piątek, 3 czerwca 2016

38. Dogrywka.

                          

Do szkoły przyszłam razem z Maddie, która próbowała uspokoić mnie przed dzisiejszym meczem. Nie było to łatwe z racji tego, że ciągle mój umysł wymyślał powodu, przez które występ cheerleaderek może się nie udać. Przeklinałam w myślach Justina i to, że zgodziłam się wstąpić do drużyny. Wypuszczając cicho powietrze z ust, pociągnęłam za dłoń swoją przyjaciółkę w kierunku szatni. Była mi bardzo bliska i nie sądziłam, aby osoby z drużyny miały problem z tym, że będzie mi towarzyszyć przed meczem. Zresztą potrzebowałam kogoś, aby się rozluźnić i nie panikować za bardzo przed samym występtem. Było już po dwóch pierwszych lekcjach, a od trzeciej rozpoczynał się mecz z Seattle. Miałam dosyć dobry humor, gdyż kartkówka, której wcześniej się obawiałam, poszła mi zadziwiająco dobrze, a zazwyczaj z tego przedmiotu nie miałam rewelacyjnych ocen.
Popchnęłam drewnianą powłokę, za którą słyszałam już podekscytowane rozmowy dziewcząt i kilku chłopaków cheerleaderów.
- Cześć! - rzuciłam w kierunku drużyny, a wszyscy chórem mi odpowiedzieli. Nie chciałam bardziej się denerwować rozmową z nimi, więc tylko odwróciłam się do Maddie, wyciągając swój strój z szafki. - Będziemy robić układ dwa razy, więc jak mi się uda, to przyjdę do ciebie na trybuny. Kup mi jakiś sok. - Wręczyłam jej pieniądze, a ona pokiwała głową, siadając na ławce przy mojej szafce. Rozmawiałam z Maddie przez cały czas, jednocześnie nakładając na swoje ciało granatowo-biały materiał z domieszkami złotego koloru. Najbardziej mi się podobał ze wszystkich strojów, jakie miała dotąd nasza szkoła.
- Zrobię ci dobieranego warkocza - odezwała się Maddie, a ja pokiwałam głową i usiadłam na podłodze przed nią, krzyżując nogi. Miałam pod spodem krótkie spodenki, których nie było widać z normalnej perspektywy, ale ja za to nie musiałam się obawiać, że ktoś zobaczy moją bieliznę. Podczas, gdy Madeline przeplatała odpowiednio moje jasne kosmyki włosów, rozmawiałam chwilę o układzie z Rachel. Miała do mnie większe zaufanie niż na samym początku, ale wiedziałam, że się martwi, czy uda mi się dobrze ustanąć na rękach Neville'a. Wystarczy, że źle podskoczę, a to może się skręceniem kostki, albo innym urazem.
- Zaraz wychodzimy na boisko! Mecz będzie za jakieś 35 minut; nasi zawodnicy są już tam - podniosła głos kapitanka drużyny, a w szatni zapadla cisza. Posłałam krzywy uśmiech Maddie, która przytuliła mnie krótko, wychodząc razem ze mną i resztą w stronę boiska. Czułam chłodny powiew wiatru na swojej skórze brzucha, gdyż jego niewielki skrawek był odsłonięty. Kiedy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz, do moich uszu dobiegł dźwięk naszej szkolnej orskiestry. Było więcej osób niż się spodziewałam, niektórzy uznali mecz za niezłe źródło dochodu i porozstawiali przerożne budki z jedzeniem czy drobnymi upominkami. Trybuny były zapełnione, na pewno miała na to wpływ przepiękna pogoda. Na boisku przechodzili trenerzy, sędziowe i jakieś przypadkowe osoby.
Nasza szkolna drużyna była innym, mniejszym boisku, gdzie było wyznaczone miejsce na rozgrzewkę przed meczem. Pożegnałam się z Maddie, która skierowała się do Camerona, a ja wraz z dziewczynami rozpoczęłyśmy rozgrzewkę, następnie porządne rozciągnięcie swoich mięśni. Robiłam to w takim miejscu, aby nikomu nie świecić częściami ciała i starałam się wykonywać wszystko bardzo skrupulatnie, nie chcąc dostać żadnych kontuzji podczas występu.
Zerknęłam na dziewczyny, które po kilkunastu minutach przestały się rozciągać, a ja sama usiadłam na wyłożonym podłożu, wyciągając prosto złączone nogi przed siebie. Z łatwością moje palce oplotły kostki, przyciągając się do nóg.
- Najlepsze w cheerleaderkach jest to, że sobie wyobrażam, jakie przydatne rzeczy potrafią robić. Podniecające. - Usłyszałam głos nad sobą i nie musiałam podnosić wzroku, aby rozpoznać, kto mógł wypowiedzieć takie zdanie. Parsknęłam śmiechem i dotykając głową kolan, podniosłam się, spoglądając na Justina, który trzymał w ręce piłkę i przerzucał ją z rąk do rąk z nudów. Miał na sobie strój kapitana, jego włosy (które prawdopodobnie jaśniały od słońca tak samo jak moje) były ułożone w artystycznym nieładzie. Miał w dolnej wardze kolczyk, ciągle w nim grał, a ja się dziwiłam, dlaczego mu na to pozwalają.
- Jesteś idiotą. - Pokręciłam głową rozbawiona, śmiejąc się gardłowo i wpatrywałam się chwilę w ziemię. Kiedy ujrzałam przed oczami dłoń Justina, bez dłuższego zastanawiania się, chwyciłam ją, dzięki czemu mógł mi pomóc z łatwością się podnieść. Otrzepałam spódniczkę na wszelki wypadek i zwilżyłam wargi, widząc, że chłopak robi to samo. Odwróciłam wzrok na Neville'a, który miał mnie dziś wyrzucać do góry. Sam jego widok sprawił, że mój stres coraz bardziej wzrastał.
- Hm? Stresujesz się? - Justin spojrzał na mnie od boku, a ja zmieszana pokiwałam głową, splątując moje dłonie ze sobą z przodu brzucha.
- Trochę. Neville mnie wyrzuca i ro-
Kapitan drużyny zerknął w stronę, w którą się wpatrywałam.
- Neville! - zawołał nagle, zarzucając ramię na moje ciało, a ja spanikowana próbowałam go odwołać od pomysłu, który wiedziałam, że uroił mu się w głowie. Zażenowana obserwowałam jak przystojny chłopak się odwraca od grupki kolegów i kieruje się w naszą stronę. Zażenowa posłałam mu uśmiech, ciągle skupiając się na tym, że Justin mnie obejmuje.
- Co, stary?
- Chciałem cię tylko ostrzec, że jeśli Lizzie spadnie włos z głowy, podczas waszego występu, to możesz już wybrać numer sali, w której będą ci zakładali gips na nogi. - Wskazał ruchem glowy na mnie, przyciskając mnie bardziej do jego boku, a ja wzruszyłam niedbale ramionami do Neville'a, który uważnie spojrzał na Justina, a potem przeniósł wzrok na moją osobę. Na jego twarzy błądził łobuzerski uśmiech.
- Och, spokojnie. Lizzie nic się nie stanie - zapewnił, kiwając głową, po czym pstryknął mnie w nos i odszedł ponownie do swoich znajomych. Spojrzałam na kapitana i szturchnęłam go biodrem.
- Zrobiłeś ze mnie jakąś pokrakę. - Posłałam mu oskarżycielskie spojrzenie, po chwili się tylko zaśmiałam, lecz mój śmiech zanikł na widok, wchodzącej na boisko Olivii. Od razu się odsunęłam, mając potajemnie nadzieję, że Justin znowu mnie przyciągnie, ale to się nie stało. Widząc jej morderczy wzrok skierowany na mnie, natychmiast odeszłam do grupki dziewcząt, biorąc od Faith kilka łyków zimnej wody. Starałam się nie patrzeć na chłopaka i Olivię, jednak za każdym razem oko uciekało mi w ich stronę. Spodziewałam się, że Justin pozwoli cheerleaderce się pocałować, ale nawet z tej odległości byłam w stanie zauważyć, jak ją ignoruje i bezczelnie wzrusza ramionami. Kiedy mój wzrok i kapitana zetknął się, machinalnie udałam zaangażowaną w rozmowę z dziewczynami. Oddałam plastikową butelkę z wodą Faith i kiedy Rachel oznajmiła, że powinniśmy już wchodzić na boisko, gdyż Seattle tocjuż zrobiło, wzięłam głęboki wdech do ust. Wiedziałam, że jeszcze zostanie trochę czasu, ale samo pokazanie się przez tak ogromną ilością ludzi było dla mnie czymś wielkim. Cały skład naszych drużyn, jak i trener ruszył w stronę tunelu, który prowadził na wejście do boiska. Słyszałam stłumione okrzyki, orkiestrę i trenera, każącego nam się ustawić w pozycję, którą wcześniej ustaliliśmy.
- ...oraz West High School Los Angeles z trenerem Nicolasem Craigem i kapitanem Justinem Bieberem! - Głos wzmocniony megafonem rozległ się wokół nas, jak i wrzawa wszystkich kibiców naszej szkolnej drużyny. Moje serce podeszło do gardło, jednak trzymałam na ustach szeroko uśmiech i w typowych dla cheerleaderkach podskokach ze złotymi pomponami weszłyśmy na boisko. Zaśmiałam się mimowolnie pod nosem na widok przepięknie wypełnionych trybun, jak i samego przygotowania do meczu. Byłam pod wrażeniem. Wszystko było zdecydowanie lepiej zorganizowane, niż w samym półfinale w Phoenix.
Na środku boiska znajdowała się już drużyna z Seattle, a ich kapitan wywiercał we mnie chłodne spojrzenie. Domyśliłam się, że mnie pamięta oraz zniszczenie butów Justina. Spróbowałam odgonić od siebie te myśli i potarłam swoje trochę opalone już od ciągłego przebywania na słońcu ramiona. Olivia szła przede mną krokiem godnym modelki, a Dan szedł na samym końcu, gdyż się wyraźnie spóźnił i ledwo zdążył na czas. Na trybunach panowały podekscytowane rozmowy, a ja próbowałam skupić się na przemowie, jaką mówił pan Craig. Wszystkie cheerleaderki usiadły na trawie, wsłuchując się w trenera, dającego nam ostatnie, ważne uwagi. Serce biło mi niewiarygodnie szybko, nie byłam w stanie odnaleźć swojej przyjaciółki na trybunach, więc wkrótce zaprzestałam swoich działań.
- Będzie dobrze, Lizzie. Już ćwiczyliśmy to wiele razy, złapię cię z łatwością. Uwierz mi, po prostu jak najszybciej wyprostuj nogę. - Neville położył dłoń na moim ramieniu, pocierając je chwilę, a ja pokiwałam głową, odrobinę robiąc się spokojniejsza. Czułam na sobie wzrok Dana, dlatego się tylko pokrzepiająco do niego uśmiechnęłam. Nie mogłam powstrzymać od spojrzenia na kapitana, który uniósł brwi do góry z uśmiechem, po czym wskazał na nogi Neville'a. Wywołał u mnie śmiech, którego nie kontrolowałam, jednak po dłuższej chwili się uspokoiłam i spoważniałam. Uniosłam głowę na wzniesienie, gdzie znajdował się mężczyzna mówiący przez megafon.
Zacisnęłam swoje stosunkowo drobne dłonie na pomponach, wstając z murawy i kierując się na miejsce, gdzie zaraz miał być występ cheerleaderek. Grupa z Seattle już prezentowała swoje umiejętności, lecz osobiście nie uważałam, aby ich układ był dużo lepszy niż nasz. Oni bardziej skupili się na tańcu, a my na efektach, co na pewno spodoba się dla publiczności. Zerknęłam na chłopców z naszej drużyny i gdy tylko megafon zapowiedział nas, skrzywiłam się na krzyki dobiegające z trybun. Ustawiłam się na swoim miejscu, wypuszczając powietrze z płuc, a wraz z tym rozległa się muzyka, do której zaczęliśmy wykonywać układ. Wszystko poszło po maśle, przez chwilę myślałam, że źle stanęłam na rękach Neville'a, jednakże tak się nie stało. Złapałam się za kostkę prawej nogi i uniosłam ją naprawdę wysoko ze względu na dobre rozciągnięcie swojego ciała. Na moje szczęście nie zapomniałam żadnego kroku, jedynie nie wykrzykiwałam zdań, które miały dobrze zaprezentować naszą drużynę. Na sam koniec każda z dziewcząt wykonała szpagat, a chłopcy przewrót w tył. Zmęczona uśmiechnęłam się, dostrzegając Maddie, która podskakiwała i klaskała radośnie, jak całe trybuny. Podniosłam się kilkanaście sekund później, czując jak Neville klepie mnie ponownie po ramieniu z szerokim uśmiechem na twarzy. Otarłam twarz dłonią, aby sprawdzić, czy się pot pojawił się na mojej skórze, jednak było to zbędne. Trener przybił każdemu z cheerleaderów piątkę, po czym utkwił wzrok w swoim zegarku na nargastku. Złapałam krótki kontakt wzrokowy z Justinem.
- Wchodzicie za niewiele ponad minutę.
Zapadła cisza między wszystkimi, a ja chciałam się już odwrócić razem z dziewczynami, aby odejść na ławkę, jednak wtedy usłyszałam pytanie Justina, które sprawiło, że automatycznie mój humor zniknął.
- Czyli możemy dostać zwyczajowe powodzenia od cheerleaderek?
Craig wywrócił oczami rozbawiony, ale kiwnął głową. Widziałam jak Justin spojrzał na Olivię. Nie miałam zamiaru tego oglądać, więc po prostu odwróciłam wzrok na Neville'a, który prawdopodobnie wiedział, że coś czuję do Justina.
- Tak, Bieber, leć do panny Nevton - zaśmiał się pod nosem, a reszta zawodników od razu przeszła do działania i szukali swoich cheerleaderek. Wszyscy odwrócili się, gdy Justin przeszedł obojętnie obok Olivii, która z usatysfakcjonowaną miną czekała na chłopaka.
Zanim zdążyłam otworzyć oczy, poczułam jak mój kark łapią dwie duże dłonie, a następnie usta Justina natarły na moje. Nie byłam w stanie skupić się na jednej z rzeczy, usłyszałam ogromny wrzask uczni z naszej szkoły na trybunach, a jednocześnie starałam się zrozumieć, co rzeczywiście się dzieje. Przez kilka sekund stałam jak unieruchomiona, jednak nie trwało to długo. Zaczęłam odwzajemniać pocałunek kapitana, czując jak serce wali mi w klatce piersiowej; jedną z dłoni położyłam na jego policzek nagrzany od słońca, a drugą oparłam o jego tors, starając się nabrać stabilności przez jego nagły pocałunek. Niemalże wyczułam, jak się uśmiecha i przenosi jedną z dłoni na moje biodro, przysuwając mnie bliżej do siebie. Jednocześnie jego język rozwarł moje wargi, a ja poczułam obezwładniający smak mięty, czekolady i z pewnością papierosów, które prawdopodobnie palił przed wejściem na boisko. Składał czułe pocałunki na moich ustach, drażniąc je swoim kolczykiem, zakładając mi kosmyki włosów za uszy. Powoli otworzyłam powieki, on widocznie zrobił to chwilę przede mną. Pierwszy raz jego miodowe oczy były tak blisko mnie, iż mogłam policzyć kropki ciemniejszego koloru na jego tęczówkach.
- Powodzenia, Justin - wymamrotałam cicho, czując jak z każdym słowem moje opuchnięte wargi ocierają o jego, które nabrały intensywniejszego koloru od całowania. Moja klatka piersiowa szybko się unosiła, nabierając do płuc niezbędnego tlenu.
- Dziękuję, Lizzie - odszepnął w moje wargi, patrząc mi w oczy, po czym odsunął się, uprzednio muskając nieznacznie moje usta. Kiedy się odwrócił i wbiegł na boisko, krzyki, gwizdy i oklaski osób wciąż nie ustawały, a ja stałam w miejscu jak wmurowana. Dotknęłam szybko swoich ust, widząc Olivię, której mina zrzedła po tym wszystkim. Rozejrzałam się po twarzach zgromadzonych osób i mogłam śmiało stwierdzić, że prędzej spodziewaliby się, że kosmici wylądują na boisku, niż żeby kapitan szkolnej drużyny mnie pocałował. Niezręcznie się podrapałam po swoim policzku, uśmiechając się do Ryana, który z niedowierzaniem się we mnie wpatrywał. Odwróciłam się na pięcie, siadając na ławce obok Jade, czując ciągle mrowienie na swoich ustach. Posiadałam przyjemne ciepło w swoim brzuchu, a kiedy zerknęłam na Jade, patrzyła na mnie zdezorientowana.
- Podejrzewałam, że cię lubi, ale woah....
Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć, więc tylko wzruszyłam ramionami i dostrzegłam Olivię, która szła do tunelu, aby opuścić boisko. Zagryzłam dolną wargę, aby powstrzymać się od głupiego uśmiechu, który był wywołany przez moją radość. Mój humor po raz kolejny się zmienił, a ja szczęśliwa czułam, że nic nie jest mi tego dnia zepsuć. Postanowiłam dzisiaj się nie zamartwiać znaczeniem tego zdarzenia, ale kibicować naszym zawodnikom, którzy po raz kolejny pokazali Seattle, gdzie ich miejsce.
~ jeśli przeczytałaś, skomentuj
                                   

#project98ff
twitter.com/bieburtay

37 komentarzy:

  1. Ahsbxhdnkxnxjxbjsbsns CUDO!!!
    ROZDZIAŁ NAJLEPSZY Z NAJLEPSZYCH
    KOCHAM CIĘ KOBIETO
    z niecierpliwością czekam na next����������������

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! Czekam na następny!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. CO DO KURWY JA PIERDOLE NIE WIERZD

    OdpowiedzUsuń
  4. JESTEM TAKA SZCZESLJWA VOZE UMIERAM NIREEER

    OdpowiedzUsuń
  5. JEZU TAK TAK TAK <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O JA PIER DO LE co tu się stało WOW :) cudowny najlepszy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. TAK TAK TAK JSSBDBXJDNSBHS!

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaaaaaak !!! W końcu się pocałowali :D. Dziękuję , że dodajesz tak często już rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże w końcu ją pocałował!!!!!!! Tyle na to czekałam teraz tylko czekać aż będą cudowną parą ����

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG to jest boskie!! Ten pocałunek był najlepszy! Jestem ciekawa reakcji Dana ^^ czekam na następny 😘

    OdpowiedzUsuń
  11. CZEMU TAKI KROTKI JEJKU JAKIE TO SLODKIE NIECH ONI JUZ BĘDĄ RAZEM ASDFGIAIEKX

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaaaaa!!!! Co tam się właśnie stało? Walić Olivie, Dana i wszystkich. Oni się właśnie POCALOWALI! KOCHAM �� ��

    OdpowiedzUsuń
  13. JEZUS MARIA CHCE JUZ KOLEJNY, CHYBA UMIERAM ZE SZCZESCIA

    OdpowiedzUsuń
  14. BSUSBSJKSBSOSJOQOOQHWISBSKVSSBSHVS

    OdpowiedzUsuń
  15. uhdfdughfbbttg CUDOOOO !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny nie mogę się doczekać nowego... <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  17. W KOOOŃCU, aż przeczytałam 3 razy tą piękną sytuację, by w końcu uwierzyć, że to się stało! Tyle czekać i dotrwać do ich pocałunku, jejciu, ale się cieszę. Aż uśmiecham się jak głupia do monitora :D

    OdpowiedzUsuń
  18. ....wow....w końcu!!!!!!!!
    Cudowny rodział!!!!!? ❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  19. Aaaa nie wierzę, że ją pocałował! Asfafsga jaki cudowny moment serio 😍😍😍 Chcę już kolejny 💘

    OdpowiedzUsuń
  20. O boże *,* uwielbiam moment ich pocałunku. Idealny pierwszy raz ❤ nie mogę doczekać się nexta :* życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Tyle czekałam i w końcu ♡ Aww ^^ Tak się cieszę w końcu ją pocałował♡♡ Lizzie taka szczęśliwa ^^ Rozdział cudo♡♡♡ Czekam na nn♡♡

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy kolejny rozdzial???? �� ��

    OdpowiedzUsuń
  23. Kieedy dooodaszzz?��

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie moge sie doczekac, mam nadzieje, ze twoja wena i pomysly szybko wroca <3 K.

    OdpowiedzUsuń
  25. aw gdsohfiusdbguisd uwielbiam ich!

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiedy kolejny????

    OdpowiedzUsuń
  27. BOŻE TEN FF TO JEDEN Z NAJLPESZYCH JAKI CZYTAŁAM

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy kolejny:( tęsknie z tym aaaaa

    OdpowiedzUsuń