpowiedzUsuń
  8. super, jedno z lepszych opowiadań

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. niesamowity rozdział

    OdpowiedzUsuń
  11. extra ♥♥♥ czekam na nowy rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny <3
    A czy bedzie rozdzial z.perspektywy Justina? Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny <3
    A czy bedzie rozdzial z.perspektywy Justina? Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  14. czekam na nn :***

    OdpowiedzUsuń
  15. Boskkki :** czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń