niedziela, 28 czerwca 2015

02. Księżniczka szybciej nie mogła?

                    

Gdy o 7:20 wstałam, aby się przygotować do szkoły, wyglądałam okropnie. Przez całą dzisiejszą noc szalała burza, co sprawiło, że nie spałam 3 godzin. Nawet dobry korektor tylko po części zakrył moje cienie pod oczami, a włosy kompletnie się nie układały, więc związałam je w luźnego warkocza. Naciągnęłam na nogi jakieś jasne jeansy z dziurami, zwykłą koszulkę z nadrukiem, oraz czarne kedsy, które David mi kupił jak był w San Francisco. Starałam się nie myśleć, że dziś jest pierwszy dzień, kiedy będę oficjalnie zaczynać ten cały projekt, bo to tylko przyniosłoby mi więcej stresu. 
Wsunęłam swój nie taki tanią kamerę do futerału, przedtem pamiętając, by usunąć wszystkie filmiki z niej, po czym wyszłam z pokoju na sam dół do kuchni. Mruknęłam powitanie do swojego brata, następnie siadając naprzeciw niego przy stole. Zaczęłam robić sobie tosta i popijałam go herbatą, odkładając torbę i futerał na krzesło obok. 
- Gdzie się tak uderzyłaś? - zapytał chłopak, przeżuwając swój kęs kanapki, a ja niezrozumiale coś mruknęłam pod nosem, nie wiedząc co on ma na myśli. Zmarszczyłam brwi i uniosłam na niego pytające spojrzenie swoich niebieskich tęczówek. 
David wywrócił oczami i dodał.
- Na nadgarstkach. 
Od razu zesztywniałam i spojrzałam na swoje ręce, chowając je za stołem, dostrzegając prześwity fioletowego koloru na swojej skórze. Odchrząknęłam skrępowana, nie mając bladego pojęcia, jakiego teraz kłamstwa mam użyć, bo nie miałam zamiaru powiedzieć, że to sprawka Biebera. Znając mojego brata pewnie rzuciłby się w mojej obronie, a tego nie chciałam. Niepotrzebne zamieszanie, a z tego co widziałam, Bieber był bardzo dobrze zbudowany, do tego zawsze towarzyszył mu ten jego przyjaciel Ryan. To byłoby bez sensu.
- Niechcący się uderzyłam o murek - gładko skłamałam i uciekłam wzrokiem w bok, dokończając swoją kanapkę i wstałam, poprawiając torbę na ramieniu, mrucząc pod nosem do swojego brata, że już powinnam iść.
Szybko znalazłam się poza terenem swojego domu i odetchnęłam ciężko, ruszając w kierunku swojego liceum, czując jak z każdym krokiem, żołądek coraz mocniej mi się zaciska. 
Co jemu powiem, jak go zobaczę? Czy powiedział swoim kolegom, że będę go nagrywać i spędzać większość czasu? Jak zareaguje jego przyjaciel, gdy usiądę z nimi na lunchu? Czego powinnam unikać w projekcie, a co mam robić? 
 Było zbyt wiele pytań, lecz na żadne z nich nie miałam konkretnej odpowiedzi. 
Weszłam na dziedziniec szkolny, rozglądając się za swoją przyjaciółką, lecz ciemna blondynka była niska, co sprawiała, że była praktycznie niewidzialna w tłumie. Westchnęłam pod nosem, nerwowo wbijając zęby w dolną wargę, pociągniętą przedtem malinowym błyszczykiem i weszłam do środka szkoły równo z dzwonkiem. Szybszym krokiem wzięłam z szafki książki, już praktycznie wchodząc do klasy, aż zatrzymałam się, bo przypomniały mi się słowa Justina. 
Będę jutro czekał na ciebie z tyłu szkoły. 
Od razu obrałam za cel tamte miejsce i żwawo tam szłam, wiedząc, że chłopak będzie zły. Miałam nadzieję, że nie będzie dla mnie wredny, ani nic z tych rzeczy. Każdy może zapomnieć, poza tym on nie jest żadnym z moich głównych priorytetów. 
Zagryzłam wnętrze policzka, trzymając w dłoni futerał z aparatem, a w drugiej torbę z książkami. Tylnym wyjściem opuściłam szkołę, rozglądając się za jakąś osobą, aż w końcu mój wzrok natknął się na miodowe tęczówki, które dosłownie mnie spiorunowały spojrzeniem. Przełknęłam ciężko ślinę, czując jak serce dudni mi w piersi, a w ustach nagle mi zaschło, bo nie miałam pojęcia co mu powiedzieć. Patrzyłam tak na niego jak idiotka, podczas, gdy on odgarnął palcami swoje brązowe włosy, mierząc mnie dokładnie spojrzeniem. Widziałam jak przesuwa językiem po górnych zębach, po chwili odrobinę podchodząc bliżej mnie.
- Księżniczka szybciej nie mogła? - zapytał, prychając, wyciągając z kieszeni jeansów papierosa i zapalniczkę. Obserwowałam jak podpala fajkę i umieszcza ją pomiędzy swoimi pełnymi wargami. Natychmiast opuściłam wzrok, by nie pomyślał, że jestem jakaś dziwna, mimo, że pewnie jestem. 
- Mogła - mruknęłam pod nosem tak, żeby nie słyszał, ale po jego minie domyśliłam się, że jednak dotarło to do jego uszu. Może i było to niegrzeczne z mojej strony, ale w tamtej chwili nie obchodziło mnie to zbytnio.
Napięcie między nami z każdą chwilą rosło, a ten kto kiedyś powiedział, że cisza jest cholernie głośna - miał rację, bo ja miałam wrażenie, że zaraz ogłuchnę od tego.
Wiedziałam, że teraz nie mogę zacząć projektu, gdyż musimy wrócić na lekcje, plus, on właśnie pali papierosa, a na terenie szkoły jest to zakazane. Skrzywiłam się na obrzydliwy zapach i wzięłam krok do tyłu, wyciągając kartkę z torby, którą miał podpisać. Oblizałam spierzchnięte wargi i, gdy tylko zgniótł niedopałek papierosa swoim butem, podałam mu ją. Szybko przesuwał wzrokiem po literkach i wziął długopis ode mnie.
- Podpiszę to, jak zrobisz mi loda - oznajmił bez żadnych emocji w głosie, a ja wpatrywałam się w niego, nie wiedząc, czy on mówi poważnie. Widząc moją minę, tylko się zaśmiał, mrucząc coś jak "cnotka". - Żartowałem, wyluzuj - dodał, a ja zacisnęłam usta, bo ten jego żart wcale nie był dla mnie zabawny.
Patrzyłam jak schludnie podpisuje lewą dłonią kartkę, widząc z jaką niechęcią i skrzywioną miną robi. Wzięłam kartkę, zerkając na jego staranny i zgrabny charakter pisma, po czym schowałam dokument.
- Zaczynamy na lunchu. - Odgarnęłam jasny kosmyk włosów za ucho, podnosząc wzrok na Justina, który tylko obojętnie wzruszył ramionami, następnie przeszedł obok mnie, tak, że szturchnął mnie ramieniem. 
Kutas, pomyślałam i wywracając oczami, poszłam za nim, wiedząc, że idzie do klasy na lekcję. Zmarszczyłam brwi, gdy jednak moje przypuszczenia się nie sprawdziły, a on objął czekającą na niego Olivię, od razu ciągnąc. w stronę męskiej łazienki. 
Parsknęłam śmiechem, kręcąc głową z niedowierzaniem, wchodząc do klasy, przepraszając za swoje spóźnienie. Usiadłam jak zawsze w ostatniej ławce przy oknie i przez całą lekcję, zastanawiałam się, czy nie powinnam pokazać również prawdy na projekcie o Bieberze, a nie tylko same dobre rzeczy o nim. Zobaczymy jak wyjdzie.

                     

Nałożyłam sobie jakąś sałatkę i sok na tacę, rozglądając się zestresowana po dużej stołówce. Od razu zauważyłam stolik, przy którym siedział Justin, Ryan i chyba z tego co kojarzyłam Chaz z Zackiem. Posłałam blady uśmiech do Maddie i ruszyłam w stronę chlopaków.
Justin musiał już chyba im powiedzieć o projekcie, bo nie wyglądali na zaskoczonych, gdy znalazłam się przy ich stoliku, kładąc kamerę na nim, czując na sobie natarczywy wzrok Zacka. Wyszczerzył zęby w głupim uśmiechu, a Bieber nawet nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem. Widocznie nie byłam nawet tego warta. 
- Hej, kochanie, jestem Zack - odezwał się ciemnowłosy chłopak i mrugnął do mnie, a ja zdezorientowana usiadłam w bezpiecznej odległości od Justina, który był pomiędzy mną, a Ryanem. 
- Hej - odmruknęłam do chłopaka cicho, wzdychając ciężko, po czym zerknęłam na Justina, który w tamtym momencie wywracał oczami i dostrzegłam jak kopie w łydkę swojego kolegę.
- Przejdźmy do rzeczy - powiedział zirytowanym głosem, patrząc na mnie takim spojrzeniem, że bałam się mu sprzeciwić. Wymamrotałam coś niewyraźnego i włączyłam kamerę, kierując na chłopaka obok mnie. Zaczynając mówić szybko coś na wstępie, chociaż wiedziałam, że gdy wszystko będzie gotowe i tak to poprzerabiam w programie. 
- Więc reasumując... - kończyłam tak zwany wstęp, oblizując wargi, niepewna co jeszcze mam powiedzieć, zaczynając przypominać sobie notatkę, której miałam się nauczyć. - Życie kapitana drużyny nie jest takie proste i nie wystarczy dobra kondycja, by odnosić sukcesy. Dlatego wszystkiego dowiemy się w tym projekcie o Justinie Bieberze, kapitana piłkarzy w naszej drużynie Los Angeles West High School, który dwukrotnie pobił rekord międzystanowy ilości strzelonych bramek w ciągu jednej połowy meczu. Odrzucił również propozycję i stypendium jednej z najlepszych szkół sportowych w New Jersey, aby pozostać z naszą drużyną do samego końca i poprowadzić ją do finału Stanów Zjednoczonych w Miami - powiedziałam wszystko co wczoraj wieczorem wyuczyłam się na pamięć i przekręciłam kamerę na kolegów chłopaka, którzy potwierdzili moje słowa, chwaląc Justina za jego osiągnięcia. Zerknęłam na chłopaka, który, gdy tylko kamera nie pokazywała jego, od razu posłał mi gniewne spojrzenie. 
Po 10 minutach odłożyłam kamerę na bok, a w dłonie wziął je właśnie Justin. Westchnęłam tylko i zajęłam się jedzeniem, bo zgłodniałam, nie zwracając uwagi na to o czym rozmawiają przyjaciele kapitana drużyny. Chłopak przez chwilę bawił się moją kamerą, po czym schował ją w futerale, podczas, gdy ja jadłam. Dopiłam sok do końca i gdy zadzwonił dzwonek na ostatnią lekcję, wstałam, odnosząc tacę. Niechętnie po raz kolejny włączyłam urządzenie i nagrałam jak Justin idzie do klasy i parę innych momentów, widząc zaciekawienie uczniów, gdy się domyślili, że robię projekt. 
Przewróciłam oczami, gdy kamera odnalazła swoje miejsce w pokrowcu i poszłam na ostatnią lekcję. 
Westchnęłam zirytowana, gdy nauczycielka zrobiła niezapowiedzianą kartkówkę z wczorajszej lekcji i byłam pewna, że dobrej oceny za to nie dostanę. Nigdy nie byłam dobra z tego przedmiotu, a uczyłam się przeciętnie. Przez całe 50 minut  nudziłam się w klasie od biologii, z ulgą oddychając, gdy zabrzmiał ostatni dzwonek. Wstałam z krzesła, krzywiąc się, gdy słyszałam jak jakieś wytapetowane dziewczyny mówią między sobą, że jest impreza u Biebera dzisiejszej nocy.
Skrzywiłam się, bo wiedziałam, że to oznacza, że muszę tam pójść i ponagrywać trochę tego dupka. Miałam gdzieś czy to będzie mu odpowiadać, podpisał już kartkę, którą oddałam dla Wigmore, więc nie ma wyjścia. Jest teraz skazany na moje częste towarzystwo i niech nie myśli, że niechęć działa tylko w jedną stronę. Chętnie bym wolała siedzieć w domu niż nagrywać jego treningi, czy to co robi w domu. Ten "film" sprawi, że nauczyciele chyba wycofają projekt, gdy zobaczą jak Justin żyje na co dzień. Ta przykrywka wysportowanego, zabawnego i miłego chłopaka, który ciężko trenuje piłkę nożną, okaże się być zwykłym kłamstwem. 

                      

wow, jestem bardzo zaskoczona tyloma komentarzami pod pierwszym rozdziałem, bardzo wam dziękuję i mam nadzieję, że pod tym będzie tak samo, bo każdy komentarz motywuje do pisania ☺ 
pamiętajcie - zakładka informowani, oraz komentarze ♥

19 komentarzy:

  1. To jest świetne :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! <3 czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moge się doczekać nastepnego <3333333

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam jak najszybciej następny ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział. Ciekawe czy zdecyduje się nagrywać Justina kiedy nie będzie się zachowywał tak jak powinien miły i zabawny chłopak. Zyczę weny i czekam na kolejny x

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, czekam nn :)
    życzę weny ♥
    @naturalzaynx

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej, cieszę się, że już dodałaś rozdział. Byłam mega ciekawa, hah. Wspaniały:) Mam nadzieję, ze Justin złagodnieje dla Lizzie :/ Czekam na nn x

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne świetne świetne <3 ciekawa jestem co będzie dalej czekam na następny , życzę dużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny*.* Czekam na kolejny! ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo spodobało mi się twoje ff i fabuła jest bardzo ciekawa, czekam na kolejne rozdziały i jak pisałaś w poprzednich notkach mam nadzieje też ze skonczysz pisać to opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. super boże! zapraszam też do mnie flamesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Super, wreszcie jakaś alternatywna możliwość na brak nudy w wakacje. mam nadzieję, że za niedługo kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  13. *BLOG JEST INSPIROWANY TELEDYSKIEM DO AS LONG AS YOU LOVE ME*
    Rose Williams. Siedemnastolatka z bardzo zamożnej rodziny.
    Jako jedynaczka, była oczkiem w głowie swojego ojca.
    Całe jej życie było dokładnie zaplanowane...
    Jason Christopher Richards. Dziewiętnastolatek, którego życie nie oszczędzało.
    Któregoś dnia, los sprawił, że dwa kompletnie różne światy się spotkały.
    Zaplątali się w sidła miłości niespodziewanie.
    Niestety sielanka nie trwała długo. Ojciec Rose postawił przed sobą jeden cel.
    Odseparować od siebie zakochanych...

    [PROLOG


    -Rose, posłuchaj proszę.
    Niewiele mogę Ci dać.
    Mój samochód, kilka ubrań, gitara
    czy obskurne mieszkanie to wszystko co mam.
    Choćbym nawet chciał nie dostaniesz ode mnie,
    tego wszystkiego co mogą dać Ci inni.
    Wiesz dobrze że wolałbym abyś zakochała się w kimś kto jest równy tobie,
    a nie w takim pieprzonym biedaku jak ja.
    Mimo różnic, kocham Cię najbardziej na świecie.
    Zapłaciłbym za twoje szczęście cenę swojego życia.
    Tylko proszę nie rezygnuj z nas, kochanie...]

    OdpowiedzUsuń
  14. Justin Bieber pochodzi z ułożonej, zamożnej i pobożnej rodziny. Nic by nie wskazywało na to, że wybierze takie życie jakie wybrał. Wyrachowany, agresywny, nieobliczalny, żyjący w kryminalnym świecie młody mężczyzna marzy tylko o tym aby wstąpić w szeregi mafii. Przeszkadza mu tylko, że nie jest czystej krwi Włochem. Wie, że musi być naprawdę dobry, aby wkupić się w łaski dona, co ciągnie za sobą serię morderstw, kradzieży i zamieszek z jego strony. Gdy tylko mu się udaje dostaje swoje pierwsze zadanie, po którym od razu trafia za kratki. Justin liczył na morderstwa, zastraszanie, handel narkotykami i żywym towarem długimi latami, a nie liczenie cegieł więziennej ściany. Jednak nawet nie odsiaduje miesiąca, gdy odwiedza go dosyć nietypowa osoba.
    Doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych.
    Chłopak dostaje propozycję. Dosyć nietypową. W zamian za wolność ma porzucić czarne interesy, wrócić do szkoły i pilnować Skylynn Hall- córkę prezydenta. Z pozoru poukładaną nastolatkę, która marzy tylko o pokoju na świecie i podtrzymaniu gatunku puszczyka plamistego. Mimo, że z uprzedzeniem, Justin zgadza się i szybko tego żałuje, gdy dochodzi do starcia pomiędzy nim, a dziewczyną. Już po kilku zamienionych zdaniach ma ochotę rozszarpać ją gołymi rękami i nic nie idzie w dobrym kierunku. Mimo, że sam nie jest świętoszkiem aroganckie zachowanie Skylynn doprowadza go do białej gorączki.
    Zapraszam
    http://all-of-the-lights-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń