sobota, 23 maja 2015

Prolog

                      

Opuściłam swój stosunkowo duży dom, poprawiając jednym ruchem rzemiączko spadającej torby z mojego ramienia, które bolało już od ciężaru książek znajdujących się w niej. Z niechętną miną ruszyłam w odpowiednim kierunku do mojego liceum.
Omijałam spieszących się ludzi, małe dzieci oraz staruszki, idące naprawdę powolnym tempem, jednak nie przeszkadzało mi to. Lubiłam swoja okolicę zamieszkania; blisko parku, w którym śpiewały ptaki, a drzewa delikatnie szumiały pod wpływem wiatru. W myślach spróbowałam obliczyć, czy zdążę przyjść do szkoły przed dzwonkiem, ale w związku, iż byłam kiepska z matematyki - moje rachunki odeszły w zapomnienie.
Dziesięć minut potem okazało się, że jednak dotarłam na czas, a ja przygryzłam nerwowo dolną wargę, rozglądając się za swoją przyjaciółką Maddie. W końcu udało mi się ją odnaleźć przy jej chłopaku Cameronie i już miałam podejść, by się przywitać, lecz poczułam ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się na pięcie, by sprawdzić kto przeszkodził mi w moich planach. Ujrzałam niską dziewczynę rok młodszą ode mnie. Miała na nosie okulary i posłała mi ciepły uśmiech, na co zmarszczyłam lekko brwi, nie wiedząc, czego ona może ode mnie chcieć.
- Uh...cześć? - powiedziałam pytającym głosem, unosząc jedną ze swoich brwi do góry. Spoglądałam na nastolatkę, podczas, gdy ona tylko zaczęła mi wyjaśniać o co dokładnie jej chodzi.
- Więc - zaczęła i wetknęła kosmyk ciemnych włosów za swoje ucho. Odnosiłam wrażenie, że jest jakby onieśmielona moją osobą, lecz nie miała najmniejszego powodu, by tak się zachowywać. - Pani Wigmore prosi cię do siebie w sprawie waszej gazetki, masz się pospieszyć. - Zakończyła speszonym tonem, odwracając wzrok w bok.
Skrzywiłam się na jej słowa, cofając się o krok do tyłu. Nigdy nie przepadałam za tą kobietą, chociaż dzięki mojemu uczestnictwie w szkolnej redakcji, pani podciągała mi oceny.
- Dzięki - rzuciłam krótko w stronę dziewczyny, po czym przecisnęłam się przez plączące mi się osoby, wchodząc do wnętrza dużego budynku, zwanego też szkołą. Z ponurą miną, jakbym szła na ścięcie - ruszyłam na piętro, gdzie była nasza pracownia. Zastanawiałam się, czy Wigmore chce porozmawiać na temat mojego ostatniego wpisu, czy może źle go napisałam. Wypuściłam powietrze z ust z frustracją, następnie pchając drewnianą powłokę do przodu, a moim oczom ukazał się duży, okrągły stół, parę komputerów, korkowe tablice z przeróżnymi napisami. W pomieszczeniu dominowały jasne kolory, a na parapecie przy oknie stał kwiat, którego nazwa była mi nieznana. Odwróciłam od niego spojrzenie swoich jasnych tęczowej na profesorkę, podchodząc trochę bliżej stołu, nad którym się pochylała.
- Podobno pani mnie do siebie wezwała - mruknęłam do niej, a ona skinęła głową, odkładając papiery na bok, a ja widziałam na nich nowy materiał na najnowsze wydanie naszej gazetki.
- Wiesz, prawda, że nasza drużyna Los Angeles West High School dostała się do półfinału krajowego? - Zadała pytanie, a ja przytaknęłam powoli. Oczywiście, że wiedziałam. Każdy to wiedział, bo nasi piłkarze ciągle się tym szczycili i uważali się za lepszych. Chodzili po całej szkole z tym aroganckim uśmiechem na twarzy, chcąc pokazać, kto rządzi w naszym liceum. - Więc pomyślałam, że skoro jesteś w dziale sportowym, to mogłabyś zrobić projekt z głównym kapitanem drużyny - oznajmiła, a moje mięśnie na całym ciele zesztywniały w ułamku sekundy. Nawet nie wiedziałam co to ma być za projekt, ale już mi się nie podobało, domyślając się z kim ta współpraca miałaby być. Z Bieberem.
- Przecież ja tylko piszę, nie robię żadnych... projektów - wykrztusiłam do kobiety, która zdawała się nie zauważać mojej niechętnej miny do jej polecenia.
Wigmore uniosła na mnie wzrok i patrzyła na mnie tak przeszywającym spojrzeniem, że po moim kręgosłupie przeszły dreszcze, a mięsień na moim policzku niedostrzegalnie drgnął.
- Z tego co wiem masz bardzo dobry sprzęt na zrobienie reportażu, jesteś rozsądna i odpowiedzialna. Zapewne chciałabyś też zdobyć trochę punktów, które potem są brane pod uwagę na uczelni na studia - rzekła twardym tonem, a ja wbiłam mocno zęby w dolną wargę, bo cholera, naprawdę te punkty mogłoby mi się sprzydać.
- Ale co ja miałabym tam niby nagrywać? - spytałam po krótkiej chwili z niedowierzaniem w głosie, czując jak w moim gardle rośnie gula, a moje nogi zaczynają się robić jakby były z waty.
- Och, codzienny tryb życia kapitana. Wiele osób chętnie by sie dowiedziało, jak to możliwe, ze zdobywają takie dobre wyniki w sporcie i wspaniałą formę. Pokazałabyś czym się żywi, jego stosunki z ludźmi, jak wyglądają treningi. - Wzruszyła ramionami, jakby to było nic takiego, chociaż mi juz zacisnął się żołądek w supeł ze stresu, a ja ledwo co dałam radę z siebie wydukać:
- Czy to nie jest..trochę ingerowanie się w jego prywatność?
Nauczycielka od języka angielskiego tylko machnęła dłonią.
- Wątpię, aby mu przeszkadzało. Ten chłopak jest bardzo wyniosły i prawdopodobnie będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony.
Spuściłam swój wzrok na dół, już sama nie wiedząc co powinnam zrobić. Zależy mi naprawdę na punktach, bo pomogłyby mi w dostaniu się na dobrą uczelnię, a poza tym byłam w redakcji i powinnam wykonywać wszystkie prośny pani Wigmore. Westchnęłam ciężko pod nosem, zdmuchując kosmyk długich włosów z twarzy, by nie przeszkadzał mi w dobrej widoczności. Pogrążyłam się w swoich myślach, czując tylko jak pani profesor wciska mi w dłoń jakąś teczkę i papiery, coś podpisałam, a chwilę potem sama wyszłam z pokoju.
Muszę znaleźć Mads i jej o tym opowiedzieć, pomyślałam, przechodząc obok jakiejś przytulającej się pary, schodząc z powrotem na dół naszego liceum. Przy okazji po drodze zahaczyłam o szafki, chowając w swojej torbę, biorąc tylko francuski, który miał być jako pierwszy. Rozglądałam się'za swoją przyjaciółką, chowając swoją drobną dłoń do tylnej kieszeni moich jeansów. Dzięki Bogu przestała się kleić do tego Camerona i mogłam spokojnie do niej podejść. Pociągnęłam ją za rękaw bluzki na bok, zaczynając jej szybko streszczać to co powiedziała mi kobieta ucząca języka angielskiego.
Maddie nie wyglądała na zaskoczoną, nawet mogłabym powiedzieć, że się tego spodziewała, bo taką właśnie miała minę.
- Czyli po prostu robisz Project 98.
- Co? - Zmarszczyłam brwi zdezorientowana na jej słowa, zupełnie nie rozumiejąc co miała na myśli.
- Przecież co rok taki projekt wychodzi, rok temu robiła taki Watson, tylko, że o cheerleaderce. A dwa lata temu ta co zwymiotowała na buty dyrektora o najpopularniejszej dziewczynie z naszego liceum. Więc tego roku padło na ciebie, tylko, że z Bieberem. . - Wzruszyła ramionami, po czym zachichotała dziewczęco, odwracając twarz do jej chłopaka, by móc ponowić pocałunek, a ja przełknęłam ciężko ślinę, już nie rozumiejąc z tego nic. Drżącymi palcami wyjęłam papiery z teczki i dopiero, gdy je dokładnie przeczytałam, zrozumiałam w co się wpakowałam.


                    
hei!
więc chciałabym was powitać w moim nowym fanfiction, tym razem o Justinie. mam nadzieję, że doprowadzę je do końca i będziecie mnie w tym wspierać, bo myślę, że pomysł na fabułę nie jest zły, gdyż Justin nie będzie tu grzecznym chłopcem.
    

  jeśli przeczytaliście to bardzo proszę, abyście skomentowali, abym wiedziała, czy jest sens prowadzić te fanfiction. dziękuję

5 komentarzy:

  1. bardzo spodobał mi się prolog. Może za Justinem nie przepadam, ale będę tutaj zaglądać, miło się czyta x
    @wizzley_

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawił mnie prolog. Zapowiada się świetnie. Ciekawe jak Justin zareaguje na to, że będzie filmowany. Życzę weny i czekam na pierwszy rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się twój pomysł na to opowiadanie. Będę czytała z wielkim zaciekawieniem każdy rozdział. @newyorkismy

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nigdy nie widziałam tak dobrego zwiastunu! Świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się super ! Będę czytać <3

    OdpowiedzUsuń